sobota, 28 września 2013

63. 'I jak go tu nie kochać??!'

Witam! 

Przepraszam, że mnie tak długo tutaj nie było.
Zbierałam siły i nareszcie się coś pojawiło. Ktoś (tak maleńka, mam Cb na myśli xx) mnie poprosił, bym wreszcie się ogarnęła. 

Zatem rozdział dodaję i do usłyszenia za jakiś czas miśki! xx

KOCHAM WAS !!!! <3





** U JULII **
– Zaczęłam rozmawiać z matką Mateusza, ale nie chciała mnie słuchać. Powiedziałam jej, że Mati się za mną pożegnał i prawdopodobnie chce popełnić samobójstwo, a ona skomentowała to tym, że w ten sposób chce zamknąć ‘nasz’ rozdział i żebym mu dała spokój. Powiedziała, że Mateusz trochę się załamał, od kiedy wyjechałam, ale na pewno nie jest głupi, by odebrać sobie życie i to jeszcze przeze mnie. Zarzuciła mi, że to moja wina, że on jest teraz w takim humorze, ale nic nie wspomniała o Kindze i ja też tego nie zrobiłam, bo nie chcę by dowiedziała się ode mnie, że być może zostanie babcią. Ona nic nie wie o jego zdradzie, rozumiesz? On jej nic nie powiedział, że przespał się z Kingą po pijaku, więc w jej oczach to ja jestem tą, która popsuła ten związek. Ja jestem tą suką, która zmarnowała mu życie, bo go zostawiłam i wyjechałam do Londynu! Tylko, że ona nie zna prawdy, a mnie obraża! Jak ona tak może?! – opowiadałam Astowi przebieg mojej rozmowy z panią Wiesią, mamą Mateusza. – Przekazałam jej, żeby miała oko na niego i uważała, by nie zostawał sam, by czegoś głupiego nie zrobił, a ona mnie wyśmiała. Wyśmiała mnie, bo według niej dopiero teraz zaczęłam się o niego martwić, a nie wtedy jak podejmowałam decyzję o wyjeździe tutaj. Stwierdziła, że nie mam serca i że myślę tylko o sobie. – załamałam się i zaczęłam bardziej płakać. Siedzieliśmy bez ubrań na łóżku i Ast mnie przytulał. Schowałam twarz w jego szyję i szlochałam.
– No już, nie płacz kochanie. Będzie dobrze, zobaczy…
– Nawet nie waż się kończyć! Nic nie będzie dobrze, jak on sobie odbierze życie. Nic się nie ułoży jak jego już nie będzie! – krzyknęłam i się od niego odsunęłam.
– Kochanie spokojnie. Zrobiłaś co w Twojej mocy, by mu w tym przeszkodzić.
– Wcale, że nie! Powinnam teraz być przy nim i wyrzucić mu ten pomysł z głowy! – ponownie krzyknęłam i podniosłam się z łóżka, cały czas pociągając nosem. Zaczęłam krążyć po pokoju, myśląc co mogę jeszcze zrobić, by go uratować. Chyba usłyszałam pukanie w drzwi, jednak nie przejęłam się tym.
– Julka, tym nic nie wskórasz. – odezwał się mój chłopak.
– Ale to mi pomaga! Możesz się przez chwilę nie odzywać?! Wcale mi nie pomagasz! – znowu podniosłam głos, jednocześnie upadając bezsilnie na podłogę. Byłam w sytuacji bez wyjścia. Usłyszałam jak Aston wstał z łóżka i nagle ktoś zaczął się dobijać do drzwi. Ast zatrzymał się w połowie kroku, tak samo przestraszony jak ja.
– Julka dlaczego krzyczysz? Co się tam dzieje? Otwórz te cholerne drzwi i to w tej chwili! – ktoś się odezwał. To był Liam.
– Liam? Już Ci otwieram. – odpowiedziałam i zerwałam się z podłogi. Ruszyłam do drzwi, by je otworzyć.
– Julka, na Boga, nie otwieraj drzwi! – zatrzymał mnie krzyk Astona. Odwróciłam się do niego, a on do mnie podszedł. – Kochanie, jesteś naga. Jak mu to wytłumaczysz? – wyszeptał.  Z tego wszystkiego zapomniałam o tym, że nie mam nic na sobie. Dobrze, że mnie powstrzymał, bo chyba spaliłabym się potem ze wstydu. Aston podał mi sukienkę, która nadal leżała przy drzwiach, więc szybko się w nią wśliznęłam. Bez majtek i bez stanika, ale o tym tylko wiemy my oboje. Ast zarzucił na siebie spodnie, a ja w tym czasie otworzyłam z klucza drzwi. Nie zdążyłam dobrze nacisnąć klamki, a do pokoju wdarł się Liam, a za nim Danielle.
– Co tu się, do cholery, dzieje? Dlaczego krzyczałaś? I dlaczego.. Płakałaś? Skrzywdził Cię? Boże, zabiję go jak coś Ci zrobił! – dopadł mnie i złapał w ramiona, mocno tuląc do siebie.
– Liam, spokojnie. Nikt jej nie skrzywdził, chyba że Ty to teraz zrobisz, łamiąc jej żebra w tym uścisku. Możesz puścić moją dziewczynę? – odezwał się mój chłopak.
– Właśnie Liam, możesz mnie puścić? – dodałam, pociągając nosem. – Zaraz Ci to wytłumaczę, tylko mnie puść. – na te słowa chłopak odsunął się ode mnie.
– Dobra, przepraszam. Co się stało? – zapytał. Zaczęłam opowiadać. Oczywiście, ominęłam zbliżenie z Astonem, bo to by mi nie przeszło przez gardło. Opowiedziałam o telefonie Mateusza, a potem o rozmowie z jego mamą. Teraz już wiedział, dlaczego krzyczałam. W trakcie tłumaczenia Liamowi całej sytuacji, zauważyłam jak Ast wychodził z pokoju. Czyżby to przeze mnie? Czy uraziłam go słowami, które tak bezmyślnie powiedziałam? Przecież on mi pomagał. Był ze mną, nawet wtedy kiedy kazałam mu się nie dotykać i wyjść. Jednak tej prośby, został ze mną i trzymał w objęciach. Przecież to on podsunął mi ten pomysł z telefonem do matki Mateusza. Pomógł mi bardziej niż myślałam. Boże, musiałam palnąć taką głupotę? Normalne, że go zraniłam. Będę musiała się dobrze postarać, by mi to wybaczył.
– I co teraz zrobisz? – wyrwał mnie głos Liama. – Może powinnaś jeszcze zadzwonić do jego kolegów, albo do koleżanek, z którymi się teraz trzyma? – dodał.
– Nie mam zielonego pojęcia, co zrobić. Najchętniej pojechałabym tam do niego i z nim porozmawiała. Ale ten pomysł jest trudny do…
– Niekoniecznie. – wtrącił Ast. – Za trzy godziny mamy samolot do Polski, więc idź, bierz prysznic, a potem się spakujemy. – dodał, a ja mało nie zachłysnęłam się powietrzem. Załatwił nam samolot do Polski? Ale jak mu się to udało? Dlaczego to zrobił? Przecież go o to nie prosiłam. Dlatego wyszedł z pokoju. A ja myślałam, że się na mnie obraził.
– Ale jak to? – spytałam.
– Normalnie. Zadzwoniłem, zarezerwowałem bilety. Zapłacę za nie przy odbiorze, więc o nic nie musisz się martwić. – odparł.
– Ale dlaczego to zrobiłeś?
– Bo nie mogę patrzeć na Twoje smutne oczy. I wiem, że dopóki nie wyjaśni się ta sytuacja, będziesz jak mina. A ja jako Twój chłopak, najbardziej bym na tym ucierpiał. Dlatego wolę z Tobą tam polecieć, niż trzymać Cię tu i robić wszystko, żebyś tylko o nim nie myślała. – stanął obok mnie i mnie przytulił.
– I jak go tu nie kochać?? Nie ma takiej opcji, by nie zwariować na Twoim punkcie! – krzyknęłam i zarzucając mu swoje ręce na szyję, mocniej go przytuliłam. – Kocham Cię. – wyszeptałam.
– Ja Ciebie bardziej. – wymamrotał w moją szyję.
– Dobra, to my was zostawimy. – odezwał się Payne i spojrzał na Dan. – Przygotujcie się do wylotu, a ja pogadam z chłopakami.
– Okej. Wielkie dzięki Liam! – powiedziałam i uwalniając się od silnego uścisku mojego chłopaka, zbliżyłam się do kolegi i go przytuliłam. – Jesteś kochany! – dałam mu buziaka w policzek i wróciłam do Astona.
– Dajcie nam znać jak już będziecie na miejscu, żebyśmy się nie martwili. – dodała Danielle.
– Dobrze, zadzwonimy. – rzekł Ast. Po chwili Li i Dan zniknęli z naszego pokoju, a ja jeszcze raz przytuliłam się do Merrygolda.
– Kochanie, co ja bym bez Ciebie zrobiła? Dobrze, że Cię mam.
– Też się z tego cieszę. – wycisnął słodkiego buziaka w moje włosy. – Kochanie, a co powiesz swojej mamie? – zapytał.
– Prawdę. Zaraz jej napiszę wiadomość i dam to chłopakom, by jej przekazali. Zrozumie moje, znaczy nasze, postępowanie.
– Kocham Cię słonko. – powiedział i złożył pocałunek na moich ustach. – To bierz się za ten list, a ja przygotuję Ci kąpiel. – cmoknął mnie w nos i poszedł do łazienki, a ja, zastanawiając się co napisać mamie, szukałam jakiejś kartki do pisania.

** U NIALLA **
– Ale to niesprawiedliwe! – mruknął Harry. – Dlaczego ciągle to ja dostaje?
– Bo nie potrafisz wybić nam piłki! – zaśmiał się Lou.
– Ale to już z siódmy raz jak będę tak biegł. Zayn nie biegł ani razu. To nie fair! – krzyknął loczek.
– Nic nie jest fair kochany, ale takie są zasady. Doliczyliśmy do 25, a Ty nie zabrałeś nam piłki, więc biegniesz. – odezwałem się, po czym się do niego uśmiechnąłem. Kiedy Liam poszedł z Dan na górę, postanowiliśmy sobie pograć. Razem z Lou chcieliśmy pograć normalnie w piłkę, ale nie, Styles jak zwykle miał lepszy pomysł. Przedstawił nam zasady i na początku, nie mogłem powstrzymać własnego śmiechu. Kiedy reszta się zgodziła, loczek podskoczył zadowolony jak pięciolatek, który nauczył się jeździć na rowerze. Do tej gry przyłączyli się nawet chłopcy z JLS i Nicole. Miło było tak razem się powygłupiać. Ustawiliśmy się we dwa rzędy i czekaliśmy, aż Harry ponownie między nami przebiegnie, w tą i z powrotem, by dostać po tyłku. Ale żeby było śmiesznie, miał przebiec w samych bokserkach. Nie wiem jakim cudem on nie mógł nam wybić tej piłki. Przecież jest z nas najwyższy, więc to nie powinien być dla niego żaden kłopot. Widocznie, alkohol zrobił swoje i chłopak nie widzi w ogóle piłki. Dla nas lepiej, bo nasze tyłki zostają nie naruszone.
– To był ostatni raz jak biegłem. – powiedział Hazz, rozmasowując swoje pośladki. – Więcej nie dam się obijać po tyłku. – zaśmiał się i wciągnął na siebie swoje spodnie.
– Czyli już nie grasz? Poddajesz się Harry Styles’ie? – zapytałem.
– Nie, nie poddaję się. Jak znowu wypadnie, bym to ja przebiegł, zbierając klapsy od was, zrobi to za mnie Zayn. On nie dostał dziś ani razu. Mi już tyłek chyba spuchł. – odparł. Ten pomysł mi się jeszcze bardziej spodobał. Zayn w bokserkach i jeszcze będę mógł go klepnąć w tyłek. I to dwa razy! Trzy razy tak!
– Dobra, może tak być! – krzyknąłem.
– Hej! Może to ja będę o tym decydował, co? To w końcu chodzi o mój tyłek! – oburzył się Zayn, choć wiem, że udawał.
– Nie bądź taki! Nie wybawisz kolegi? Widziałeś przecież, ile razy już dostał. – rzekłem, uśmiechając się do mulata. Mam nadzieję, że prędzej się na to zgodzi.
– No dobra. Mogę to zrobić. Ale tylko raz! – wiedziałem, że na to pójdzie.
– To kto zaczyna? – zapytał Marv.
– To może ja zacznę. – odezwała się Nicole. Kiwnęliśmy głowami i gra zaczęła się od nowa. Dziewczyna rzuciła piłką w Harrego, ale ten, o dziwo, ją złapał. Podawaliśmy między sobą piłkę do momentu aż pojawił się na dole Liam.
– Grasz z nami? – spytał Harry, przerywając tym samym grę.
– A w co gracie? W 25? – odpowiedział.
– Tak, w 25. Zatem potrafisz w to grać?
– No jasne. – uśmiechnął się. – Ale zanim zaczniemy, mam dla was wiadomość.
– Tylko nie mów, że mamy jutro jakiś wywiad albo sesję. Nie wstanę jutro. – burknął loczek i pomasował się po tyłku.
– Nie, spokojnie. Chodzi o Julkę i Astona. Za niecałe 3 godziny lecą do Polski, więc jutro będziemy musieli zająć się Julka i jej mamą oraz chłopakami z JLS.
– Ale co się stało? – prawie krzyknąłem, rzucając piłką w Zayna. Nie złapał jej. Szkoda, że to się nie liczy, bo już byśmy szykowali na niego rączki.
– Problemy z byłym chłopakiem, więc Ast załatwił im bilety i lecą, by to wyjaśnić. Jak wszystko pójdzie dobrze, to na drugi dzień wrócą. – dodał i wziął kilka paluszków do buzi. Przyglądając mu się, zastanawiałem się  jakby to było, gdyby trzymał w nich mojego… Stop! Za dużo alkoholu, za dużo!
– Idę z nią pogadać. – odchrząknąłem, odwracając wzrok od warg Payne’a i kierując się do wnętrza domu.
– Będziesz im tylko przeszkadzał. Muszą się spakować, odświeżyć i takie tam. Zresztą, Julka i tak nie zmieni zdania, więc sobie daruj. – odparł Li i zatrzymał mnie, łapiąc za rękę.
– Niech Ci będzie. – spojrzałem na niego trochę zdenerwowany. Zgraną mnie w ramiona.
– Wiem, że się martwisz, ale ona ma teraz Astona. Jest w dobrych rękach. – wyszeptał mi do ucha. Jego oddech połaskotał mnie po karku, sprawiając, że gęsia skórka pokryła moje ciało. Mam nadzieję, że tego nie zauważył.
– Dobra, koniec tych czułości. – wtrącił Zayn. – Wracamy do gry czy do picia? – spytał.
– Ja to wołałbym się już położyć. Wystarczy mi procentów i oszczędzę tyłek Harrego. Niech już nie płaczę. – zaśmiał się Marv.
– Ejjj! Wcale nie płakałem! – burknął loczek.
– A nie jedziesz do Roch? – spytał JB.
– Nie. Rozmawiałem z nią i coś im się tam przedłużyło, więc jeśli to nie problem, to chciałbym zostać tutaj. – odpowiedział tamten.
– Oczywiście, że to nie problem. Chodź, zaprowadzę Cię do jednego z pokoi gościnnych. – oznajmił Zayn.
– Okej. Niech tak będzie. – zgodził się Humes i skierował się z Malikiem do domu.
– Czekajcie, to i ja z wami pójdę. Też już się położę. – wtrącił JB.

– To ja idę z wami i zarządzimy pokojami. – dodałem i poszedłem z nimi. Trzeba tu dobrze pomyśleć, bym dzisiejszej nocy znalazł się w pokoju naszego słodkiego mulata.