sobota, 27 października 2012

47. 'Jak sobie chcesz, to się łudź.'


– Bo Ast powiedział, że mnie kocha. – odparłam, dalej się uśmiechając. – Dalej mi w to ciężko uwierzyć, że taka gwiazda jak on, zakochał się w takiej zwykłej dziewczynie jak ja. – dodałam, idąc do kuchni.
– Chyba chciałaś powiedzieć niezwykłej. – wtrącił Zayn.
– Przestań gadać takie bzdury! – krzyknęłam z kuchni i w tym czasie ktoś się w niej pojawił. Nie odwracałam się, bo stwierdziłam, że jak się odezwie to go rozpoznam po głosie.
– Ale ja mówię prawdę. – usłyszałam szept i poczułam czyjeś ręce na tali.
– Co Ty robisz? – zapytałam.
– Żyję, oddycham, przytulam koleżankę, mówię prawdę. – rzekł z uśmiechem. – Szkoda, że nam nie wyszło. – dodał mulat, dalej mnie przytulając.
– Zayn, gadaliśmy już na ten temat. Było, minęło i tyle. Nie wracajmy znowu do tego. – powiedziałam i wysunęłam się z jego uścisku. – Jeżeli naprawdę mnie kochasz, musisz uszanować moja decyzję i pogodzić się z nią. Ja kocham Astona i nic ani nikt tego nie zmieni. Przykro mi, że cierpisz z tego powodu, ale niestety takie jest życie. – dodałam. Nalałam sobie soku, wzięłam jabłko, bo mój żołądek domagał się jedzenia i pokierowałam się do wyjścia.
– Ja rozumiem, ale jest mi ciężko. Teraz tym bardziej kiedy Ast jest już z Tobą. Myślisz, że Wasz widok razem jest do przełknięcia? Może i jest, ale nie dla mnie. Wiesz, że Cię kocham, dlatego będę się cieszył Twoim szczęściem. Ale moja nadzieja na to, że kiedyś będziemy razem, a zobaczysz, że będziemy, nigdy nie umrze! – odparł, łapiąc mnie za rękę.
– Jak sobie chcesz, to się łudź. Mam nadzieję tylko, że nie przyjdzie Ci do głowy, by rozdzielić mnie z Astem. Jak na coś takiego się zdecydujesz, a ja się o tym dowiem, to bądź pewien, że nigdy więcej mnie nie zobaczysz i nie usłyszysz o mnie. Wspomnij te słowa, jak głupie pomysły będą chodzić Ci po głowie. – rzekłam, a po chwili dodałam:
– Dobra, koniec tego tematu. Zaczynamy przygotowania do wieczora. Musimy wszystko wyszykować, posprzątać w mieszkanie i takie tam. Chodź do reszty i bierzemy się do roboty.
– Masz rację. Ale zaczekaj. Dalej się normalnie odzywamy?  Nie masz mi niczego za złe? – zapytał.
– Spokojnie, dalej traktuje Cie jak przyjaciela. – odpowiedziałam, złapałam go za rękę i pociągnęłam do siebie. Uśmiechnęłam się i poczochrałam mu włosy.
– Ejjj! Tylko nie włosy. Nie będę ich drugi raz układał. – zaśmiał się i poszliśmy do salonu, gdzie była reszta. Weszłam do pomieszczenia i stanęłam jak wryta. Wszyscy, oprócz mnie i Zayna, sprzątali. Dan i El ścierały kurze, Harry odkurzał, Liam i Lou byli na dworze i ustawiali stały i krzesła.
– To ja umyję okna. – odezwałam się.
– Już są umyte. Loczek umył. – powiedziała El, a Harold się uśmiechnął.
– To co mam robić? – zapytałam.
– Możesz na górze ogarnąć wszystkie pokoje, a Zayn niech Ci pomoże. – tym razem odezwała się Dan.
– Z miłą chęcią. – rzekł mulat i się uśmiechnął. Nie na rękę mi to było, ale nie będę marudzić. Jeszcze się obrazi, że nie chcę z nim sprzątać ze względu na tą chorą sytuację między nami.
– No dobra, to chodź. Najpierw zetrzemy kurze, potem ja będę myła okna, a Ty będziesz odkurzał. Drugi odkurzacz jest u mnie w pokoju. – powiedziałam i zabrałam potrzebne mi rzeczy. Akcja ‘SPRZĄTANIE’ rozpoczęta. Poszliśmy w kierunku schodów, a Malik zaczął się śmiać.
– Z czego ha?
– Przypomniało mi się jak przewróciłaś się na tych schodach, a potem jak drugi raz wylądowałaś na mnie. – rzekł chłopak.
– Tak, a potem Ty mnie z siebie zrzuciłeś i nie pomogłeś wstać. Pamiętam to, pamiętam. – odparłam, a on przestał się śmiać.
– Przepraszam. – spoważniał.
– Spoko, nic się nie stało. To od których pokoi zaczynamy? – zapytałam.
– Od których? Pytanie! Od naszych! – zaśmiał się i poszliśmy na koniec korytarza do naszych pokoi. Po dwóch godzinach wszystkie pokoje były wysprzątane. Osiem pokoi w dwie godziny – rewelacja! Dlaczego osiem pokoi skoro nas jest szóstka? A no dlatego, że gościnne też musieliśmy ogarnąć, bo gdzie będą spać chłopaki z JLS? Wiadomo, Aston będzie ze mną, no a resztę ulokujemy w gościnnych. Po zakończonej pracy, zeszliśmy na dół z Malikiem. Cała reszta siedziała już przed telewizorem, zajadając się chipsami.
– Wszystko zrobione? My już na górze posprzątaliśmy. – zapytałam siadając obok Liama.
– Tak, chyba tak. Łazienka, kuchnia, salon posprzątane. Na dworze w koło basenu i altanki też ogarnęliśmy. Stół i krzesła też powystawiane. Czekamy tylko na tych z zakupami, by potem wszystko przygotować i zacząć grilla. – odpowiedział chłopak.
– To dobrze. Idę coś zjeść, a potem położę się spać. Jak już będziecie zaczynać grilla, to mnie obudźcie. – rzekłam i wyszłam do kuchni.
– Spoko, spoko. – krzyknął Lou. Będąc w kuchni, zrobiłam sobie dwie kanapki z szynką i pomidorem, zjadłam je, popiłam sokiem jabłkowym i pomknęłam do siebie do pokoju. Rzuciłam się na łóżko i próbowałam zasnąć. Jednak w głowie przeplatały się słowa Astona i Malika. I jeden i drugi mówi, że mnie kocha, ale ja już mam swoja miłość. Aston – to ten, którego kocham. Ten, z którym chcę być na zawsze. Ten obok, którego chcę zasypiać i budzić się. Z nim chcę wychowywać nasze dzieci i doczekać wnuków. Wiem, że to jest ten jedyny, z którym będę szczęśliwa. Będę szczęśliwa, kiedy on będzie razem ze mną kroczył przez życie. Bez niego nie mam po co żyć. On nadaje memu życiu sens. Jest wszystkim czego pragnę i potrzebuję. Jest dla mnie ważniejszy niż powietrze. Kiedy już to sobie uświadomiłam, mogłam spokojnie oddać się snu. I tak, też zrobiłam.

** U LIAMA **
(w tym samym czasie, kiedy Julka jest w pokoju)
– Kiedy oni przyjadą z tych zakupów? – zapytał Lou.
– Niall z nimi pojechał, więc jak wrócą do wieczora to dobrze będzie. – odpowiedziałem i każdy zaczął się śmiać. – Chcecie coś do picia? – zapytałem. Kiedy uzyskałem odpowiedź, udałem się do kuchni. Ja i Danielle – herbata, reszta – sok. Wziąłem się za przygotowywanie picia i zacząłem się zastanawiać. Zastanawiać nad Julką i Zaynem. Czy oni na pewno są tylko przyjaciółmi? Ostatnio dużo czasu ze sobą spędzają, razem imprezują. Dzisiaj nawet razem sprzątali na górze pokoje. Mam nadzieję, że Julka się nim nie bawi. Nie, no o czym ja myślę? Przecież ona nie jest taka! Chyba nie. Dziewczyna przedstawiła mu jasno sytuację, więc na pewno między nimi do niczego więcej nie doszło. Ale dla pewności, pogadam jeszcze z mulatem, żeby nic głupiego chłopak nie zrobił. Wróciłem do salonu z zamówieniem moich towarzyszy i postawiłem na stoliku.
– Ej, może włączycie coś sensownego? Jakiś film, a nie kreskówki oglądacie! – powiedziałem, siadając obok Dan.
– Może być ‘Powiedz tak’ z Jennifer Lopez? – zapytała El.
– Tak, tak. – krzyknęła moja dziewczyna.
– No jeżeli nie ma nic lepszego. – rzekł Louis i przytulił Harrego zamiast Eleonor.
– Nie zapomniałeś o mnie? – spytała zdziwiona na ten widok.
– No skąd! Tylko ostatnio zbyt mało czasu poświęcam Larremu. Teraz kiedy jesteśmy w domu, to mogę się z nim poprzytulać. – rzekł Lou i mocniej przytulił loczka.
– Nareszcie! – odezwał się Harry i wtulił się w kolegę.
– Larry Stylison forever! – powiedziałem, a reszta wybuchła śmiechem. El włączyła film i zaczęliśmy oglądać. Kiedy film się skończył, usłyszeliśmy warkot samochodu.
– W końcu przyjechali. – rzekł Zayn i ruszył do drzwi. Otworzył je i stanął na zewnątrz.
– Nareszcie jesteście! Ileż można robić zakupy?! – krzyczałem zza pleców Malika. Kiedy spojrzałem w kierunku chłopaków, ujrzałem dwie nowe postacie. Kobieta z dzieckiem. Ciekawe, kto to jest?
– Przepraszam, ale nie wiedziałem, że chłopcy pojechali też po gości. – dodałem, gdyż zrobiło mi się głupio. 

niedziela, 21 października 2012

46. 'Lubię kiedy jesteś zazdrosny.'


– Julkaaaaa! – usłyszałam głos kuzyna. – Szybko chodź na dół. Jesteś nam potrzebna! – krzyknął.
– Zaraz, tylko się ubiorę. – odkrzyknęłam. Wstałam, wzięłam dresy i koszulkę i się ubrałam. Związałam włosy, złapałam telefon, zeszłam na dół i mało nie zemdlałam na ten widok. Widok czterech przystojniaków w salonie mało nie doprowadził mnie do zgonu!
– Aaaaaaaa! Naprawdę to Wy? – zapytałam się, widząc przed swymi oczyma cały zespół JLS. W końcu przyjechali. Nie mogłam się na nich napatrzeć, a szczególnie na Astona. On jest taki przystojny, ale zdaje mi się, że zrobił się jeszcze bardziej przystojniejszy.
– Cześć Wam. Nie macie pojęcia jak się cieszę, że przyjechaliście. – krzyknęłam i rzuciłam się na chłopaków. Wszystkich po kolei przytulałam. Najmocniej przytuliłam, rzecz jasna, Asta, po czym go pocałowałam.
– Uuu, miłość jest w powietrzu. – szepnął loczek i każdy wybuch śmiechem. Po tym chłopcy z obydwu zespołów poszli do salonu, a ja z moim chłopakiem wyszliśmy na dwór i usiedliśmy przy basenie.
– Dlaczego mi nie powiedziałeś, że tak szybko mnie odwiedzisz? – spytałam, muskając jego usta. Nadal ciężko było mi uwierzyć, że mój ukochany siedzi obok mnie.
– Przecież Ci mówiłem i pisałem, że mam dla Ciebie niespodziankę. – odpowiedział. – Nie mogłem Ci powiedzieć, bo nie byłoby niespodzianki.
– Ale mówiłeś, że plany Wam się zmieniły. Czyli kłamałeś? – zapytałam.
– Od razu kłamałem. Trochę zmieniłem fakty. – uśmiechnął się. – Ale jak mnie tu nie chcesz, to mogę wrócić do siebie? – szepnął.
– Co? Co Ty bredzisz kochanie? Nawet tak nie myśl! W końcu jestem szczęśliwa, bo mam Cię przy sobie, więc nigdzie nie jedziesz! Postanowione! – krzyknęłam na jednym wdechu. – A gdzie się zatrzymacie? – dodałam.
– Marv miał dzwonić do hotelu, ale nie wiem czy coś załatwił. Później z nim pogadam. – odparł.
– Co? Jaki hotel? Pogadam z chłopakami z 1D i może coś wymyślimy. – powiedziałam i musnęłam jego usta. Chłopak odwzajemnił pocałunek, po czym wtuliliśmy się w siebie i siedzieliśmy w ciszy. Niestety nie dane było nam tak sobie posiedzieć, bo reszta towarzystwa się do nas dołączyła.
– Już jej tak nie molestuj. – krzyknął Harry.
– A co, zazdrościsz? – burknęłam, pokazując mu język.
– No skąd, ani trochę. – posmutniał i udał, że płacze.
– Czy ja o czymś nie wiem? – wtrącił się Ast.
– Oj kochanie, on się tylko wygłupia. Ma swoją Nicole. – zaśmiałam się, a loczek spalił buraka.
– Co robimy dziś wieczorem? Może jakieś seans filmowy albo posiedzielibyśmy przy ognisku? – zapytał się Niall.
– Dobry pomysł, ale lepszy będzie grill. – odpowiedział Reesh.
– W takim razie my, czyli JLS jedziemy na zakupy, a Wy przygotujcie grilla i coś do siedzenia. – dodał Marv.
– Ewentualnie coś do spania, by nikt potem nie spał na podłodze. – zaśmiałam się i popatrzyłam na Malika. Chłopak się do mnie dołączył i po chwili oboje śmialiśmy się w niebogłosy.
– Czy to chodzi o to jak Zayn… – odezwał się Merrygold, ale mu przerwałam, mówiąc:
– Tak, tak. Aston również zaczął się śmiać, a reszta naszej paczki nie wiedziała co jest grane.
– Ej, ale o co chodzi? Z czego się śmiejecie? – dopytywał się ciekawski Lou.
– Mogę? – zapytałam się mulata, a ten pokiwał głową. – Pamiętacie tą imprezę pierwszego dnia kiedy tutaj przyjechałam? – chłopcy z Dan i El pokiwali twierdząco głowami. – Wtedy Malik nie spał u siebie w pokoju tylko w salonie. Kiedy rano zeszłam na dół, mało się nie przewróciłam ze śmiechu jak go zobaczyłam.
– Pewnie był nagi? – wtrącił Harry.
– Harold, przestań. Nie, nie był nagi. Spał na… – zaczęłam się ponownie śmiać. – Zresztą, co ja Wam będę mówiła. Macie telefon i sami zobaczcie. – podałam komórkę Liamowi. Po chwili każdy stał i się śmiał, a mulat się zarumienił. Śmialiśmy się dobre 15 minut, aż odezwał się Zayn:
– Może już wystarczy tego śmiania?
– Nie, jeszcze nie. – odezwał się Lou.
– Koniec, bo rano nie będzie śniadań. – zaszantażował nas Malik.
– No dobra. – rzekł wystraszony Niall.
– To co, robimy tego grilla? – zapytał JB. Wszyscy się zgodzili, a chłopak dodał: – To chodźcie chłopaki, jedziemy po zakupy. Julka jedziesz z nami?
– A mogę? – odpowiedziałam.
– No jasne, że tak. – rzekł Ast i mnie pocałował.
– A może lepiej nie, bo będziecie się tylko obściskiwać zamiast nam pomóc. – wtrącił Marv, trącając chłopaka.
– Więc zostajesz z nami. – krzyknął Harry i mnie przytulił.
– Tylko bez takich mi tu! – powiedział Ast i wyrwał mnie z objęć lokowatego.
– Lubię kiedy jesteś zazdrosny. – wyszeptałam mu do ucha, a potem go pocałowałam. Wszyscy głośno westchnęli i weszliśmy do domu.
– No dobra, jedziemy. Po za tymi zakupami na grilla chcecie coś jeszcze? – zapytał Ori.
– Tak, ja chcę żelki, orzechy w czekoladzie i … – zastanawiał się Niall. – Już wiem. Pojadę z Wami i sobie przypomnę, co jeszcze chciałem. – dodał, po czym pozostali wybuchnęliśmy śmiechem.
– To jednak prawda, że tak dużo jesz? – zapytał JB, no co mój kuzyn pokiwał tylko głową i ruszył do drzwi wyjściowych.
– Jedziemy? – krzyknął po chwili zniecierpliwiony blondynek.
– Tak, tylko najpierw Asty musi się wycałować z Julką. – rzucił Marv, kiedy Aston mnie całował.
– Oj chodź już, Ty całuśniku jeden. – powiedział Reesh i odciągnął chłopaka ode mnie.
– Ejjj! Co to ma być? Za karę jadę z Wami! – krzyknęłam i poleciałam do Nialla. Tak naprawdę nie chciało mi się z nimi jechać, ale kto powiedział, że nie można się podroczyć. Tym bardziej, że ja uwielbiam drażnić ludzi.
– To ja siedzę z tyłu obok mojego chłopaka. – mówiłam z bananem na twarzy, idąc już do samochodu z chłopakami.
– Właśnie, że nie, bo Twój ukochany będzie prowadził. I nie weźmie Cię na kolana. – odpowiedział Reesh, pokazując mi język.
– A o co zakład, że weźmie? – spytałam. – Jestem jego dziewczyną, więc mi nie odmówi. – dodałam, patrząc na Asta.
– Tak, tak. Nie odmówię Ci. Niczego Ci nie odmówię. – rzekł chłopak i puścił mi oczko.
– No wiesz co? – odpowiedziałam, uderzając go w ramię. Wiedziałam co mu chodzi po głowie. Całe szczęście, Aston nie był typem takiego chłopka, który ciągle gadał o sprawach łóżkowych, za co byłam mu wdzięczna. Ale jak to chłopak! Jego teksty czy żarty zawsze niosły jakiś podtekst. Seksualny, oczywiście.
– Też Cię kocham. – odparł i się uśmiechnął.
– Tak, tak, wiem. Kto by mnie nie kochał? – zaśmiałam się i usiadłam w aucie. Faktycznie Ast usiadł na miejscu kierowcy, więc nie było mi dane bardzie podenerwować Reesha. – To ja jednak nie jadę. Nie będę miała się z kim miziać w drodze to wysiadam. – odezwałam się i wyszłam.
– Kochanie poczekaj! – krzyknął chłopak. Podszedł do mnie, namiętnie pocałował i dodał:
– Poczekaj, aż wrócę. Wtedy się pomiziamy. Tym razem ja go pocałowałam.
– I nie tylko. – szepnęłam, odchodząc od niego.
– Słyszałem. Kocham Cię. – krzyknął Ast i schował się do auta i po chwili odjechał z chłopakami. No to się wkopałam! Jak to naprawdę słyszał, to poszalejemy dzisiejszej nocy. No chyba, że się upije, to nic z ‘tych’ rzeczy nie będzie. Weszłam do domu z takim bananem na twarzy, ze pozostali w domu tak się na mnie patrzyli, jakby ducha ujrzeli.
– A Ty z czego się tak cieszysz? – zapytał Harry.
– Bo Ast powiedział, że mnie kocha. – odparłam, dalej się uśmiechając. – Dalej mi w to ciężko uwierzyć, że taka gwiazda jak on, zakochał się w takiej zwykłej dziewczynie jak ja. – dodałam, idąc do kuchni.

sobota, 13 października 2012

45. 'Hola, hola! Co to za dziewczyna?'


** U ASTONA **
Dostałem sms ’a od Julki. Trzeba do niej zadzwonić. Ciekawe tylko, co ona robiła z nim tak późną porą? Powinna już dawno spać.
– Kochanie! Pewnie Cię obudziłam? Przepraszam, ale wiesz, że nie myślę o tej porze. – rzekła dziewczyna.
– Nic się nie stało. Jeszcze nie spałem. Dopiero się kładę. Nie wiem co powinnaś zrobić w tej sprawie z naszyjnikiem i Zaynem. Jutro o tym pogadamy, dobrze? – zapytałem.
– Oczywiście. – odpowiedziała. – Ale Ty się ze mną masz! Wynagrodzę Ci to wszystko jak przyjedziesz. – dodała.
– Trzymam Cię za słowo maleńka. Tylko musisz wiedzieć, że jestem bardzo wymagający i ciężko jest mnie zadowolić. – zaśmiałem się do słuchawki.
– Już ja się postaram. Zobaczysz, będziesz bardzo zadowolony. – odparła.
– Już nie mogę się doczekać. – powiedziałem. –Dobrze, kochanie będę kończył. Jestem trochę padnięty. Dzisiaj się pakowaliśmy, bo jutro z rana mamy samolot. Jak ja nie lubię się pakować! Odezwę się do Ciebie jutro moja gwiazdko! – dodałem.
– Okej, okej. Rozumiem Cię. Odezwij się do mnie jak tylko wysiądziesz z samolotu. Chcę wiedzieć, że wszystko było w porządku podczas lotu. Kocham Cie słońce!
– Ja Ciebie też myszko! Papa! Do jutra! Buziaczki! – pożegnałem się i rozłączyłem. Mam nadzieję, że się nie domyśliła. Dałem jej wyraźnie znać, że jutro się zobaczymy, ale zmyliłem ją tym lotem. Mam nadzieję, że moja niespodzianka jej się spodoba. Ale jeszcze muszę załatwić drugą sprawę.
– Marv, zamówiłeś te bilety na późniejszy lot? – zwróciłem się do kolegi.
– Pytasz się o to już trzeci raz. Tak, zamówiłem je. – odpowiedział.
– Ale się Julka ucieszy. – wtrącił JB.
– Mam taką nadzieję. Już nie mogę się doczekać, kiedy ją zobaczę. – rzekłem.
– Oj, nie przeżywaj tak! To tylko kilka godzin. Idź się lepiej wyspać, by się dziewczyna nie przestraszyła jak Cię jutro zobaczy. – odezwał się Reesh.
– No tak, tak. Już zmykam. Dobranoc Wam. – odparłem i poszedłem do swego pokoju. Wziąłem szybki prysznic i ułożyłem się na łóżku. Rozmyślałem nad sprawą z Zaynem. Ciekawo, z jakiej okazji był ten prezent? Mam nadzieję, że Julka nic do niego nie czuję. Dobrze, że już niedługo się zobaczymy. W końcu spędzimy trochę czasu ze sobą. Tak mi jej brakuje. Przypominałem sobie miłe momenty z Julką. Pierwsze spojrzenie, potem spotkanie w parku, pierwszy pocałunek i cała reszta sytuacji, które sprawiły, że jesteśmy razem. Z tymi myślami w głowie, zasnąłem.

** U JULII **
(kolejny dzień, coś koło 9.00)
Smacznie sobie spałam, kiedy usłyszałam stukanie to drzwi. Najpierw myślałam, że to mi się śni i się nie podnosiłam, lecz kiedy stukanie zamieniło się w porządnie walenie, wstałam i otworzyłam. Za drzwiami ujrzałam Zayna z tacą ze śniadaniem w ręku.
– Czy zamawiała pani śniadanie do pokoju? – odezwał się i wlazł do pokoju bez pozwolenia. Schowałam się za drzwi, bo byłam w samej bieliźnie, bo zalałam sobie wczoraj piżamę jak wyskoczyłam z wanny, by odebrać telefon.
– Dzięki wielkie, ale możesz już iść? Chcę jeszcze spać. Paaaaa! – powiedziałam chłopakowi, ukrywając się dalej za drzwiami.
– Nie musisz się tak chować. Ja nie gryzę. – rzekł mulat.
– To nie tak. – chciałam się wytłumaczyć.
– Wiem, wiem. Jesteś w samych majtkach i staniku i się wstydzisz. Już spadam. – odparł i wyszedł. Zamknęłam za nim drzwi i podeszłam do stolika, na którym stała taca. Napiłam się kawy, zjadłam jednego naleśnika z dżemorem i z powrotem wdrapałam się pod kołdrę. Spojrzałam jeszcze na telefon. Miałam wiadomość. Wcisnęłam ‘pokaż’ i wyświetlił mi się sms od Asta z wiadomością, że siedzi już w samolocie i czeka na start. No i że oczywiście jak wysiądzie, to zadzwoni. Uśmiechnęłam się i zamknęłam oczy. Chwila nie minęła i spałam ponownie.

** 4 godziny później **
Boże, znowu mnie budzą. Nie dadzą mi się wyspać. Ciekawa jestem, kto tym razem ma czelność mnie budzić o tak wcześniej porze. Podniosłam się, bo dzwonił mi telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i od razu pojawił się uśmiech na mej twarzy. To zdjęcie Asta tak właśnie na mnie działa. Odebrałam połączenie.
– No cześć skarbie. Co tam? – powiedziałam.
– Właśnie wysiedliśmy z samolotu i jedziemy do takiej dziewczyny, gdzie zatrzymamy się przez najbliższe kilka godzin, a potem będziemy nocować w hotelu.
– Hola, hola! Co to za dziewczyna? Dlaczego ja się dopiero teraz o tym dowiaduje? Spowiadaj się i to szybciutko! – zaśmiałam się.
– Spokojnie. To nasza dobra znajoma. Nie masz o co się martwić. Wszystko jest pod kontrolą. – rzekł. – Zadzwonię do Ciebie jak już będziemy na miejscu. Kocham Cię. – dodał i się rozłączył. Nawet nie poczekał aż odpowiem. Coś mi się tu nie podoba. On coś kręci. Niech ja się tylko dowiem, że mnie zdradza, to go chyba zabije! Julka, co Ty wygadujesz? Ast nie jest taki! Skarciłam się za te niepodstawne myśli i dalej położyłam się na łóżku. Minęło może z 15 minut i ponownie mój telefon zadzwonił. Znowu Aston. Odebrałam.
– Tak?
– No już jesteśmy na miejscu. – powiedział zadowolony.
– Już? Tak szybko? – zapytałam.
– Yhym. Nie było korków, więc jazda zajęła niewiele czasu. A Ty co robisz?
– Ja to jeszcze leżę w łóżku. Chyba cały dzień tu spędzę. Nie chcę mi się nic robić. – odpowiedziałam.
– O Ty leniuchu! – zaśmiał się. – Dobra, kończę, bo mnie wołają. Zadzwonię do Ciebie jeszcze. Kocham Cię. Papa słonko!
– Ok, będę czekać. Też Cię kocham. Pa misiek! – rzekłam i się rozłączył. Kurde, co się dzieje? Nie podoba mi się to jego zachowanie!
– Julkaaaaa! – usłyszałam głos kuzyna. – Szybko chodź na dół. Jesteś nam potrzebna! – krzyknął.
– Zaraz, tylko się ubiorę. – odkrzyknęłam. Wstałam, wzięłam dresy i koszulkę i się ubrałam. Związałam włosy, złapałam telefon, zeszłam na dół i mało nie zemdlałam na ten widok. 

WAŻNE !!!

KOCHANE MOJE CZYTELNICZKI ! <3

Mój blog dostał recenzję i tutaj możecie ją przeczytać :D 
Również tu możecie głosować na mój blog, który bierze udział w ankiecie na najlepszego bloga/najlepszą recenzję.
Była bym bardzo wdzięczna za oddanie głosu na mój blog :D

Wiem, że Was trochę zaniedbuję, bo rzadko dodaję rozdziały :(
Teraz rozdziały będą dodawane co sobotę/niedzielę (zależy jak się wyrobię).
Więc już jutro, kolejna część przygód Julii i jej przyjaciół! <33

No i jeszcze jedno!
Chciałam Wam bardzo PODZIĘKOWAĆ!!!
Moje opowiadanie ma już ponad 6000 tysięcy wyświetleń!
Jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu! :D:D
Zakładając tego bloga, nie myślałam, że doczekam takiej chwili. 
Nie wierzyłam w to, że ktoś będzie chciał czytać moje wypociny.
JESTEŚCIE NIESAMOWITE !!!
Dzięki Wam, dalej tworzę losy Julki.
KOCHAM WAS BARDZO !!! ;****
<333333333333333333333333

niedziela, 7 października 2012

44. 'Chciałbym, żebyś ze mną to samo zrobiła.'


Wyszliśmy z taksówki, zapłaciłam za kurs i poszliśmy do domu. Złapałam za klamkę i zamknięte.
– Ejjj, co jest? Zamknięte? No chyba sobie żartują! Ma któryś z Was klucze do domu? – zapytałam.
– Ja powinienem mieć. Weź sprawdź w tylnej, prawej kieszeni u spodni. – odezwał się Zayn. Patrzyłam się na niego jak głupia. – Sam bym ich wyjął, gdyby nie on. – wskazał na blondynka.
– No spoko. Rozumiem. – rzekłam i stanęłam za mulatem. Strasznie głupio się czułam. Niby to nic wielkiego, ale miałam mu w kieszeniach grzebać, i to jeszcze tylnych? No żarty jakieś! Gdyby nie fakt, że ja nie mam swoich no i oczywiście ten Niall, za żadne skarby bym tego nie zrobiła. Nie obmacywałabym Malika po tyłku, by zdobyć klucze do domu. Dobra, włożyłam rękę i znalazłam je. Wyciągnęłam klucze i otworzyłam drzwi. Wpuściłam chłopaków do środka, a sama zamknęłam drzwi. Zayn zaprowadził Nialla do jego pokoju. Oczywiście, pomogłam mu go prowadzić na schodach, bo mulat też nie był trzeźwy. Zaprowadziliśmy go do pokoju, położyliśmy na łóżku. Ja go rozebrałam do bokserek i przykryłam kołdrą.
– Chciałbym, żebyś ze mną to samo zrobiła. – odezwał się Malik.
– Możesz sobie pomarzyć. – zaśmiałam się. – Dobra, możemy już iść. On śpi, więc nie ma co tu stać. Idziemy do siebie. – dodałam, kierując się do drzwi.
– No, no idziemy. – potwierdził Zayn i wyszliśmy na korytarz.
– To dobranoc. – powiedziałam i weszłam do swego pokoju. Rozebrałam się, wzięłam piżamy i chciałam iść do łazienki, ale ktoś zapukał w drzwi. Znaczy nie ktoś, tylko Zayn, bo reszta już przecież spała. Owinęłam się szybko ręcznikiem i otworzyłam mu drzwi.
– Czego jeszcze? – burknęłam.
– Yyy.. Bo ja.. No.. Yyy.. Drzwi.. Yyy.. Zamknięte.. Brak klucza.. – zaczął się jąkać.
– A możesz powiedzieć po polsku, bo nie rozumiem. – rzekłam zdenerwowana.
– Nie mogę znaleźć klucza do pokoju i nie mam gdzie spać. Mogę u Ciebie?? – zapytał.
– No chyba śnisz. Nie mam drugiego łóżka, a w jednym nie będziemy spać, bo jak któryś z chłopaków wpadnie to jeszcze sobie co pomyśli, powie Astowi i zostanę bez chłopaka. Przykro mi, ale Ci nie pomogę. – odparłam.
– No weź. To gdzie ja mam teraz spać? – spytał.
– Na podłodze pod dywanem jest ponoć wygodnie. – zaśmiałam się.
– Ejjj! Nie śmiej się ze mnie! – powiedział. – Poratuj kolegę. Będę grzeczny. – dodał.
– No pewnie, że będziesz grzeczny. Zaraz Ci pomogę, poczekaj. – zamknęłam mu drzwi przed nosem i poszłam do łazienki. Wzięłam wsuwki i wyszłam na korytarz. W ręczniku, oczywiście, zamiast się ubrać.
– Zaraz Ci otworzę te drzwi i się położysz u siebie. – pokazałam mu język i zabrałam się za otwieranie drzwi. Miałam to opanowane w jednym palcu, gdyż często tak otwierałam drzwi w domu, bo często zapominałam kluczy. Malik stał zaraz za mną. Coś tam mruczał pod nosem, ale nie mogłam go w ogóle zrozumieć, więc to olałam.
– I proszę bardzo! Otwarte! – rzekłam i nacisnęłam na klamkę. Drzwi momentalnie się otworzyły, a Malik wepchał mnie do pokoju. Wszedł zaraz za mną i zamknął za sobą drzwi.
– Zayn, co Ty robisz? – zapytałam trochę przestraszona.
– Jeszcze nic. Na razie tylko stoję i się przyglądam prześlicznej dziewczynie. – uśmiechnął się.
– W takim razie co zamierzasz?
– Tego jeszcze nie wiem. Zależy na co Ty masz ochotę. – odpowiedział.
– Ja to chciałabym pójść się umyć i położyć spać, bo jest już późno. Możesz mnie wypuścić?
– No nie wiem, nie wiem.. – zaśmiał się. – A nie możesz ze mną zostać? – dodał, zbliżając się do mnie.
– Nie, nie mogę. Chcę iść do siebie. – zaczęłam się przesuwać od niego. Jednak daleko nie mogłam odejść, bo jego łóżko uniemożliwiło mi dalsze uciekanie. No i co ja teraz zrobię? Kurdę, niech ktoś tu przyjdzie albo niech on się przewróci. Boże, ratunku!
– No i co teraz? – zapytał się mulat, widząc, że nie mam gdzie się ruszyć. Szybko się do mnie przysunął i złapał w tali.
– Zayn, mam nadzieję, że nie zrobisz niczego głupiego, czego później będziesz żałował i czegoś, co zniszczy naszą na nowo odzyskaną przyjaźń. – powiedziałam drżącym głosem.
– Ależ oczywiście, że nie. – znowu się zaśmiał. – Za kogo Ty mnie masz?
– To dlaczego mnie tu przetrzymujesz i nie chcesz wypuścić? – zapytałam.
– Bo chciałem Ci podziękować. – dał mi buziaka w policzek i uwolnił z uścisku. – Dziękuję za wieczór i za te drzwi. Poczekaj tu chwilkę, zaraz coś Ci przyniosę. – rzekł i podszedł do szafki. Po chwili stał przede mną. Wręczył mi małe pudełeczko.
– A to co? Z jakiej to okazji? – zadałam mu pytanie.
– Taki mały prezencik z racji, że się pogodziliśmy. Jak sprawdzisz, to się dowiesz co to, ale zrób to dopiero w pokoju. Tymczasem jeszcze raz Ci dziękuję. – pocałował mnie w czoło. – Kocham Cię. Możesz już iść do siebie. – dodał i odsunął się na bok, umożliwiając mi wyjście.
– Dzięki. – tylko tyle powiedziałam i prawie biegiem wyszłam z jego pokoju. Wbiegłam do swojego i od razu zamknęłam go na klucz. Usiadłam na łóżku i otworzyłam pudełeczko. W środku był naszyjnik z zawieszką – napisem ‘best girl in the world’. Ucieszyłam się na widok tego prezentu. Miło z jego strony, ale nie wiem czy powinnam go przyjąć. Może i ja mu coś kupię i będzie dobrze. Śliczny prezent, ale nie wiem czy go będę nosić. Będę musiała z Astem pogadać, czy nie będzie miał nic przeciwko, bym go nosiła. Od razu wzięłam telefon i zaczęłam pisać:

„Witam kochany! Przepraszam, że tak późno piszę, ale mam problem i nie wiem co z tym zrobić. Otóż chodzi o to, że dostałam od Zayna naszyjnik i nie wiem jak teraz postąpić. Powinnam mu go oddać czy go nosić?? Proszę Cię jak odczytasz tą wiadomość, zadzwoń do mnie i powiedz co o tym myślisz. Czekam z utęsknieniem na Ciebie. Nie mogę się doczekać kiedy Cię zobaczę. Tak mi Ciebie brakuję. ;** Jak tam w Paryżu?? Jak idzie praca nad nową płyta??
Kocham Cię i strasznie tęsknię! ;** <333
Dobrych snów! :) xx”

Wybrałam numer Asta i wysłałam. Napisałam też drugiego sms ’a:

Śliczny prezent! Nie wiem czym sobie na niego zasłużyłam, ale dziękuję!
Jakoś się odwdzięczę :)
Dobrej nocy! xx”

Tego wysłałam do Zayna. Odłożyłam telefon na stolik i poszłam do łazienki. Jednak po chwili, wróciłam i zabrałam go ze sobą. Miałam przeczucie, że lepiej będzie jak go będę miała przy sobie. Zanurzyłam się w wannie pełnej wody i próbowałam się zrelaksować. Tak się zrelaksowałam, że mało nie usnęłam w tej wannie. Obudził mnie dzwonek telefonu. Zerwałam się i nie wiedziałam co się dzieje. Po chwili oprzytomniałam, że ktoś próbuje się do mnie dodzwonić. Wyskoczyłam z wanny i złapałam za komórkę. Wiedziałam kto dzwoni i wcale się nie zdziwiłam. Nacisnęłam zielony przycisk i zadowolona się odezwałam:
– Kochanie! Pewnie Cię obudziłam? Przepraszam, ale wiesz, że nie myślę o tej porze.