wtorek, 31 lipca 2012

28. 'Lecisz na niego.'

– Dziś się nim zabawisz, maleńka. Tylko pamiętaj, że masz chłopaka. – uśmiechnęłam się do swego odbicia i wyszłam z toalety. Znowu chciałam przejść koło Malika i w jego stronę się kierowałam. Przed Zaynem na kanapie siedział Harry, który podstawił mi nogę. Była w szpilkach, więc szybko straciłam równowagę i kolejny raz w tym dniu upadłam. Upadłam, a raczej usiadłam na kolanach mulata, bo mnie w porę złapał.
– Lecisz na niego. – rzucił loczek, zanosząc się śmiechem.
– Kiedyś tak było. Teraz zmądrzałam. – odparłam, wstając z kolan Malika. Chłopak popatrzył się na mnie złowrogim spojrzeniem. Uwielbiałam to jego spojrzenie – przeszywające do szpiku kości.
– To co macie zamiar robić? Przesiedzicie cały wieczór? – zadałam pytanie.
– Strasznie dużo pytań zadajesz. – w końcu przemówił coś Liam.
– Spoko, już więcej nic nie powiem. – wydusiłam i się zamknęłam.
– Nie, no nie o to mi chodziło. – tłumaczył się.
– A może zamiast pytać, sama byś coś zaproponowała? – wtrącił Zayn. Popatrzyłam się na niego z miną „Are you kidding me?” i się zaśmiałam.
– Z czego się śmiejesz? – spytał zmieszany Liam.
– Z niczego. – odpowiedziałam. – Macie coś do picia? – spojrzał na mnie Liam. – Dobra, poprawiam się. Dajcie mi coś do picia. Może być? – skierowałam się do niego.
– No już lepiej. – zaśmiał się.
– A co chcesz? Jest sok, napój, a może woda. – odezwał się Harry.
– Żartujesz sobie? Jest impreza, a nie ma alkoholu?! W takim razie, wychodzę stąd. – skwitowałam i się podniosłam z fotela.
– No poczekaj, gdzie już lecisz. To dopiero początek imprezy. Zaraz będą schodzić się goście to i alkohol się pokaże. Przecież nie możemy się upić, nim zjawią się znajomi. – wtrącił się Zayn, łapiąc mnie za nadgarstek. Kiedy dotknął mojej ręki, przez moje ciało przeszedł dreszczyk, aż dostałam gęsiej skórki.
– A możesz mnie puścić? Sama zdecyduje, czy mam zostać! – krzyknęłam.
– Przepraszam, nie powinienem.
– Ale zostań z nami. – dołączył się Niall, potem jeszcze Harry i Lou.
– Tak, tak. Musimy się czegoś o Tobie dowiedzieć, bo będziesz z nami mieszkała. Musimy wiedzieć jak Cię denerwować albo uspokajać. – dodał Liam.
– Bardzo śmieszne. – rzekłam, siadając na fotelu. – Jakoś nie czuję chęci do zwierzania się Wam o sobie. – dodałam.
– To nie. Nie naciskamy. – odpowiedział chłopak. I nastała cisza. Każdy się patrzył na każdego, uśmiechał się, ale nikt nic nie mówił. ‘Świetne towarzystwo, nie ma co! Lepiej bym się bawiła z moją siostrą.’ – powiedziałam sobie w myślach, czekając aż zabawa się rozkręci, albo jeszcze lepiej, aż się skończy. Wtedy rozległ się dzwonek do drzwi.
– Goście już są. – odezwał się Liam i poszedł ich wpuścić.
– Nareszcie może przyjdzie ktoś normalny. – palnęłam. Wszyscy się na mnie popatrzyli jakbym im coś zrobiła.
– Nie tylko my tu jesteśmy nienormalni. – powiedział Malik i popatrzył się na mnie. Widocznie, to było skierowane do mojej osoby. Czyli on twierdzi, że ja nie jestem normalna? W sumie ma trochę racji, bo przecież zgodziłam się z nim być. Normalna dziewczyna postąpiłaby inaczej. Chciałam mu pojechać, ale w tej chwili wszedł Liam ze znajomymi, więc postanowiłam, że nie będę sobie robiła obciachu przed obcymi.
– Poznajcie się. To jest Daniell, Eleonor, Nicole, Kate, David, Sarah, Sam i Gregory, a to Julia. – rzekł, po czym każdy z przedstawionych osób podeszła do mnie i mnie przytuliła. Nie powiem, że się nie zdziwiłam. U nas w Polsce tak się witam z kimś dla nas bliskim, a nie jak widzimy się pierwszy raz na oczy.
– Miło mi Was poznać. Nie wiem czy zapamiętam wszystkie imiona, więc nie obraźcie się jak będę pytała Was o imię. – powiedziałam.
– Nie ma sprawy. Rozumiemy i również nam miło. – odezwał się ten ostatni, czyli Sam.
– No dobra, wchodźcie dalej. Siadajcie i czujcie się jak u siebie. – skomentował Liam. Po tych słowach loczek poleciał do kuchni jakby się paliło. Po minucie był już z powrotem, trzymając w rękach skrzynkę z piwami.
– Imprezę czas zacząć. – krzyknął. Wszyscy zebrani w salonie buchnęli śmiechem. Hazza również.
– Daj mi jedno albo od razu dwa. – powiedziałam.
– Ooo, ktoś chce się upić. – stwierdził Zayn.
– Nie Twoja sprawa. Pilnuj siebie. – burknęłam, biorąc butelki od loczka.
– To daj i mi ze dwa. Nie będę potem wstawał. – odezwał się Malik.
– Ooo, ktoś tu jest leniem. – wtrąciła się Nicole jak dobrze pamiętam.
– Oj chyba tak. – odparłam i przybiłyśmy sobie piąteczkę. Wiedziałam, że z nią się najszybciej dogadam, bo tak jak ja nie przepadała za Zaynem. Zaczęłam się zastanawiać dlaczego do nich przyszła skoro za nim nie przepada. No i chyba już znam odpowiedź. Porozglądałam się po salonie i zauważyłam, że Nicoli i Harrego nie ma wśród nas. Jak się okazało, poszli nad basen porozmawiać. Już ja sobie wyobrażam ich rozmowę. Zaśmiałam się do siebie.
– A Ty z czego się znów cieszysz?? – zapytał Lou.
– A co nie można? – rzekłam.
– Nie odpowiada się pytaniem na pytanie. – wciął się Zayn. – Ktoś też ma własne zasady. – dodał.
– Spadaj. – powiedziałam i napiłam się piwa.
– Jakaś Ty miła. – skomentował Sam.
– Jestem miła dla osób, które lubię albo przynajmniej szanuję. – odpowiedziałam. Czułam na sobie wzrok wszystkich zebranych i przede wszystkim Malika. Gdy na niego spojrzałam, myślałam, że zaraz go złość rozsadzi.
– Dobrze wiedzieć. – odparł chłopak.
– Ejjj Zayn, a ta Twoja panna nie przyjdzie? – padło pytanie w kierunku mulata.
– Nie wiem. Nic jej nie mówiłem o imprezie, ale jak chcecie, to zaraz po nią pojadę i przywiozę. – rzekł chłopak.
– Tak, tak. Ja chcę ją poznać. – krzyknęłam. Malik spojrzał się pytająco.

poniedziałek, 30 lipca 2012

27. 'Święte słowa, chłopie! Polać mu!'

 ** U ZAYNA **
– A nie mówiłem, że nie przyjdzie? – odezwałem się gdy tylko Julka wyszła z kuchni.
– Oj przestań. Może jeszcze zmieni zdanie. Impreza zaczyna się od 21, więc ma czas, by się wyszykować. – rzekł Niall.
– To co, może mały zakładzik? – rzuciłem.
– A może być. Tylko najpierw ustalamy o co. – powiedział blondynek.
– Jeżeli Julia nie zejdzie na imprezę, to Ty przegrywasz i przez tydzień zmywasz za wszystkich naczynia. – odpowiedziałem.
– Dobra, ale jeżeli przyjdzie, to Ty przez tydzień robisz wszystkim śniadania do łóżka. – niepewnie powiedział Horan.
– Ejjj, nie przesadzasz? No, ale niech tak będzie. Harry przecinaj. – kolega zrobił to, o co go poprosiłem.
– Już czuję wygraną. – skomentowałem.
– Nie ciesz się zawczasu. Za godzinę się wszystko wyjaśni. – podsumował Liam.

**  U JULII **
Poszłam do siebie, ale słysząc, że chłopcy zaczynają rozmowę, przystanęłam na schodach.
– A nie mówiłem, że nie przyjdzie? – odezwał się Zayn.
– Oj przestań. Może jeszcze zmieni zdanie. Impreza zaczyna się od 21, więc ma czas, by się wyszykować. – rzekł Niall. Kurczę, on chyba naprawdę chce, żebym przyszła.
– To co, może mały zakładzik? – kontynuował Malik.
– A może być. Tylko najpierw ustalamy o co. – zgodził się blondyn.
– Jeżeli Julia nie zejdzie na imprezę, to Ty przegrywasz i przez tydzień zmywasz za wszystkich naczynia. – odpowiedział mulat.
– Dobra, ale jeżeli przyjdzie, to Ty przez tydzień robisz wszystkim śniadania do łóżka. – niepewnie powiedział Horan.
– Ejjj, nie przesadzasz? No, ale niech tak będzie. Harry przecinaj. – i nastała cisza. Miałam już iść, ale jeszcze usłyszałam:
– Już czuję wygraną. – oczywiście, kto to powiedział? Zayn. Patrzcie jaki pewny siebie.
– Nie ciesz się zawczasu. Za godzinę się wszystko wyjaśni. – podsumował Liam i ponownie zapadła cisza wśród ich towarzystwa. ‘Święte słowa, chłopie! Polać mu!’ – pomyślałam, uśmiechnęłam i poleciałam do pokoju. Niall dobrze wie, że jak mam tylko możliwość, to nie opuszczę żadnej imprezy. Ale i tak coś czuję, że muszę pomóc mu wygrać ten zakład. Niech się Zayn męczy ze śniadaniami. Wskoczyłam do mej sypialni i od razu poszłam do łazienki. Wzięłam szybki i chłodny prysznic. Potem ubrałam się w naszykowane ubrania. Umalowałam się i ułożyłam włosy. Wylałam na siebie chyba z pół butelki perfum i byłam gotowa, by zejść na dół. Zerknęłam na telefon. Była 20.59, czyli zaraz początek imprezy. Ciekawe czy dużo będzie ludzi, bo mam nadzieję, że kogoś zaprosili. Miałam już wychodzić, kiedy zadzwoniła moja komórka. Na wyświetlaczu pokazało się zdjęcie Asta. ‘Ale ma chłopak wyczucie czasu.’ – pomyślałam i odebrałam.
– Cześć maleńka. – usłyszałam.
– Cześć słonko. Co tam? Jak koncert? – zapytałam. Pogadaliśmy z jakieś pół godziny, bo mój ukochany był zmęczony po występie. Opowiedziałam mu w wielkim skrócie co się tu działo, a on się tylko ze mnie śmiał. Nie lubię jak ktoś się ze mnie śmieje, ale akurat to, że Aston się ze mnie naśmiewa, wcale mi nie przeszkadza.
– Dobrze kochanie, będę kończył. Zadzwonię do Ciebie jutro, to mi poopowiadasz jak po imprezie. Tylko się tam pilnuj. – powiedział ze śmiechem.
– Oczywiście, że będę się pilnować. Możesz być spokojny. Będę czekać na telefon. Bardzo Cię kocham. – odpowiedziałam.
– Ja Ciebie bardziej. Udanej zabawy. – rzekł.
– Lepsza by była, gdybyś był obok, ale i tak dziękuję. A Tobie życzę solidnego wypoczynku.
– To już za kilka dni. Dobra, kończę. Kocham i tęsknię. Pa myszko. – odezwał się.
– Ja też Cię kocham i bardzo, ale to bardzo tęsknię. Do jutra, kotku. Cześć. – odparłam i się rozłączyłam. Teraz już mogłam zejść na dół. Ostatni przegląd w lusterku i wychodzę. Byłam już na schodach, kiedy usłyszałam Malika:
– No i co Niall? Przegrałeś. Będziesz zmywał naczynia przez tydzień.
– Nie byłbym tego taki pewien. – wtrącił się Lou, gdyż siedział na samym brzegu i jako pierwszy mnie ujrzał.
– Jak to? Co Ty mówisz? – ponownie usłyszałam głos Zayna.
– A tak to. – Louis wstał, podszedł do mnie i przyprowadził do salonu. Mina chłopaków była bezcenna.
– Wiedziałem, że przyjdzie! W końcu to moja kuzynka! – krzyknął Niall. – I widzisz Zayn, to Ty przegrałeś, więc jutro poproszę śniadanie do łóżka koło 10. – dodał, po czym wszyscy wybuchli śmiechem.
– No dobra, przegrałem. Trudno się mówi. Będzie jak mówisz. – odparł smutny Malik. Po mimo ich rozmowy, cały czas czułam ich wzrok na sobie. I bardzo dobrze, o to mi chodziło. Rozejrzałam się po salonie i nikogo więcej oprócz nas nie było.
– Ejjj, a to nikogo już więcej nie będzie? – spytałam.
– A co nas masz już dość? – zapytał Harry.
– Nie odpowiada się pytaniem na pytanie. – powiedziałam wrednie.
– Jestem u siebie i mam inne zasady. – skomentował, po czym puścił mi oczko.
– Chyba jak każdy w tym domu. – szepnęłam.
– Co ty tam mówisz dziewczynko? – dopytywał się Lou.
– Nic, nic. – syknęłam. Siadłam na wolnym fotelu obok Zayna. Miałam wrażenie, że cały czas się na mnie patrzy. I miałam rację. Chyba nie odrywał ode mnie oczu. Na złość, podniosłam się i przeszłam koło niego, kierując się do kuchni. W ostatniej chwili skręciłam do łazienki, bo niby po co miałam iść do kuchni, skoro wszystko było w salonie. Weszłam do środka, przejrzałam się w lusterku. Pociągnęłam usta błyszczykiem i powiedziałam:
– Dziś się nim zabawisz, maleńka. Tylko pamiętaj, że masz chłopaka. – uśmiechnęłam się do swego odbicia i wyszłam z toalety.




-------------------- PODZIĘKOWANIA --------------------

Dziękuję ślicznie za wszystkie komentarze i za ponad 1000 wejść ;***
Wiem, że 1000 to mało, ale jestem tu od niedawna i nie myślałam, że ktoś tak chętnie będzie chciał czytać moje zwykłe opowiadanie. 
Mam nadzieję, że dalej będziecie zaglądać na mój blog =D
Jeszcze raz wielkie dzięki !!! ;***
KOCHAM WAS !!! <3<3<3

sobota, 28 lipca 2012

26. 'Kurwa! To się nazywa pech!'

Za drzwiami rozlegał się basen, a za nim drewniany domek.
– Coś czuję, że spędzę tutaj więcej czasu niż w moim pokoju. – zaśmiałam się i wróciłam do środka domu. Zaczęłam szukać teraz kuchni, bo mój brzuch domagał się jedzenia. Trochę zajęło mi dotarcie do szukanego pomieszczenia, ale w końcu go znalazłam.
– Szukajcie, a znajdziecie. – powiedziałam, wchodząc do kuchni. Od razu skierowałam się do lodówki. Wyciągnęłam z niej sok jabłkowy, bo tylko to było.
– No to super, już się najadłam. Chwila. Widzę jajka. Będzie jajecznica. Mój żołądek jest uratowany. – mówiłam sama do siebie. Chyba coś mi się w głowie poprzewracało. Nigdy sama do siebie nie gadałam. Ale z kim mam gadać skoro tu nikogo nie ma? Muszę się zadowolić sobą. Uśmiechnęłam się i wzięłam za przygotowanie posiłku. Nim znalazłam potrzebne mi wszystkie rzeczy, ode chciało mi się jeść. Wzięłam wszystko i pochowałam. Wypiłam dwie szklanki soku. Nalałam sobie jeszcze jedną i postanowiłam pójść do siebie. I tak zrobiłam. Kiedy byłam już na schodach, usłyszałam jak otwierają się drzwi. Przyspieszyłam kroku, by mnie nie zauważyli. Tak się śpieszyłam, że zaczepiłam o schodek i tylko oddało jak upadłam na schody. Zbiłam szklankę, wylałam sok i miałam obity tyłek. Jednym zdaniem: lepiej być nie mogło.
– Co się dzieje? – ktoś powiedział. – Idź to sprawdź. – ponownie odezwał się ten sam głos. Wiedziałam, że ktoś się zbliża, więc próbowałam się podnieść, ale poślizgnęłam się na mokrym stopniu i znowu się wywaliłam. Tym razem nie wylądowałam na schodach tylko na jakimś chłopaku. Spojrzałam na niego i krzyknęłam:
– Kurwa! To się nazywa pech!
– Raczej szczęście. W innym przypadku, na pewno tak szybko byś nic nie powiedziała. – odezwał się Zayn. Że akurat on musiał sprawdzać, co się dzieje na schodach. Nie mógł to być Lou albo Harry. A ja też udana. Wywalić się dwa razy na tych samych schodach. Ale fajtłapa ze mnie.
– Nic Ci się nie stało? – zapytał chłopak.
– Nic, a jakby nawet co się stało, uwierzył byś? – odpowiedziałam pytaniem.
– A Ty dalej swoje? – mruknął. – Zresztą, po co ja się pytam skoro Ty się na mnie gniewasz i nie odzywasz. – dodał, podnosząc się z podłogi, tym samym zwalając mnie z siebie.
– No dzięki. Miły jesteś. – warknęłam.
– Cała przyjemność po mojej stronie. – odparł i wrócił do chłopaków. ‘Ale wredny! Nawet nie pomógł mi wstać. Palant.’ – pomyślałam. Podniosłam się, otrzepałam i skierowałam do swego pokoju. Wchodząc po schodach, usłyszałam ich rozmowę:

–Powiedziałeś jej o imprezie? – zapytał któryś z nich.
– A niby po co?? – odpowiedział Zayn.
– Jak to po co?? Chyba z nami mieszka, to powinna przynajmniej wiedzieć, że będzie u nas w domu zabawa. – powiedział z krzykiem Niall.
– Ale czy jej powiemy, czy nie to i tak nie przyjdzie i tak nie przyjdzie. Już Wam mówiłem, że gdyby nie ja i Niall, to może by się zjawiła, a tak to będzie siedziała zamknięta w czterech ścianach swego pokoju. – rzekł Malik.
– Moim zdaniem, powinniśmy jej powiedzieć i jej zostawić decyzję, czy zagości na imprezie. – to był chyba Liam.
– Dobra, to ja skoczę ją powiadomić. – rzucił albo Harry albo Louis.
– Poczekaj, daj jej chwilę, bo musi się przebrać. – dodał mulat.
– No spoko, za 5 minut pójdę.


‘Mówisz, że nie przyjdę? To zobaczymy! Już ja Ci pokażę, aż Ci szczęka opadnie!’ – pomyślałam i po cichu pobiegłam do siebie. Wpadłam do środka, wyjęłam z  szafki jakieś dresy z bluzką, ubrałam się i rzuciłam się na łóżko. Złapałam laptopa i go włączyłam. Chciałam pokazać, że jestem zajęta jak któryś przyjdzie i będzie gadał o tej imprezie. Komputer się uruchomił. Włączyłam ulubioną listę utworów, czyli JLS i weszłam na pocztę. Przeraziłam się, kiedy ujrzałam ile mam na niej wiadomości. Prawie wszystkie dziewczyny z klasy do mnie napisały. Zabrałam się za ich odczytywanie, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.
– Proszę. – powiedziałam. Po chwili, drzwi się otworzyły, a w nich stanął loczek.
– Przepraszam, że przeszkadzam, ale przyszedłem Cię poinformować, że wieczorem w domu robimy małą imprezkę i jesteś na niej mile widziana. – odezwał się chłopak.
– Dzięki, że mi powiedziałeś, ale nie mam ochoty na zabawę, tym bardziej, że mam zajęcie. – rzekłam, patrząc w laptopa.
– Ok, rozumiem. Na razie. – odpowiedział i wyszedł. Ja zamknęłam komputer i rozwaliłam się na łóżku, zastanawiając się co założę na imprezę. Przypomniało mi się, że wieczorem miał zadzwonić Ast, więc poszukałam mojej komórki. Napisałam smsa:

„Jak tam kochanie koncert? Przepraszam, ale wieczorem mogę nie odebrać telefonu, bo będziemy mieli małą imprezkę w domu. Możesz jednak próbować, bo nie wiem o której się ona zacznie, i o której kończysz koncert. Pozdrów chłopaków. Kocham Cię, kotku <3 Buziaczki ;***”

i wysłałam do Astona. Mam nadzieję, że zrozumie. Wróciłam myślami do mego ubrania na wieczór. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Otworzyłam i zaczęłam przewalać dopiero co ułożone ciuchy. W końcu znalazłam – spódniczka, bluzka, buty (torebka mi nie potrzebna, bo będę w domu). Dobrałam kolczyki, bransoletki (białą i niebieskie) i naszyjnik. Oczywiście, naszyjnik, który dostałam od Asta w prezencie, też widniał na mej szyi. Zadowolona ze swego wyboru, poszłam do łazienki za potrzebą. Kiedy skończyłam, znowu uwaliłam się na łóżku. Jednak długo nie poleżałam, bo mój żołądek ponownie upomniał się o jedzenie. Spojrzałam na zegarek. Wskazywał godzinę 19.48.
– Trochę późno na kolację, ale jakieś jabłuszko można zjeść. – powiedziałam i zeszłam na dół. Będąc na dole, wszystkich chłopaków spotkałam w kuchni. No tak, przygotowywali się na imprezę.
– Są jakieś owoce, które mogę sobie wziąć i zjeść? – spytałam, biorąc, tym razem, z lodówki cole.
– No jasne, że są. Bierz ile chcesz. – odpowiedział Lou. – Jeżeli chcesz, mogę dać Ci jeszcze marchewkę. – dodał.
– Dzięki, wystarczy mi tylko jabłko. – rzekłam. Wzięłam owoc, umyłam go i poszłam do siebie.

czwartek, 26 lipca 2012

25. '...ale to była jedyna możliwość, by Cię tu ściągnąć.'

– Tylko się streszczaj.
– Postaram się jak najszybciej. Nie możesz się od nas wyprowadzić. – niepewnie mówiłem. – Przykro mi, ale będziesz musiała znosić moje, Zayna i reszty chłopaków towarzystwo, przynajmniej przez wakacje, na czas praktyk. – dziewczyna znów się odwróciła i usiadła na łóżku. Wskazała mi ręką fotel, bym również usiadł.
– Musisz u nas mieszkać, bo inaczej nie odbędziesz praktyk. Tak ustaliłem z menadżerem hotelu, w którym będziesz pracować. Wiem, że to świństwo, drugie jakie Ci już zrobiłem, ale to była jedyna możliwość, by Cię tu ściągnąć. Twoja mama mi trochę w tym pomogła, bo powiedziała mi, że masz praktyki w Paryżu. To ja wszystko załatwiłem z tym Londynem. Nie gniewaj się na nią, bo to był mój pomysł. Nie bardzo chciała się zgodzić, ale udało mi się ją przekonać. Jeżeli po tych dwóch miesiącach, będziesz chciała wrócić do Polski, do rodziny, do chłopaka, nie ma sprawy. Tak ustalone jest również ,w hotelu. Jednak, jak będziesz chciała zostać, to będziesz miała załatwioną pracę i mieszkanie, więc nie będziesz musiała się o nic martwić. Możesz się do nas nie odzywać, jakoś to przeżyjemy, ale nie rezygnuj z tych praktyk przez nas. – przestałem mówić. Julia patrzyła się na mnie. Nie wiem, czy powinienem jeszcze coś powiedzieć czy już wyjść. Dziewczyna dalej wpatrywała się we mnie. Po chwili jednak wstała i się odezwała:
– Skończyłeś już? – zapytała. – Jeżeli tak, to możesz stąd wyjść. – dodała, a mnie zamurowało. Nie wiem, co zrobiłbym będąc na jej miejscu, ale na pewno tak chamsko bym się nie zachował. Żadnego podziękowania? W sumie, czego mogłem się po niej spodziewać, skoro ona nie chciała z nami mieszkać i na nas patrzeć.
– Tak, skończyłem i już wychodzę. – burknąłem. Kiedy złapałem za klamkę, otwierając drzwi, usłyszałem głos:
– Dzięki. Na tyle chamska nie jestem, by nie podziękować. Ale to nie zmienia stanu rzeczy – dalej będę trwać w swym postanowieniu. – rzekła szeptem. Kiwnąłem głową na znak, że słyszałem i wyszedłem z jej pokoju. Na mojej twarzy zawitał uśmiech. Wiedziałem, że stać ją na podziękowania, po mimo tego, że się na mnie cały czas gniewa. Tym jednym słowem ‘dzięki’ poprawiła mi humor. Pójdę do chłopaków i im wszystko opowiem. Zszedłem na dół. Koledzy siedzieli w salonie i mocno dyskutowali.
– I jak tam? Macie już coś? – zapytałem, siadając obok Zayna.
– Tylko to, że dziś robimy imprezę, bo musimy ją przywitać w Londynie. – odpowiedział Harry. Że temu chłopakowi nie znudzą się imprezy. Ciągle by się tylko bawił. W sumie, każdy z nas się bawi, ale on cały czas szuka okazji, by zrobić małe party, które jak zwykle, przeradza się w ogromną imprezę. Cały Harry.
– Zastanawiamy się nad tym, czy zrobimy ją w domu, czy idziemy do klubu. – rzekł Louis.
– Dom jest lepszym pomysłem, ale myślę, że jest jeszcze za wcześnie, by robić imprezę. Bo ona może nie przyjść – dodałem.
– Tym bardziej, że jestem ja i on. – wtrącił Zayn, pokazując na mnie.
– Dokładnie. – potwierdziłem.
– Oj, przestańcie gadać głupoty. Przecież nie będzie sama siedziała w pokoju, kiedy my będziemy się bawić na dole. – skomentował Liam.
– Nie znasz jej, bracie. – odezwał się Zayn.
– W takim razie muszę  ją dobrze poznać. – rzekł Payne.
– Ejjj! – krzyknęli razem Lou i Hazza.
– No co? – zapytał się Li.
– Mała poprawka. Musimy ją poznać. – skwitował loczek.
– Dobra, dobra. – odrzekł chłopak.
– Nie chcę Was martwić, ale nie wiem, czy Julia ma identyczny pomysł, co do zapoznania się. Przeze mnie i Zayna, nie lubi naszego zespołu, więc nie zdziwcie się jak będzie dla Was chamska albo będzie Was olewać. – uprzedziłem chłopaków, by potem nie było żadnych problemów. – Ale nic konkretnego nie wymyśliliście w związku z Julią? – dodałem.
– Właśnie, nie mamy pomysłu, ale jutro też jest dzień. Będziemy myśleć, aż w końcu na coś wpadniemy. – odpowiedział Liam. Wiem, że mogę liczyć na tego gościa. Na resztę chłopaków też, ale on jest najpoważniejszy i najmądrzejszy w naszej paczce.
– Ok. – zgodziłem się. – To co teraz robimy? – zapytałem.
– Jak to co? Idziemy na zakupy, bo wieczorem będzie biba. – krzyknął Harry. Po jego okrzyku, wszyscy wstali i zaczęli się szykować do wyjścia. Wziąłem z nich przykład i po 10 minutach byliśmy już w drodze do sklepu.
– Ale nikt nie powiedział Julii, że wychodzimy. – odezwał się Lou.
– Oj, nic jej nie będzie. I tak cały czas siedzi w pokoju. – skomentował Zayn.
– Przestań. – szturchnąłem go. – Mówiła, że jak się rozpakuje, to połozy się spać, dlatego się nie zjawiła na dole. Jak będzie czegoś potrzebowała, to któryś z Was, pójdzie z nią do sklepu – mówiąc, wskazałem na  Lou, Hazzę i Li.

** U JULII **
Nareszcie się rozpakowałam. Postanowiłam się odświeżyć i położyć, bo jakoś zmęczona byłam. Wzięłam piżamy i weszłam do łazienki. Ucieszyłam się na widok wanny. Szybko nalałam sobie wody i się w niej zanurzyłam. Siedziałam w tej wannie lepiej niż godzinę. Po tym czasie, wstałam i się okręciłam ręcznikiem. Wzięłam piżamę, by się w nią ubrać, ale… Niech żyje inteligentność. Zabrałam ze sobą tylko górną część mojego sennego ubioru. Zarzuciłam na siebie koszulkę, a na biodrach okręciłam ręcznik. Ale chwila. Przecież ja mam łazienkę w swoim pokoju, więc nie potrzebny mi ten ręcznik, bo nikt mnie nie widzi. W rodzinnym domu, łazienkę mieliśmy jedną i to z dala od mojego pokoju. Za każdym razem jak zdarzyło mi się coś podobnego, Paula przynosiła mi spodenki. Tutaj, po pokoju mogę chodzić nago i nikt nie będzie o tym wiedział. Mieli dobry pomysł z tą łazienką. Zasługują na mały plusik. Wyszłam z łazienki, założyłam spodenki od piżamy i wyszłam na korytarz. Postanowiłam pójść do Nialla, by pogadać na temat praktyk. Może poruszymy też temat sprzed 3 lat. W końcu, nie wyjaśniliśmy tego do tej pory. STOP! A co tu wyjaśniać? Nie uwierzyli mi, wyśmiali i koniec. To nie ja zawiniłam i to nie ja powinnam to wyjaśniać. Będąc na korytarzu, rozmyśliłam się i zeszłam schodami na dół. Całe szczęście, nikogo nie było na dole. Uradowana, plątałam się po ich domu. Musiałam ogarnąć, gdzie co jest, bo będę tu mieszkać przez najbliższe dwa miesiące, na czas praktyk. Zwiedziłam już salon. Wychodząc z salonu, mijałam sporo drzwi. Nie ciekawiło mnie bardzo co w nich jest, ale chciałam zajrzeć przynajmniej do jednego z pokoi i sprawdzić jakie upodobania mają moi ‘sąsiedzi z piętra’. Kiedy je otworzyłam, mało nie padłam z wrażenia, kiedy zobaczyłam to.
– Chyba naprawdę im odbiło. – powiedziałam i zamknęłam drzwi. Postanowiłam już więcej nie zaglądać do żadnego mijanego pokoju. Natomiast zainteresował mnie inny widok. A mianowicie, duże, szklane drzwi. Pewnie prowadziły do ogrodu. Podążyłam w ich kierunku i się pomyliłam, kiedy przez nie wyjrzałam. Za drzwiami rozlegał się basen, a za nim drewniany domek.

wtorek, 24 lipca 2012

24. 'Muszę z kimś zamienić kilka słów.'

** U ZAYNA **
Wyszedłem od niej z pokoju, trzaskając drzwiami. Po chwili słyszałem jak się zanosi śmiechem. Nie mogłem tego znieść i poszedłem do siebie. Całe szczęście moja sypialnia jest z niewielkim balkonem, więc wyszedłem na niego zapalić. Byłem zdenerwowany, a papierosy pochłaniały wszystkie moje nieprzyjemne emocje. Chciałem ją przeprosić za wszystko, a ona nie dała mi nawet nic powiedzieć. Myślałem, że już zapomniała o tym głupim sylwestrze, że choć troszeczkę mi wybaczyła, ale widać pomyliłem się. Ona cały czas o tym pamięta, tym samym pamięta mnie, ale niekoniecznie te miłe chwile. A było nam tak dobrze. Szkoda, że to się skończyło. Ale muszę przyznać, że bardzo piękna z niej dziewczyna. Wyładniała od naszego ostatniego spotkania. W sumie to było jakieś trzy lata temu. Boże jak ten czas leci. Kurczę, muszę coś zrobić, by mogła mi wybaczyć i się do mnie odzywać. Na pewno Niall mi w tym pomoże, bo on ma ten sam problem co ja. Nie odzywa się do nas dwóch. Jak ona to sobie wyobraża? Mieszkamy w jednym domu, będziemy korzystać z jednej kuchni, telewizora i takie tam. Przecież nie będę wychodził z pomieszczenia, w którym ona będzie, tylko dlatego, że się do mnie nie odzywa. Jak chce się nie odzywać to niech się męczy. Nie będę się do niej odzywał, tak jak mnie prosiła i będzie git. Skończyłem palić papierosa, więc podniosłem się z fotela. Muszę pogadać z jej kuzynem, przekazać mu jej słowa. Wyszedłem z pokoju, zamknąłem drzwi na klucz, bo nikt oprócz mnie w nim nie ma prawa przebywać. Wiem, trochę to śmieszne, ale już taki jestem. Chłopaki się ze mnie śmieją, ale żaden nie próbował wtargnąć do mego ‘świata’. W sumie, to żaden z czwórki moich przyjaciół nigdy w nie był w mym pokoju, a tyle już ze sobą mieszkamy. Oj tam, każdy ma swój pokój, więc nie ma co się dziwić. Zszedłem na dół. Chłopcy jak zwykle siedzieli w salonie przed telewizorem. Tylko Niall był w kuchni. Poszedłem do niego, by porozmawiać z nim o Julii. Musimy wspólnie działać, by znowu mieć z nią kontakt.
– Wiedziałem, że Cię tu znajdę. Musimy pogadać. – zacząłem.
– Chyba wiem o czym. – odpowiedział. – Pewnie chodzi o Julkę. – dodał.
– Strzał w dziesiątkę. Kiedy wy wyszliście, ja u niej zostałem. Chciałem pogadać w sprawie tamtego sylwestra i w ogóle, ale nic nie dała mi powiedzieć. Wiesz, ona ciągle się na nas gniewa. Powiedziała, że nigdy nam tego nie wybaczy i że mamy się do niej nie odzywać. Dodała także, że musi poszukać nowego mieszkania, by jak najszybciej się od nas wyprowadzić. A i jeszcze jedno. Może Cię to wkurzy, ale to są jej słowa. Przytoczę je: „Od tamtego dnia, nie mam kuzyna o imieniu Niall.” – powiedziałem. Zauważyłem, że chłopkowi zakręciły się łzy w oczach. Podszedłem i go przytuliłem. W tej samej chwili do kuchni wparował Louis.
– Ejjj, co to jest? – zapytał. – Przytulanki bez nas? Jak tak można? – dodał.
– Oj przestań. – odparłem.
– Chłopaki chodźcie tu. Zayn wszystkich przytula. – krzyknął.
– Nikogo nie będę przytulał, a co to ja jestem? – warknąłem, po czym w kuchni zjawiła się pozostała dwójka chłopaków.
– Ale mnie nie przytulisz?? – zapytał Harry, robiąc minę smutnego pieska.
– No dobra, Ciebie tak, ale tylko Ciebie i na dziś koniec tych czułości. – podszedłem do niego i przytuliłem. Wtedy rzucili się na nas Liam i Louis. Oczywiście Niall też się dołączył z kanapką w ręku.
– Weź, bo mnie ubrudzisz. – wydarł się Liam i skończyliśmy nasze tulenie.
– O czym gadacie? A gdzie Julka? Nie chciała przyjść? – pytał Harry. Ten jak zwykle ma najwięcej pytań.
– Przecież została w pokoju, by się rozpakować, a potem miała się położyć. – powiedział Niall.
– A no tak, zapomniałem. – odpowiedział loczek.
– Słuchajcie, mamy problem. – odezwałem się.
– To wy pogadajcie, a ja pójdę na górę. Muszę z kimś zamienić kilka słów. – wtrącił się blondyn.
– Nie wiem, czy to dobry pomysł. – rzekłem.
– Dobry, nie dobry, muszę z nią pogadać. – powiedział i wyszedł z kuchni.
– No to, co to za problem? – spytał Liam.
– Chodzi o Julkę. Kiedy byłem na święta u Nialla, ona też tam była. W wielkim skrócie, byliśmy parą, ale po sylwestrze to się zmieniło i od tamtego czasu się nie odzywamy. Próbowałem się z nią jakoś skontaktować, ale zmieniła numer, usunęła Facebooka i Twittera. Nie miałem jak do niej pojechać, bo wiecie, zespół, koncerty i cała reszta. Dziewczyna nie odzywa się też do swego kuzyna i powiedziała, że nigdy więcej się do nas nie odezwie. – wydusiłem to z siebie. Tylko Liam wiedział o całej sprawie, o tym co jej zrobiliśmy.
– Musimy coś zrobić, bo Julka chce się od nas jak najszybciej wyprowadzić. Oczywiście, chodzi o mnie i o Nialla. – dodałem.
– Chodźcie do salonu, tam się nad tym zastanowimy. – rzekł Louis i ruszył w kierunku salonu, a my za nim.

**  U NIALLA **
– Słuchajcie, mamy problem. – odezwał się Zayn.
– To wy pogadajcie, a ja pójdę na górę. Muszę z kimś zamienić kilka słów. – wtrąciłem mu się w zdanie.
– Nie wiem, czy to dobry pomysł. – rzekł chłopak.
– Dobry, nie dobry, muszę z nią pogadać. – powiedziałem i wyszedłem z kuchni. Wszedłem już na I piętro. Zawahałem się. Iść czy nie? A jak mnie nie wpuści? Ale ona nie może się stąd wyprowadzić. Obiecałem jej mamie, że będzie z nami mieszkała. Dobra, to idę. Podszedłem pod jej drzwi od pokoju, zapukałem.
– Proszę. – usłyszałem. Złapałem za klamkę i otworzyłem drzwi. Wszedłem do drzwi. Julka stała plecami do mnie, więc nie wiedziała kto wszedł. Po chwili jednak się odwróciła.
– Mogłam się tego spodziewać. – rzuciła i dalej wyjmowała ubrania z walizki. – Nic Ci nie przekazał Twój kolega? – spytała.
– Wszystko mi przekazał. Nawet to, że nie uważasz mnie już za kuzyna. – odpowiedziałem. Dziewczyna się odwróciła i popatrzyła na mnie chwilę.
– Życie. – powiedziała, po czym wróciła do swych czynności.
– Powiedział mi też, że chcesz się od nas wyprowadzić i to najlepiej zaraz. – zacząłem. W końcu po to tu przyszedłem. Nie chciałem gadać na temat tego, dlaczego się nie odzywamy, choć i na to przyjdzie czas, bo musimy to wszystko wyjaśnić.
– Możesz się do mnie nie odzywać, ale musisz mnie wysłuchać. Wiem, że jesteś zajęta, ale to ja będę mówił, a Ty tylko słuchaj i mi nie przerywaj. – powiedziałem. Wziąłem głęboki wdech i znów otworzyłem usta, by kontynuować, ale Julka się odezwała:
– Tylko się streszczaj.

niedziela, 22 lipca 2012

23. 'A dobrze mu tak.!'

– O Boże. – wyszeptałam. – Jak ja wyglądam. Cały makijaż na marne. Muszę to zmyć. – zaczęłam gadać sama do siebie, kiedy ktoś zapukał do drzwi.
– Ejjj, wszystko w porządku?? Potrzebujesz jakiejś pomocy?? – usłyszałam jakiś męski głos.
– Nic mi nie jest i niczego nie potrzebuję. Zaraz wychodzę. – odrzekłam.
– Ok, czekamy na Ciebie. – odpowiedział chłopak. Poznałam ten głos. To był Niall. Chyba się trochę o mnie martwi, ale pewnie tylko dlatego, że zobaczył łzy w moich oczach. Zresztą może i nie, bo wtedy w sylwestra przy nich się rozwyłam i żaden do mnie nie przyszedł. Po jakiś 15 minutach wyszłam z łazienki. Jak tylko otworzyłam drzwi, momentalnie na korytarzu pojawiło się 5 chłopaków.
– Przepraszam za moje zachowanie, ale miałam mały kłopot, ale wszystko już wyjaśniłam z moim chłopakiem. – uśmiechnęłam się.
 – Ok, rozumiemy. – odezwał się znowu ten z marchewką. A co, oni nie mają nic innego do jedzenia tylko to pomarańczowe warzywo? – pomyślałam. Jak ja mam się tak odżywiać, to ja dziękuję.
– Dzięki za wyrozumiałość. – posłałam im wyduszony uśmiech. – Jestem Julia. – dodałam, bo nawet się nie przedstawiłam jak wsiadłam do samochodu.
– Ja jestem Louis, to Harry, Liam, Zayn i Niall. – powiedział ten od marchewki.
– Nialla i Zayna znam, a Was miło poznać. – odparłam z wyduszonym uśmiechem. Chłopaki trochę się zmieszali na moje słowa.
– Julia to moja kuzynka. – wtrącił się Niall.
– To skąd zna Malika? – zapytał chłopak z bujną czupryną na głowie. To chyba był Harry.
– Zayna poznała podczas świąt kiedy Malik spędzał je u mnie. – dodał blondyn.
– Aaa, to ta Julia, o której tyle mi opowiadałeś. – odezwał się koleś w koszuli w kratę. Domyślałam się, że to Liam.
– Tak, to ja. We własnej osobie. – rzekłam i zerknęłam kątem oka na Zayna. Chyba się zarumienił.
– To co chcesz dziś robić, Julio? – zapytał Louis.
– Pójść do pokoju i się rozpakować, ewentualnie się przespać. – odpowiedziałam. – Może mi któryś z Was pokazać mój pokój i pomóc z walizkami? – zapytałam.
– Ależ oczywiście, że tak. Już biorę te walizki. Chodź za mną. – od razu usłyszałam odpowiedź. Podniosłam wzrok, by zobaczyć kto bierze moje bagaże. Znowu mało nie padłam. Znowu Malik.
– Harry możesz pójść z nami? – zaproponowałam, bo nie chciałam być sam na sam z Zaynem.
– Mam lepszy pomysł. Chodźmy wszyscy. – powiedział i każdy ruszył w stronę schodów, biorąc po drodze bagaże należące do mnie. Weszliśmy po schodach na I piętro, na którym znajdowały się wszystkie sypialnie chłopaków. Na każdych drzwiach widniał napis z imieniem chłopaka, do którego należał pokój. Pierwsze drzwi po prawej były Liama, naprzeciwko był pokój Nialla, dalej po prawej – sypialnia Harrego, a naprzeciwko niej – Louisa. Na końcu po prawej były moje drzwi do pokoju, a naprzeciwko pokój Zayna. ‘Co to ma być, ja się pytam??’ – powiedziałam sobie w myślach, po czym otworzyłam drzwi do swej sypialni. Był to przytulny pokoik, ale bardzo mały, ponieważ jako jeden z tych sześciu sypialni ma własną łazienkę. Chłopcy natomiast mieli jedną wspólna łazienkę i to na dole, w której ja już miałam okazję przebywać. Weszłam do pokoju, a za mną chłopcy. Postawili moje bagaże i się na mnie patrzyli. Nie wiedziałam o co im chodzi.
– Dziękuje Wam bardzo. Śliczny wystrój i jaka łazienka. Jeszcze raz wielkie dzięki, ale muszę Was przeprosić, bo chciałam się rozpakować i pewnie się położę spać. Jestem wykończona. – rzekłam, rozglądając się po pokoju.
– Dobrze, już się wynosimy. – powiedział Niall. – Chodźcie, dajmy jej trochę spokoju. – dodał, otwierając drzwi. Odwróciłam się i podniosłam jedną z walizek na łóżko, by zacząć rozpakowywanie. Usłyszałam jak zamykają się drzwi.
– Nareszcie jestem sama. Jak mama mogła mi to zrobić? Przecież dobrze wiedziała, że nie odzywam się ani z Niallem ani z Zaynem. Dlaczego kazała mi z nimi mieszkać? Może chce, żebyśmy się pogodzili? Nawet nie ma mowy. Nie mam zamiaru im tego wybaczyć. Za wiele dla mnie znaczyli. Muszę zacząć szybko czegoś szukać i nie czekać aż Ast mi pomoże. – mówiłam sama do siebie, wyjmując ubrania z walizki i rzucając je na łóżko.
– Nie musisz niczego szukać. Możesz zostać tu ile chcesz. Od teraz to jest i Twój dom. – nagle usłyszałam. Dobrze znałam ten głos. W tej chwili chciałam, żeby podłoga się pode mną rozstąpiła, bym mogła się pod nią się schować.
– Myślałem, że już ci przeszło z tym sylwestrem. – dodał po chwili.
– Nic mi nie przeszło. Takiego świństwa jakie mi zrobiliście, nigdy nie zapomnę i nie wybaczę, tym bardziej, że dużo dla mnie znaczyliście. – odpowiedziałam, patrząc się przez okno. Nie chciałam spojrzeć mu w oczy, po tym co powiedziałam. Ale z drugiej strony, mówiłam samą prawdę, więc może i dobrze, że ją usłyszał. Prędzej czy później i tak by się o tym dowiedział, więc nie mam czego żałować, że to usłyszał.
– Zayn, co Ty sobie myślisz?? Że po tych trzech latach nie odzywania się do siebie, bo potraktowałeś mnie jak jakąś idiotkę, która sobie coś wymyśliła, jak Cię zobaczę to rzucę Ci się na szyje i będę się zachowywała jakby to wszystko się nie wydarzyło?? Niestety, tak nie będzie. Nie mam zamiaru się do Ciebie odzywać, do Nialla zresztą też. Wiem, że to będzie trudne, bo będziemy teraz mieszkać pod jednym dachem, ale to niczego nie zmienia. Zraniliście mnie jak tylko można. Nie wybaczę wam tego!! Możesz przekazać to swemu koledze, bo jak ja mu to powiem, to pewnie mi nie uwierzy i pomyśli, że sobie żartuję. – odwróciłam się do niego i mu to wszystko wykrzyczałam. Kilka łez spłynęło mi po policzku, gdyż przypomniałam sobie wszystko z tamtego sylwestrowego wieczoru. Zauważyłam, że mina chłopakowi posmutniała, widząc moje łzy. A dobrze mu tak! Niech wie, że to przez niego mam teraz mokre policzki.
– Ok, rozumiem Cię. Dostosuję się do Twojej decyzji. Przekażę też te słowa Twojemu kuzyno...
– Nie nazywaj go tak. Od tamtego dnia, nie mam już kuzyna o imieniu Niall. – przerwałam mu.
– Dobrze, powiem wszystko Niallowi. – dokończył swoje zdanie. – Mam pytanie. Nie będzie Ci przeszkadzało to, że mam naprzeciwko Ciebie pokój? Jeżeli tak, to mogę się zamienić z którymś chłopakiem. Na pewno żaden nie będzie robił problemu. – zapytał.
– Mi to obojętne. Jeżeli nie będziesz wchodził mi w drogę, to możesz tam mieszkać. – rzekłam, odwracając się do niego plecami. – A teraz wybacz, ale chciałam się rozpakować nim zadzwoni do mnie chłopak. – dodałam, podchodząc do drugiej walizki.
– Dobrze, już wychodzę. A właśnie, chciałem Cię  przeprosić za moją głupią reakcję przy samochodzie. To  nie tak, że… – zaczął mówić, ale nie dokończył.
– Już się przyzwyczaiłam, że część osób mi nie wierzy. Zresztą, nie zależy mi na tym byś mi wierzysz. To tylko i wyłącznie Twoja sprawa, komu wierzysz. Mnie to nie obchodzi, bo Ty i wszystko związane z Tobą mnie nie obchodzi. – znowu mu przerwałam.
– Ranisz mnie. – powiedział Zayn, po czym ruszył w kierunku drzwi.
– Ty dawno mnie zraniłeś i jakoś żyję. – odparłam. – Fajne uczucie, co?? – zapytałam.
– Tak, po chuju. – odpowiedział i wyszedł, trzaskając drzwiami.
– Oj, chłopak chyba się trochę wkurzył. Biedaczek. – zaśmiałam się. – Palant jeden. – dodałam i wróciłam do rozpakowywania się.

sobota, 21 lipca 2012

22. 'Już gorzej być nie może.'

– No tak, pewnie o mnie zapomniał. Jemu się to często zdarzało. – pomyślałam i poczułam jak ktoś szarpie moje bagaże. Natychmiast się odwróciłam i zobaczyłam Nialla i Zayna.
– Szybko, wskakuj do samochodu nim nas fani zauważą. – odezwał się Zayn.
– Również miło Was widzieć. – szepnęłam, po czym zrobiłam, co powiedział chłopak. Kiedy wsiedliśmy już do samochodu, kierowca tak gwałtownie ruszył, że się na kogoś przewróciłam. Całe szczęście, to był Niall. Podniosłam się, poprawiłam i usiadłam na siedzeniu. Chyba los robi mi to na złość – z jednej strony siedział Niall, a z drugiej Zayn. Popatrzyłam się na jednego, na drugiego, pomyślałam ‘Już gorzej być nie może’ i sięgnęłam do torebki po mp3. Nie miałam ochoty z nimi teraz gadać. Zrobię to w domu. Zaczęłam wkładać słuchawki do uszów i usłyszałam:
– Co tam u Ciebie słychać ?? Dawno się nie widzieliśmy, co? – myślałam, że padnę kiedy zaczaiłam, że to Malik się odezwał. Nie wiedziałam co zrobić. Odezwać się czy nie? Przecież ze 3 lata się nie odzywaliśmy, to niby dlaczego teraz mamy się odzywać? Będę z nim mieszkać w jednym domu, więc może się odezwę.
– A dziękuje, że pytasz. U mnie wszystko w porządku. Jestem szczęśliwą nastolatką, która przyleciała na praktyki do Londynu. Trochę źle się czuję z myślą, że musiałam zostawić w Polsce moją rodzinę i przyjaciół, ale pociesz mnie fakt, że w weekend przyleci do mnie chłopak. A co u Ciebie? Jak praca w zespole? – powiedziałam jednym tchem. Chłopak się uradował, że się odezwałam. Miałam wrażenie, że chce coś powiedzieć, więc bez zastanowienia otworzyłam usta i dodałam:
– Ale chwila. Wierzysz mi?? Może dobrze się zastanów, czy na pewno tego wszystkiego nie zmyśliłam? – wypaliłam kiedy przypomniało mi się jak mnie potraktował razem z Niallem. Włożyłam słuchawki i zatraciłam się w piosenkach JLS. Zauważyłam, że mina chłopaka od razu zrzedła, tak samo jak Nialla. Natomiast reszta chłopaków, jak przypuszczam, nie wiedziała o czym mówiłam. Popatrzyli się na mnie z miną ‘What the fuck??’, a potem na Zayna. Chłopak coś się do nich odezwał, ale nie wiem co powiedział, bo w uszach miałam słuchawki. Zresztą, nie bardzo mnie to interesowało co tam do nich mówił. Po jakiś 40 minutach jazdy, samochód w końcu się zatrzymał. Postanowiłam być trochę kulturalna i wyłączyłam mp3. Próbowałam wyjść z auta, ale po tym co usłyszałam, cofnęłam się na siedzenie. W samochodzie włączone było radio i akurat podawali jakieś wiadomości , więc postanowiłam ich posłuchać.

„Wiadomości z ostatniej chwili. Rozbił się samolot do Paryża. Na razie nie wiadomo ilu jest ranny, czy ktoś zginął, czy ktoś przeżył. Będziemy państwu przekazywać informacje na bieżąco na ten temat, tym bardziej, że samolot wyleciał z warszawskiego Okęcia o 19.00. Teraz druga wiadomość…”

Przeraziłam się na te słowa i od razu wybuchłam płaczem.
– O Boże! JLS, mój Aston. To nie może być prawda. – krzyknęłam, nie patrząc na to, że nie jestem sama.
– Co się stało? – zapytał Niall.
– Mój chłopak wraz ze swoim zespołem lecieli… Tym samolotem… On się teraz rozbił… To nie może być prawda… Ast nie może mi tego zrobić. On jest dla mnie wszystkim. Jak ja sobie teraz bez niego poradzę? – panikowałam. Nie wiedziałam co robić, więc nadal siedziałam w samochodzie. Chłopcy już wysiedli i poszli do domu, a ze mną został tylko Niall. Po chwili jednak zauważyłam, że przy samochodzie stoi Zayn i wszystkiemu się przysłuchuje.
– Aston to twój chłopak? Aston Merrygold? Ten z JLS? – spytał zdziwiony Zayn. Popatrzyłam się na niego i miałam ochotę mu przywalić. Ja tu się dowiaduję, że mój chłopak miał wypadek, być może zginął, a ten ma jakieś pytania, bo znowu mi nie wierzy.
– Znów mi nie wierzycie?! Pieprzcie się!! – krzyknęłam, wzięłam swą torebkę i wyskoczyłam z auta, potrącając przy tym Malika. Miałam problem, bo nie znałam miejsca, w którym byłam, więc nie wiedziałam gdzie się schować. Byłam zmuszona wejść do ich mieszkania. Wbiegłam do domu, gdyż drzwi były otwarte.
– Gdzie jest łazienka? – spytałam chłopaka z marchewką.
– Drugie drzwi na prawo. Co Ci się stało? Dlaczego płaczesz? – odpowiedział mi chłopak.
– Nie ważne. Zresztą co Cię to obchodzi?! – odparłam i udałam się w kierunku łazienki. Weszłam i się zamknęłam. Nie mogłam uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszałam. Najpierw te wiadomości o samolocie, a potem jeszcze ten Zayn. ‘Co on sobie myśli?? Że ja cały czas kłamię i sobie wszystko wymyślam?? Ale palant z niego!! Jak ja z nim tu wytrzymam? Boże, o czym ja myślę?? Przecież mój chłopak może zginął, a ja się przejmuję jakimś Zayn ’em. Muszę do niego zadzwonić.’ – pomyślałam. Wybrałam numer do Asta i się połączyłam. Jeden sygnał, drugi, trzeci, czwarty.. Nikt nie odbierał, ale ja dalej się nie rozłączyłam. W końcu po chyba szóstym albo siódmym sygnale, ktoś odebrał telefon.
– Cześć! – usłyszałam po drugiej stronie słuchawki. Moje serce waliło jak oszalałe, gdy usłyszało ten głos. Całe szczęście, to był głos Astona. Odetchnęłam z ulgą, przez co nie mogłam nic powiedzieć.
– Halo Julka, jesteś tam?? – spytał chłopak.
– Tak, tak jestem. – mówiłam przez łzy, które cisnęły mi się do oczu.
– Co się stało? Czemu Ty płaczesz? – dalej zadawał pytania.
– Bo ja myślałam, że Ty… Że Wy… Jak ja się cieszę, że odebrałeś ten telefon. – rzekłam z ulgą na sercu.
– Miło, że dzwonisz. Ale ja dalej nie wiem o co chodzi. – odparł trochę zdziwiony.
– O niczym nie słyszałeś?? – zapytałam.
– A o czym?
– A dlaczego Ty nie jesteś w samolocie?? Przecież miałeś z zespołem lecieć do Paryża.
– Mieliśmy, ale plany się zmieniły i jeszcze jesteśmy w Polsce. Dziś damy jeszcze jeden koncert tutaj i dopiero jutro będziemy mieli lot.
– Jak dobrze to słyszeć. – powiedziałam, jeszcze trochę szlochając.
– Słońce, ale ja nadal nie wiem dlaczego Ty płaczesz. – odparł Ast.
– Bo widzisz kochanie, usłyszałam w wiadomościach, że ten samolot, którym mieliście lecieć, rozbił się. Nie wiedziałam, że zmieniły Wam się plany, więc myślałam, że byliście na pokładzie. Pomyślałam, że Wam się coś stało. Bardzo się martwiłam o Was. Cieszę się, że Wam nic nie jest. – rzekłam.
– Przepraszam, że nic Ci nie napisałem o zmianie planów. Czekałem aż się odezwiesz po wylądowaniu i wtedy miałem Ci o tym powiedzieć. Całe szczęście, że nie wsiedliśmy do tego samolotu. Nie chciałbym jeszcze umierać, nie mając ani żony ani dzieci. – odpowiedział. – Mam dla Ciebie dobrą wiadomość, ale to niespodzianka. – dodał po chwili.
– Proszę, powiedz mi o co chodzi. – prosiłam go, żeby coś z niego wydusić.
– Za kilka dni się dowiesz. – odrzekł.
– Nie wiem czy wytrzymam.
– Będziesz musiała, maleńka.
– Dobra, dobra. Już tu nie słódź. Nie chcesz powiedzieć, więc będę już kończyła. – powiedziałam.
– Nie mogę Ci powiedzieć, bo nie będzie niespodzianki. Zadzwonię do Ciebie wieczorem po koncercie, jeżeli nie będziesz jeszcze spała.
– Dobrze, będę czekać. Do usłyszenia wieczorem. Pa skarbie, kocham Cię. – zaczęłam się żegnać.
– Ja też Cię kocham i tęsknię. Buziaczki. – powiedział i się rozłączyłam. Ciekawa jestem co on wymyślił. Będę musiała sobie na to poczekać. Może jakoś wytrzymam bez tej niewiedzy. Dobra trzeba się ogarnąć. Wstałam z podłogi i podeszłam do lusterka, wiszącego na ścianie.
– O Boże. – wyszeptałam. – Jak ja wyglądam. Cały makijaż na marne. Muszę to zmyć. – zaczęłam gadać sama do siebie, kiedy ktoś zapukał do drzwi.

czwartek, 19 lipca 2012

21. 'Jeszcze raz Cię przepraszam.'

– Ale Ty nie możesz mi tego zrobić !! – wydarłem się. Nie przejmowałem się tym, że ludzie na lotnisku się na mnie gapią jak na głupca.
– Ale Ty mogłeś mnie zdradzić z Kingą, tak?! Myślisz, że ja Ci to wybaczę i do Ciebie wrócę?? Mylisz się. Nigdy Ci tego nie wybaczę. To za dużo mnie to kosztowało. Teraz jestem z kimś, kto naprawdę wie, co to miłość. Ty nie miałeś o tym zielonego pojęcia. Zastanawiam się jak ja mogłam z Tobą wytrzymać tak długo. Całe szczęście przejrzałam już na oczy i znalazłam kogoś bardziej wartościowego od Ciebie. Nie chcę Cię znać, a na pewno nie chcę więcej Cię widzieć. Skończyłam z tym co było między nami i wcale tego nie żałuje, więc daj mi spokój. – wybuchła. Z każdym kolejnym jej słowem, moje serce rozpadało się na tysiące drobnych kawałków, a w oczach pojawiły się łzy. Nie wiedziałem co z sobą zrobić, więc podszedłem do niej. Oczywiście jej chłopak nie pozwolił mi się do niej zbliżyć.
– Chcę tylko jej coś powiedzieć. – rzekłem, a Aston czy jak mu tam, odsunął się od Julii.
– Jeszcze raz Cię przepraszam. – skierowałem się do Julii. – Wiem, że Cię skrzywdziłem. Mam nadzieję, że kiedyś będziesz umiała mi to wybaczyć. Nie wiem, jak ja sobie bez Ciebie poradzę, ale jakoś będę musiał. Na pewno nie będzie mi łatwo, ale wiem, że i Tobie nie jest teraz łatwo. Ale chyba już znalazłaś pocieszenie. – popatrzyłem w kierunku Astona. Chłopak naprawdę wydawał się spoko, więc może nie okaże się takim bydlakiem jak ja i jej nie zrani.
– Życzę Ci szczęścia w każdym aspekcie życia. – dodałem. – Mogę? – zapytałem się jej nowego chłopaka.
– Tak, proszę. – odpowiedział. Zdziwiłem się trochę, że się zgodził, ale to miał być tylko buziak w policzek.
– Dzięki. – powiedziałem i zbliżyłem się do dziewczyny, pocałowałem w policzek i odszedłem. Trudno mi było ją zostawić, ale ona mnie już nie chciała, więc nie miałem innego wyboru. Pozwoliłem jej odejść i cieszyć się życiem beze mnie.


** U ASTONA **
Zgodziłem się, żeby Mateusz pocałował Julię w policzek. Wiem, że była dla niego ważną osobą, dlatego wyraziłem zgodę na ten czyn z jego strony. Dupek z niego, że ją zdradził. Jak można było zrobić coś tak okropnego tak świetnej dziewczynie jaką jest Julia. Przecież to chodzący anioł.
– Dzięki. – powiedział były chłopak Julii i odszedł.
– Kochanie, dobrze się czujesz? – zapytałem się ukochanej.
– Teraz już lepiej. – wtuliła się w me ramiona.
– Kocham Cię. – pocałowałem ją w czoło.
– Przykro nam gołąbeczki, ale musicie się rozstać, bo samolot odleci bez Julii. – odezwał się Marv.
– O Boże, mój samolot. Nie zdążę. – krzyknęła Julia. – Kocham Cię. Cześć Wam chłopaki. – musnęła moje usta i pobiegła.

** U JULII **
– Kocham Cię. – usłyszałam znowu te magiczne słowa z jego ust i poczułam jak mnie całuje w czoło. Za każdym razem jak jej wypowiadał, czułam jak moje serce przyspiesza swoją pracę o jakieś 200%. Jego pracowało podobnie, gdyż wtulona w niego, słyszałam je.
– Przykro nam, ale musicie się rozstać, bo samolot odleci bez Julii. – powiedział Marv.
– O Boże, mój samolot. Nie zdążę. – krzyknęłam. – Kocham Cię. Cześć Wam chłopaki. – musnęłam usta Asta i ruszyłam biegiem na swój samolot. Całe szczęście, a może nieszczęście, zdążyłam na niego. Ciekawe, czy moi chłopcy też zdążyli na własny lot. Może przez to wszystko nie zapomnieli, że mieli lecieć do Paryża. Nim wyłączyłam telefon, napisałam do mojego chłopaka wiadomość:

„Zdążyłam na samolot. Mam nadzieję, że i Wy zdążyliście. Przepraszam, a zarazem bardzo dziękuję za pomoc w sytuacji z Mateuszem. Jesteś takim moim własnym bohaterem. ;**
Jak już wylądujecie, proszę odezwij się do mnie. Ja zrobię to samo po wyjściu z samolotu.
Kocham i tęsknię !!!
Julia ;** <3”

Po tej czynności wyłączyłam telefon. Na moje szczęście, można było mieć mp3 albo coś podobnego, by słuchać muzyki.
– Proszę wszystkich o zapięcie pasów. Za chwileczkę startujemy. – usłyszałam głos pilota. Postąpiłam tak jak usłyszałam i czekałam aż uniesiemy się w powietrze. Kiedy byliśmy już sporo kilometrów nad ziemią, wyciągnęłam swoją mp3 i włączyłam piosenki JLS, których słuchałam dziś z Astem przy wspólnym posiłku na polanie. Przesłuchałam ich raz, potem drugi i trzeci. Oczywiście omijając te dwie piosenki, nie należące do zespołu mojego chłopaka. W moim słuchawkach po raz czwarty usłyszałam piosenkę „Crazy for you”. Wzięłam do rąk mp3, ustawiłam ‘powtarzaj wybrany’, włączyłam na ful i zaczęłam rozmyślać nad tym wszystkim co mnie dziś spotkało – mile spędzony czas ze znajomymi, potem piknik z Astonem, nowa miłość, pożegnanie z najbliższymi, nieoczekiwanie spotkanie z Mateuszem. Wszystko wydawało się takie dziwne, ale prawdziwe. Cieszę się bardzo, że jestem z Astem. To naprawdę świetny chłopak. Mam nadzieję, ze ta odległość nie popsuje naszych relacji, bo ja tego nie przeżyje. Kto pomoże mi się po nim otrząsnąć? Po zerwaniu z Matim, on jedyny okazał mi zainteresowanie, próbował zrozumieć, wesprzeć. Oczywiście, udało mu się. Co lepsze, teraz tworzymy parę. Szybko to się potoczyło. Zastanawiam się, czy nie za szybko. Ja siedzę w samolocie do Londynu, on pewnie – do Paryża. A jak on o mnie zapomni? Nie będzie się odzywał? A jak pozna kogoś nowego? Zakocha się w innej dziewczynie? Przecież ja tego nie przeżyję! Muszę się postarać, by nie doszło do tego. Ejjj, Julia o czym Ty myślisz. Na pewno tak nie będzie. On jest inny niż wszyscy pozostali. Na pewno mnie nie zdradzi, nie zostawi jak to zrobił Mateusz czy Zayn. No właśnie, Zayn, a do tego jeszcze Niall i reszta zespołu. Ale będę miała przewalone. Będę musiała szybko znaleźć inne mieszkanie, bo nie mam zamiaru z nimi mieszkać. A może Ast mi pomoże? Zresztą sam powiedział, że coś wymyśli, żebym się z nimi nie męczyła. Jaki on jest cudowny. A co teraz z Mateuszem? Przyszedł, przeprosił i się pożegnał. Może nie zrobi sobie żadnego głupstwa. Raczej nie. Ma kolegów i na pewno nie będzie siedział z założonymi rękami. Pewnie będzie się bawił i szukał następnej dziewczyny, która wypełni moje miejsce w jego sercu. Ciekawo jak tam Kinga? Nawet do niej zadzwoniłam, ani nie napisałam, ale czy powinnam? Przecież przespała się z moim byłym chłopakiem. To ona powinna się pierwsza odezwać i mnie przeprosić. A tymczasem nawet się ze mną nie pożegnała. Będę musiała do niej zadzwonić jak wyląduje. W końcu była moją przyjaciółką. Teraz na pewno jej nie zaufam tak jak kiedyś, ale możemy dalej utrzymywać kontakt. Mam nadzieję, że pozostałe dziewczyny też będą się do mnie odzywać i nie zapomną o mnie… W mojej głowie krążyło jeszcze wiele myśli na wszystkie te wątki mego jakże pomieszanego i dziwnego życia. Jednak moje myśli nie przeszkodziły mi w tym by zasnąć. Usnęłam jak małe dziecko przy butelce i nie było mocnych. Obudziłam się jak mieliśmy lądować. To znaczy, starsza pani, która siedziała obok mnie na siedzeniu, zaczęła mnie szturchać, aż się obudziłam.
– Prosimy wszystkich o zapięcie pasów. Zaraz lądujemy. – ponownie usłyszałam głos pilota. Zapięłam pasy i czekałam aż samolot się zatrzyma. Jak sobie przypomniałam, kto ma na mnie czekać na lotnisku, marzyłam o tym by samolot zawrócił z powrotem do Polski. Niestety, tak się nie stało. Mój pojazd w końcu wylądował i musiałam z niego wyjść. Przeszłam odprawę, odebrałam swoje walizki i czekałam na wielmożnego kuzyna i jego durnych koleżków. Czekałam i czekałam, a nadal nikogo nie widziałam, żeby szedł w moim kierunku.
– No tak, pewnie o mnie zapomniał. Jemu się to często zdarzało. – pomyślałam i poczułam jak ktoś szarpie moje bagaże. Natychmiast się odwróciłam i zobaczyłam Nialla i Zayna.

wtorek, 17 lipca 2012

20. '...tu pojawia się problem, bo ja chyba już...'

** U JULII **
Czekałam na jego reakcje, ale widać i jemu było ciężko coś powiedzieć. Myślałam, że moje oczy już go nie zobaczą, a tu proszę, niespodzianka. Ale z drugiej strony, zrobiło mi się miło, bo po tym co się stało, miał odwagę przyjechać i jeszcze mnie zatrzymać.
– Julcia, wysłuchaj mnie. Tylko o to Cię proszę. – w końcu się odezwał.
– Ale ja mam samolot. Muszę już iść. – odpowiedziałam, próbując się wykręcić.
– Nie puszczę Cię dopóki ze mną nie porozmawiasz. Ja muszę Ci to wyjaśnić nim wyjedziesz. – rzekł.
– No dobra, masz pięć minut, a potem mnie puszczasz. Zrozumiałeś? – spytałam.
– Tak będzie. – odparł. – Julka, wiesz doskonale jak bardzo Cie kocham. Zdaję sobie sprawę, że Cię bardzo zraniłem, zdradzając z Kingą, ale proszę uwierz mi, że ja tego nie chciałem. Ona mi się nie podoba i ja do niej nic nie czuję. Dla mnie liczysz się tylko TY. Wiem, nie wierzysz moim słowom, ale naprawdę tak jest. Nikogo nie obdarzyłem takim uczuciem, jakie czuję do Ciebie. Wiem, że to spieprzyłem, ale zrozum dziewczyno, że ja bez Ciebie nie istnieje. Nie wyobrażam sobie mojego życia bez Ciebie. Jesteś mi potrzebna jak powietrze. Od czasu, kiedy ze mną zerwałaś, nie mogę ani jeść, ani spać. Ciągle w myślach mam Ciebie, to jak mogłem się tak świńsko zachować, tak Cię zranić, zranić osobę, na której mi zależało i dalej zależy, która mnie kocha. – przystopowałem, gdyż zauważyłem, że Julia ma łzy w oczach.
– Ale Mateusz, tu pojawia się problem, bo ja chyba już.. – zaczęłam mówić, ale nie skończyłam, bo chłopak wpił się w moje usta. Ja go natychmiast odepchnęłam i się odwróciłam. Poczułam jak ktoś łapie mnie za ramiona i przytula do siebie. Nie widziałam twarzy, ale poczułam perfumy. Poznałam ten zapach, zapach mojego wybawcy.

** U ASTONA **
Dalej nie mogę w to uwierzyć, że straciłem głowę dla dziewczyny, którą pocieszałem na koncercie. Całe szczęście, że ona odwzajemniła moje uczucia. To trochę dziwne, że tak po krótkim czasie się zakochaliśmy w sobie. Widać, miłość od pierwszego wejrzenia istnieje. Szkoda tylko, że musimy się rozstać – ona leci do Londynu, a ja do Paryża z chłopakami. Przytuliłem ja, pocałowałem i puściłem. Dziewczyna poszła na swój lot. Odprowadzałem ją wzrokiem, kiedy w ramię uderzył mnie JB, po czym się odezwał:
– Ejjj, już nie patrz tak na nią. Przecież nie wyjeżdża na koniec świata.
– Ałaaaa! – krzyknąłem. – No nie wyjeżdża, ale ja się muszę napatrzeć, bo nawet nie mam jej żadnego zdjęcia. Kurczę muszę coś wymyślić, co tu zrobić by być bliżej niej. – dodałem. Chłopaki popatrzyli się na mnie i wybuchli śmiechem.
– No co? – zapytałem.
– Nie, no nic, tylko Ty się naprawdę w niej zakochałeś. – stwierdził Marv, dalej się uśmiechając. – Dziś mamy koncert w Paryżu, a później trochę wolnego, więc do niej polecisz i będzie z główki. – dodał.
– Tak, tak. Dobry pomysł. Ale chwila. Ast co to za chłopak? – powiedział Reesh, wskazując w kierunku, w którym stała Julia.
– Nie znam go, ale to pewnie jakiś jej kolega, który przyjechał się z nią pożegnać. – odpowiedziałem.
– Ale dlaczego ona mu się wyrywa? – rzucił zdenerwowany JB.
– Chyba Ci się wydaje. – rzekł Marv. – Przecież widać, że rozmawiają ze sobą. – dodał.
– Muszę pójść to sprawdzić. – skwitowałem i ruszyłem w stronę Julki i jej towarzysza. Kiedy zobaczyłem, że on się do niej przysuwa, aż w końcu ją pocałował, przyspieszyłem kroku i prawie biegłem. Zauważyłem, że dziewczyna go odepchnęła, więc zrozumiałem, że to musiał być Mateusz. Zaraz po tym byłem przy nich. Sprzedałem chłopakowi strzała, a moja ukochaną złapałem w ramiona. Julia szlochając, wtuliła się we mnie. Za chwilę pojawili się też moi przyjaciele z zespołu, a Mateusz podniósł się z podłogi.

** U MATEUSZA **
– Ale Mateusz, tu pojawia się problem, bo ja chyba już… – domyślałem się co chce powiedzieć, dlatego musiałem coś zrobić, by tego nie wypowiedziała. Nie zniósłbym tych słów. Przysunąłem się do niej i ją pocałowałem. Myślałem, że to mi pomoże, że dzięki temu przypomni jej się, to jak mnie kochała. Dziewczyna postąpiła inaczej niż tego oczekiwałem. Po prostu mnie odepchnęła i odwróciła się ode mnie. Ja nadal ją trzymałem za rękę, więc nie mogła mi uciec. Chciałem coś do niej powiedzieć, ale nie miałem takiej możliwości, bo dostałem w twarz i upadłem na podłogę. Po jakimś czasie się podniosłem i zobaczyłem jak Julkę przytula jakiś chłopak i trzech innych kolesi przy nich. Po chwili zastanowienia, wiedziałem skąd znam tych chłopaków. To był ten zespół, co występowali u nas w parku. Ale tak w ogóle co jest grane? Kto mnie uderzył i za co? Julka stała w objęciach tego kolesia z zespołu, a ja wstałem z podłogi i zacząłem krzyczeć:
– Ejjj, koleś puść ją. A tak w ogóle, kim Ty jesteś, że dostałem od Ciebie?? – zwróciłem się do chłopaka, który trzymał w objęciach Julkę.
– Jestem Aston, a Ty za pewne Mateusz. Jej były chłopak. – odpowiedział.
– Ale z jakiej paki mnie uderzyłeś? I dlaczego ją przytulasz? Masz ją puścić i to już. – krzyknąłem, zbliżając się do niego.
– Chłopaku, uspokój się. Z tego co mi wiadomo, to nie jesteś jej chłopakiem, więc będę ją przytulał. Dostałeś za to, że przystawiałeś się do mojej dziewczyny. Nie spodobało mi się to, więc oberwałeś. Jeszcze czegoś nie wiesz?? – zapytał.
– Co Ty koleś gadasz?? Julka powiedz, że to nie prawda. Przecież Ty mnie kochasz. – znowu zacząłem krzyczeć. Przecież ona nie mogła mnie tak zostawić.
– Tak, to prawda, to mój nowy chłopak. – odezwała się dziewczyna. – Chciałam Ci właśnie powiedzieć, że ja już Cię nie kocham.
– Ale Ty nie możesz mi tego zrobić !! – wydarłem się. Nie przejmowałem się tym, że ludzie na lotnisku się na mnie gapią jak na głupca.

poniedziałek, 16 lipca 2012

19. 'Gdzie ja będę mieszkać w tym Londynie?'

– Ale ja nie mam Twojego autografu.! – wykrzyczała Paula, po czym poszła do swego pokoju. Wróciła z ogromnym plakatem Astona. Dała mu mazak, a ten złożył jej na nim swój podpis. Napisał:

„Droga Paulo, bardzo miło było Cię poznać.
Nie zapomnimy o Tobie, a w szczególności ja, Ast.
Niedługo się zobaczymy.
Kochamy Cię, zespół JLS !!!
Ast ;* Marv ;* Reesh ;* JB ;*”

Kiedy Paula to zobaczyła, uczepiła się mu na szyi, całując w policzek. Zobaczyła, że przed domem stoi samochód z pozostałymi członkami, po czym wybiegła z domu i zatrzymała się przy ich aucie.
– Chciałam się z Wami pożegnać. – usłyszałam, jak mówiła przez łzy. Wyściskała się z nimi wszystkimi i wróciła do domu. Ja w tym czasie poszłam ostatni raz do swego pokoju w celu sprawdzenia, czy wzięłam wszystko co było mi potrzebne. Zauważyłam, że nie wzięłam jednego zdjęcia. Byłyśmy tam we trzy – ja, mama i Paula. Dostałam to zdjęcie od nich na moje 18 urodziny. Wzięłam je, włożyłam do torebki i wyszłam z pokoju. Skierowałam się na dół. Ostatni raz przytuliłam się do mamy, wyściskałam Paulę i razem z Astonem poszliśmy do samochodu. Włożyliśmy moje walizki do bagażnika, po czym wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy.
– Podjedziemy jeszcze do hotelu. Weźmiemy swoje rzeczy i jedziemy na lotnisko. – stwierdził Marv, który prowadził.
– Dobrze, nie ma problemu. – odpowiedziałam i wtuliłam się w klatkę mojego chłopaka. Minęło jakieś pół godziny i byliśmy już na lotnisku. Chłopcy zaprowadzili mnie na mój samolot. Zaczęłam się z nimi żegnać.
– Kurczę, nawet dobrze Was nie miałam okazji poznać, ale i tak się cieszę, że Was znam. To wszystko przez niego. – pokazałam na Asta, a potem pokazałam mu język.
– Ależ to żaden problem. Zawsze będziesz mogła do nas przyjechać, albo my do Ciebie. Tylko będziesz musiała podać nam swój adres, gdzie się zatrzymasz. – rzekł JB.
– O Boże!! No właśnie, gdzie ja będę mieszkać w tym Londynie. – stuknęłam się w czoło. Z tego wszystkiego zapomniałam się zapytać, gdzie mam się zatrzymać na ten czas, co będę miała praktyki. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do mamy. Zapytałam się o miejsce mojego przebywania w nowym mieście i jak usłyszałam odpowiedź mało nie zemdlałam. Aston zdążył mnie złapać.
– Ejjj piękna, co się stało? – zapytał.
– Nie, to nie może być prawda. Przecież oni mieli się już nie pojawić w moim życiu, a teraz będę u nich mieszkać. Ja tego nie wytrzymam psychicznie. – wybełkotałam.
– Ale o co chodzi, bo nie rozumiemy? – spytali pozostali chłopcy.
– Będę mieszkać u swego kuzyna i jego zespołem, z którym nie odzywam się od jakiś 2-3 lat. Tylko nie pytajcie dlaczego się nie odzywamy, bo to długa opowieść. – odpowiedziałam i po policzkach poleciały mi łzy.
– Nie martw się. Wymyślę coś, by się z nimi nie męczyła. – dodał Ast, wycierając moje policzki.
– Dziękuję. Wiesz, że Cię kocham. – szepnęłam mu do ucha. Przytuliłam się do niego ostatni raz, musnęłam jego usta, na co on odpowiedział namiętnym całusem. Po raz kolejny miałam nogi jak z waty. Po tym pocałunku, myślałam, że nie dojdę do samolotu o własnych siłach.
– Ja też Cię kocham. Już za Tobą tęsknię, maleńka. – powiedział, po czym złożył delikatnego buziaka na mych ustach i wypuścił ze swych ramion. Idąc w kierunku odprawy, ktoś nagle mnie zatrzymał, łapiąc od tyłu za ramię. Byłam pewna, że to Ast, więc się zatrzymałam. Odwróciłam się i byłam w totalnym szoku. Okazało się, że to był Mateusz. Skąd wiedział o której mam samolot? Co on tutaj w ogóle robi? Dlaczego mnie zatrzymał? Przecież między nami wszystko skończone! – wszystkie te pytania nagle znalazły się w mojej głowie. Niestety nie byłam w stanie zadać żadnego. Stałam, wpatrywałam się w niego i czekałam na jego reakcję.

** U MATEUSZA **
Dziś poniedziałek, czyli dzień w którym Julia wyjeżdża z Polski na nie wiadomo ile. Muszę z nią pogadać albo przynajmniej się z nią zobaczyć. Nie mogę do niej zadzwonić, bo i tak nie odbierze. Kurczę, co ja mam teraz zrobić? Nawet nie wiem, o której ma samolot. Nie powiedziała mi, a ja też nie zapytałem. Boże, jaki ja głupi jestem. Do kogo by tu zadzwonić, by się dowiedzieć. Już wiem! Aśka. Ona na pewno mi pomoże. Wybrałem numer i zadzwoniłem. Po czterech sygnałach w końcu odebrała.
– Cześć Mateusz. Co tam?? – przywitała się.
– Cześć Aśka. Słuchaj. Mam do Ciebie małą prośbę. Możesz mi powiedzieć, o której Julka ma samolot do Londynu? – zapytałem.
– Ale ona nie chcę Cię widzieć.
– Ale Ty nic nie rozumiesz. Ja muszę ją zobaczyć, nawet jak ona nie chce mnie oglądać. Ja ją muszę odzyskać. Bez niej ja wariuję, normalnie nie funkcjonuje. Ona jest dla mnie wszystkim, rozumiesz, wszystkim. Proszę powiedz mi, o której ona ma ten samolot. Ja muszę się z nią pożegnać. Aśka proszę, pomóż mi. – jęczałem jej do słuchawki.
– No dobra, powiem Ci, ale jak ona się za to na mnie obrazi, to wiedz, że nie odezwę się do Ciebie nigdy więcej. – powiedziała Aśka. Na te słowa aż poskoczyłem z radości.
– Dzięki. Będziesz miała u mnie przysługę. – odpowiedziałem.
– Julia ma o 18.30 samolot, ale jeszcze wcześniej ma odprawę czy coś tam. Myślę, że lepiej by było gdybyś tam nie jechał. – rzekła dziewczyna.
– Ale zrozum, że ja muszę. – odparłem. – Dobra, jeszcze raz dzięki, pa. – pożegnałem się i rozłączyłem. Zerknąłem na godzinę – wskazywała 17.30 więc musiałem się sprężać, by zdążyć się z nią przynajmniej pożegnać. Wziąłem kluczyki i pognałem do samochodu. Odpaliłem silnik i ruszyłem na lotnisko. Po jakiś 20 minutach byłem już na miejscu, gdyż nie szczędziłem gazu. Wybiegłem z auta i biegłem przed siebie, bo nie miałem czasu. Po drodze wpadłem na kilka osób, ale się nie zatrzymywałem, tylko w biegu krzyczałem ‘Przepraszam.!’. W końcu ją zobaczyłem. Stała z jakimiś kolesiami, których skądś kojarzyłem, ale oni akurat mnie nie interesowali. Liczyła się tylko ona. Poczekam aż się z nimi pożegna i wtedy do niej podejdę. Kiedy od nich odchodziła, ruszyłem w jej kierunku. Dość szybko ją dogoniłem i złapałem za rękę. Julia szybko się zatrzymała i odwróciła. Jej mina nie była zadowalająca. Stała i patrzyła się na mnie jakby ducha zobaczyła. Popatrzyłem się na nią i od razu poczułem radość. Moje oczy znów na nią patrzą, nos czuje jej perfumy, serce wyczuwa jej rytm bicia. Bałem się cokolwiek powiedzieć, ale musiałem się odezwać. W końcu po to tu przyjechałem.
– Julcia, wysłuchaj mnie. Tylko o to Cię proszę. – wydusiłem z siebie.

sobota, 14 lipca 2012

18. 'Jak dobrze, że Cię mam.'

– Ależ oczywiście, że tak zrobię. Nie jestem paplą. – odpowiedział i znowu mnie przytulił. W jego ramionach czułam się tak bezpiecznie, że mogłabym ich wcale nie opuszczać. Po chwili jednak sama się odsunęłam, by sprawdzić, która jest godzina. Zerknęłam na telefon i bardzo się zdziwiłam, bo była dopiero 15.27. A więc całe to opowiadanie zajęło mi jakieś pół godziny, a może nawet mniej. Dobrze, że już mam to za sobą. W końcu znalazłam osobę, której mogłam o tym powiedzieć. Teraz czuję się o wiele spokojniejsza.
– Jak dobrze, że Cię mam. Nie wiem, co ja bym dalej z tym zrobiła, gdyby nie Ty. – mówiąc to, musnęłam jego usta, a następnie wstałam i siadłam na drugim krześle. Zjedliśmy posiłek, popiliśmy czerwonym winem i wpatrywaliśmy się w siebie. Po kilku minutach, wstałam i skierowałam się w stronę morza. Ast mnie dogonił i złapał za rękę.
– Jak tak mogłaś pójść beze mnie?? Bez swego chłopaka?? No ja się pytam jak? – ciągle zadawał pytania. By go uciszyć, pocałowałam go.
– Pasuje Ci takie wynagrodzenie? – spytałam.
– Oczywiście, że tak. Pod warunkiem, że…
– Znowu warunek? – przerwałam mu.
– Oj taki malutki waruneczek, że będziesz tak robić do końca świata. – rzekł z bananem na ustach.
– Tak, tak, do końca świata. – odparłam.
– Dobra, umowa stoi. – tym razem, to on musnął moje usta. Szliśmy tak wzdłuż brzegu, trzymając się za ręce. Byłam taka szczęśliwa. Mogłam w tym miejscu zostać na zawsze, by tylko być z nim. Być z Astem. Idąc cały czas przed siebie, prowadziliśmy rozmowę. Musiałam się dowiedzieć prawie wszystkiego o nim, tak samo jak on o mnie. Byliśmy parą, a prawie się nie znamy. Musieliśmy to nadrobić w jakąś godzinę, bo po tym czasie będę musiała go zostawić i udać się do mojego domu. Nie chciałam jeszcze o tym myśleć, więc dalej zajęłam się rozmową z moim chłopakiem. W pogawędce nie obyło się bez żadnych podtekstów czy wygłupów. Właśnie za to go kochałam. Po mimo tego, że Ast jest sławną gwiazdą, wcale tego nie odczułam, spędzając z nim całe popołudnie. Wręcz przeciwnie – przy jego boku, to ja się czułam jak gwiazda. Dlaczego dopiero teraz go poznałam? Teraz, kiedy mam wyjeżdżać? Kurczę, ale nie ma co, gdyby mi ktoś powiedział, że ten weekend będzie tak wyglądał, wyśmiałabym go z każdej możliwej strony. Chyba, naprawdę należy mi się coś od życia. Dalej rozmawialiśmy z Astem i nim się obejrzałam, byliśmy już w parku pod naszą fontanną. Kiedy przechodziliśmy przez park, zauważyłam, że są w nim jeszcze nasi znajomi. Nie było z nimi jedynie mojej siostry. Widocznie zawieźli ją do domu, tak jak prosiłam.
– A wy jeszcze się bawicie?? A niby tacy duzi jesteście. – zaśmiałam się, krzycząc do nich. Na moje zawołanie, wszyscy odwrócili się w naszą stronę i mieli wielki zaciesz na buzi.
– No tak jakoś wyszło. A która jest godzina? – zapytał Marv.
– Dochodzi 17, dlatego wróciliśmy z Astem, bym nie spóźniła się na samolot, bo muszę jeszcze pożegnać się z dziewczynami i rodziną, no i dojechać na lotnisko.
– To my Cię zawieziemy. – wtrącił Ast.
– Nie trzeba, mama mnie zawiezie. – odpowiedziałam.
– Przestań się ze mną kłócić. Jak powiedziałem, że Cię odwieziemy, to Cię odwieziemy. Nie będziesz robiła sobie i rodzinie większej przykrości, żegnając się z nimi na lotnisku. Zrobisz to w domu, a my potem się Tobą zaopiekujemy. – rzekł chłopak, po czym przysunął się do mnie, by mnie pocałować. Nie wiedziałam co zrobić, bo dziewczyny nic o tym nie wiedziały, ale co tam. W końcu to MÓJ chłopak. Przysunęłam się i musnęłam jego usta.
– Niech tak będzie. – odparłam. Popatrzyłam na moje koleżanki. Ich miny były bezcenne. Zapamiętam sobie ich twarze do końca życia. Natomiast chłopaki, popatrzyli na siebie nawzajem i przybili sobie piątki, puszczając oczko w kierunku moim i Astona. Nie bardzo wiedziałam o co im chodzi, ale mniejsza o to. Podeszłam do moich dziewczyn i zaczęłam się żegnać.
– Wiecie, że będę za Wami strasznie, ale to strasznie tęsknić. Nigdzie nie znajdę takich drugich świetnych koleżanek. Dzięki za wszystko, moje piękne.! – powiedziałam, po czym wszystkie je przytuliłam. – Mam nadzieję, że będziecie się do mnie odzywać, i że nie zapomnicie o mnie. – dodałam.
– Oczywiście, że nie. – rzekła Elka.
– Nie ma nawet takiej opcji. – dodała Ewka.
– I Ty nie zapomnij, że masz nas tutaj. Jakby coś się działo, to dzwoń, pisz, pomożemy. Wieczorami będziemy spotykały się na skype ’ie. – powiedziała Aśka, przytulając mnie raz jeszcze. Nie wytrzymałam i uroniłam kilka łez, które spłynęły po policzku. Podszedł do mnie Ast, przytulił i szepnął do ucha: „Uszy do góry, wszystko się ułoży.” I pocałował mnie w czoło. Po pożegnaniu się z dziewczynami, poszliśmy z chłopakami z zespołu do samochodu i udaliśmy się do mojego domu. Nie chciałam tam wchodzić, bo wiedziałam, że będzie mi trudno potem stamtąd wyjść. Wtedy mój chłopak złapał mnie za rękę i prawie, że pociągnął w stronę domu. Weszliśmy na schody, złapałam za klamkę i zobaczyłam mamę z Paulą siedzące na schodach, które prowadzą na górę do mego pokoju. Obie płakały. Podeszłam do nich i mocno ich przytuliłam. Nie musiałam nic mówić, wiedziały, że gdybym miała inny wybór, to bym z nimi została.
– Kocham Was. Pamiętajcie o tym. Za jakiś miesiąc się zobaczymy. – mówiłam. – Albo wy do mnie przyjedziecie albo ja wezmę sobie wolne i Was odwiedzę. – dodałam z wymuszonym uśmiechem.
– Ale ja nie chcę, żebyś wyjeżdżała. – krzyczała Paula, uwieszając się na mojej szyi.
– Siostrzyczko, ja też nie chcę Was zostawiać, ale ja muszę wyjechać. Obiecałam Ci, że przyjedziesz do mnie na wakacje, ale najpierw muszę zarobić trochę kasy, bo potem za co kupię Ci prezenty jak do mnie przylecisz, co?? – powiedziałam, całując ją w policzek. – Nie musicie mnie odwozić na lotnisko. Pojadę z nimi, bo oni też dziś wylatują do Paryża. – rzekłam. Paula podniosła wzrok i zobaczyła Astona. Przypomniałam sobie, że ona nadal nie ma jego autografu. Chciałam jej o tym przypomnieć, ale gdy miałam się odezwać, usłyszałam głos dziewczynki.
– Ale ja nie mam Twojego autografu.! – wykrzyczała Paula, po czym poszła do swego pokoju.

poniedziałek, 9 lipca 2012

17. 'Kocha mnie, więc krzywdy mi nie zrobi.'

Myślałam, że będziemy jedną z tych szczęśliwych, zakochanych par. – nagle przestałam mówić, bo łzy napłynęły mi do oczu. Kilka nawet spłynęło po policzku.
– Widzę, że to dla Ciebie ciężkie, więc nie musisz tego kończyć. – odezwał się chłopak, po czym podszedł do mnie i mnie przytulił.
– Nie, ja to muszę dokończyć. Nikomu o tym nie mówiłam. Rodzina wie o wszystkim, pomijając ten jeden wątek o Zaynie. Nikt o tym nic nie wie. Będziesz pierwszą osobą, która się o tym dowie, tylko proszę daj mi chwilkę. – powiedziałam i jeszcze mocniej się w niego wtuliłam.
– Dobrze, zaczekam. – podniósł mnie z krzesła, na którym sam potem usiadł i posadził mnie na swych kolanach, dalej mnie ściskając.
– Chyba mogę już kontynuować. – zaczęłam ciąg dalszy mojej przygody z 1D. – Myślałam, że będę z nim już do końca swego istnienia, ale się pomyliłam. Nasza znajomość skończyła się szybciej niż przypuszczałam. – znowu zrobiłam sobie przerwę, przełknęłam ślinę, wzięłam głęboki wdech i mówiłam dalej:
– Oczywiste było to, że sylwestra spędzamy razem, czyli ja, mój chłopak, Zayn i Niall. Mój kuzyn zaprosił kilka osób ze starej swej paczki i imprezka się zaczęła. Wszystko było dobrze, dopóki Zayn się nie upił. Kiedy był trzeźwy, cały czas był blisko mnie, nie odstępował na krok. Nawet do łazienki ze mną chodził i czekał pod drzwiami. Zachowywał się w miarę normalnie. Przez większość czasu trzymał mnie w pasie, przez co jego ręka dość często znajdowała się na moich pośladkach. To mi nie przeszkadzało, więc nie zwracałam mu uwagi. Wkurzyło mnie natomiast to, że kilka razy jego ręka lądowała pod moją sukienką. Powiedziałam mu, że to mi się nie podoba, i żeby przestał tak robić. Posłuchał się, ale bardzo posmutniał. Po naszej krótkiej rozmowie na temat jego zachowania, zostawił mnie samą na kanapie i poszedł do stolika z alkoholem. Zaczął pić jeden za drugim, co też mi się nie spodobało, ale z racji, że to był sylwester, przymknęłam oko. Zdenerwowało mnie jego zachowanie, bo on stał i pił, a ja dalej siedziałam sama, nawet nie zapytał się czy miałabym ochotę się z nim napić. Po jakimś kwadransie, podeszłam do niego, bo chciałam się do niego przytulić na przeprosiny i zabrać na parkiet, bo byłam jedyną dziewczyną, która nie tańczyła. Ale on już się nie nadawał do tańczenia. Jeszcze bardziej się wkurzyłam i wypiłam kilka drinków. Zabrałam go od tego stolika i posadziłam na kanapie. Usiadłam obok niego, bo samej zakręciło mi się w głowie. „To pewnie przez ten alkohol” – przyszło mi na myśl. Zayn przytulił się do mnie i wyszeptał do ucha: „Pójdziesz ze mną na górę??” Z racji, że to był mój chłopak, to się zgodziłam i zaprowadziłam go do jego pokoju na II piętrze. Chciałam, żeby usnął, więc zostałam z nim w pokoju. Położył się na łóżku i mamrotał, że mu zimno. Zbliżyłam się do niego, by nakryć go kołdrą, ale on mnie wtedy złapał za rękę i przyciągnął do siebie. Wylądowałam na nim. „Od razu cieplej mi się zrobiło.” – mruknął pod nosem. Samej zrobiło mi się gorąco, więc się uśmiechnęłam. On pewnie pomyślał, że mi się to podoba i zaczął mnie całować. Zaczął coś się kręcić i wyszło na to, że teraz ja leżałam pod nim. Domyślałam się co może za chwilę się stać, ale nie przerwałam tego. „Kocha mnie, więc krzywdy mi nie zrobi.” – pomyślałam. Zayn dalej mnie całował i na tym nie stanęło. Znowu zaczął wkładać ręce pod moją sukienkę i nim zdążyłam zareagować, moja sukienka leżała obok, a ja zostałam w samej bieliźnie. Sam po chwili zdjął koszulę, spodnie i położył się na mnie, dalej mnie całując. „Zayn ja nie jestem jeszcze na to gotowa. Zresztą oboje jesteśmy wypici, więc nie będziemy nic z tego pamiętać, a ja swój pierwszy raz chciałabym dobrze wspominać.” – powiedziałam mu, na co on się tylko uśmiechnął. Pocałował mnie namiętnie i tym razem położył się obok mnie. Bawił się moimi włosami i jeździł palcami po moim brzuchu i piersiach. Ja natomiast wtuliłam się w jego tors i tak usnęłam. Obudziłam się po jakiś 30 minutach, ale chłopaka przy mnie nie było, więc założyłam sukienkę i wyszłam z pokoju. Otwierając drzwi, zobaczyłam, że Zayn stoi z jakąś laską naprzeciw swoich drzwi i ją obmacuje. „Chodź ze mną do pokoju, to się zabawimy” – wyszeptała mu ta dziewczyna do ucha, a ten złapał ją za rękę i poszli w kierunku schodów. Nie zastanawiałam się i pobiegłam za nimi. Złapałam Zayna za drugą rękę i go odwróciłam. Spoliczkowałam go i się rozpłakałam. On natomiast popatrzył się na mnie, uderzył mnie w twarz i powiedział: „Nie chciałaś mnie, więc spadaj. Inna się mną zaopiekuję.” I poszedł z tą laską do jakiegoś pokoju. Przypuszczam, że zrobił z nią to, na co ja jeszcze nie byłam gotowa. Wróciłam do jego pokoju, zamknęłam drzwi na klucz i położyłam się spać. Kiedy rano wstałam, nikogo z gości już nie było. Wyszłam na korytarz i usłyszałam rozmowę blondynka ze swym kolegą. Zeszłam na dół. Zayn od razu się rzucił na mnie, mówiąc, że się o mnie martwił. Odsunęłam go od siebie. Był trochę zdziwiony, bo nie wiedział o co chodzi. „Tak myślałam, niczego nie pamiętasz.” – rzuciłam. „Jak to nie pamiętam? Dużo wypiłem, ale wszystko pamiętam. Byliśmy na dole, potem na górze, następnie ja poszedłem z Natalie na dół do reszty, tańczyć, a Ciebie nie było.” – odpowiedział. Wtedy ja mu opowiedziałam co się wczoraj wydarzyło. Sama wczoraj byłam lekko wypita, ale po mojej 30-minutowej drzemce, prze trzeźwiałam i resztę dobrze pamiętam. Żaden z chłopaków mi w to nie uwierzył. Zayn się zapierał, bo on nigdy nie uderzył i nie uderzy dziewczyny. Niall mówił, że zna swego przyjaciela i wie, że on tego na pewno nie zrobił. Na temat tej sytuacji z dziewczyną, którą obmacywał nie usłyszałam żadnego słowa, gdyż Zayn stwierdził, że nie było w ogóle takiej sytuacji. Z ich strony wyszło na to, że wszystko sobie wymyśliłam. Rozpłakałam się przy nich i pobiegłam do pokoju, tym razem swojego pokoju. Żaden z nich do mnie nie przyszedł, dlatego postanowiłam się do nich nie odzywać. Na początku było mi trudno, ale jak obaj zajarzyli o co chodzi, sami przestali się do mnie odzywać. Mi to było na rękę, chociaż serce pękało od środka. Całe szczęście po dwóch dniach od sylwestra, Niall i Zayn musieli wracać do zespołu. Bardzo się z tego powodu ucieszyłam i z tej radości, nawet się z nimi nie pożegnałam. Od tamtej pory nie utrzymuje z nimi żadnego kontaktu. Stwierdziłam, że nie będę się z nimi zadawała, po tym jak mnie wyśmieli i nie uwierzyli w moje słowa. Nic mnie tak nie zabolało jak to, że mój kuzyn mi nie uwierzył i się ode mnie odwrócił. To jak postąpił Zayn, trochę mnie zabolało. Pocierpiałam i mi przeszło. Natomiast nie mogłam zrozumieć zachowania Nialla. Jak on mógł mi to zrobić? Przecież to mój kuzyn, a on wziął stronę kolegi. Ja mu tego nigdy nie wybaczę. Za dużo przez to wycierpiałam. Przez niego okłamałam rodziców, bo nie wspomniałam o tym incydencie z sylwestra. Mam nadzieję, że nigdy więcej nie spotkam ich w swoim życiu. Teraz, kiedy są gwiazdami, wiem, że to jest mało prawdopodobne, by zagościli ponownie w moim życiu. To by było wszystko, co mam do zespołu One Direction. – skończyłam. Ukryłam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać. Aston nic nie mówił tylko mnie przytulił. Siedzieliśmy, wtuleni w siebie, dopóki nie przestałam szlochać.
– Możesz zachować to dla siebie? – zapytałam.
– Ależ oczywiście, że tak zrobię. Nie jestem paplą. – odpowiedział i znowu mnie przytulił. W jego ramionach czułam się tak bezpiecznie, że mogłabym ich wcale nie opuszczać. Po chwili jednak sama się odsunęłam, by sprawdzić, która jest godzina. Zerknęłam na telefon i bardzo się zdziwiłam, bo była dopiero 15.27. A więc całe to opowiadanie zajęło mi jakieś pół godziny, a może nawet mniej. Dobrze, że już mam to za sobą. W końcu znalazłam osobę, której mogłam o tym powiedzieć. Teraz czuję się o wiele spokojniejsza.

sobota, 7 lipca 2012

16. 'Głuptasie, Ty jesteś moim sercem.'

‘Dziękuję Boże.’ – pomyślałam i posłałam mu uśmiechem, po czym znowu się do niego przytuliłam. Wtedy on klasnął dwa razy w swe dłonie i obok nas pojawił się jakiś gościu z bukietem róż, czerwonych jak krew, w jednej ręce i małym pudełeczkiem w drugiej. Aston kazał mi wstać z swych kolan, po czym wręczył mi prześliczny bukiet i niewielki prezent.
– Strasznie mi głupio, bo ja nic dla Ciebie nie mam. – powiedziałam, odbierając z jego rąk podarunki.
– Nie musisz mi nic dawać. Wystarczy, że ze mną jesteś. Ty jesteś moim najlepszym prezentem jaki tylko mogłem dostać od życia. – rzekł, całując mój zarumieniony policzek. – A teraz, sprawdź co jej w pudełku. Mam nadzieję, że Ci się spodoba. – dodał.
– Na pewno mi się spodoba, bo jest od Ciebie. – znowu się do niego uśmiechnęłam i zaczęłam powoli rozpakowywać prezent. Kiedy otworzyłam pudełeczku, zobaczyłam w środku naszyjnik (bez tych kamieni). Na jednej zawieszce widniał napis: ‘ASTON’, a na drugiej – ‘JULIA’, a na końcu każdej zawieszki była gwiazdka, gdyż Ast kochał gwiazdy.
– Pomożesz mi go założyć? – zapytałam i wyjęłam go z pudełeczka.
– Ależ oczywiście. Już Ci go zapinam. – odparł chłopak, zapinając naszyjnik na mojej szyi. Po tym odwróciłam się i musnęłam jego usta w podziękowaniu.
– Będę go nosiła zawsze i wszędzie, o każdej porze dnia i nocy. – wyszeptałam mu do ucha, przytulając się do niego.
– Będzie mi strasznie miło, że będę tak blisko Twego serca. – odwzajemnił muśnięcie.
– Głuptasie, Ty jesteś moim sercem. – mówiłam, mocniej go przytulając.
– A Ty moim. – podsumował.
– Dobra, skończmy te czułości i zabierzmy się za jedzenie , bo strasznie zgłodniałam. – rzuciłam i odeszłam od niego, siadając na drugim krześle po drugiej stronie koca. Chłopak ponownie klasnął w dłonie, co spowodowało przyjście tego kolesia od prezentów. Zabrał ode mnie kwiaty i wstawił do wazonu i postawił na kocu obok mego krzesła. Następnie nasz „kelner” włączył muzykę. Zdziwiłam się trochę, że Ast postawił na piosenki swego zespołu. Mi to nie przeszkadzało, nawet się ucieszyłam, gdyż nie znałam za wiele ich piosenek, a teraz będę miała możliwość nadrobienia tego. Lista piosenek, które leciały podczas naszej konfrontacji przy wspólnym posiłku:

1.    Love you more;
2.    Crazy for you;
3.    Better for you;
4.    Close to you;
7.    Only tonight;
9.    You got my love;
10.    That’s my girl;
11.    She makes me wanna;
12.    More than this;
13.    Stole my heart.

Z tego co się zorientowałam to te dwie ostatnie piosenki nie należały do zespołu JLS.
– Kotku, te dwa ostatnie utwory, nie są Wasze, prawda?? – spytałam, wpatrzona w niego.
– Tak, one nie są nasze. Śpiewa ich One Direction. – odpowiedział.
– One Direction?? Ta piątka chłopaków , połączonych w X-faktorze?? – ponownie zadałam pytanie.
– Tak, właśnie ta sama. A coś się stało? Znasz ich?? – pytał zdziwiony chłopak.
– Nic się nie stało, tylko ich nie lubię.
– A możesz mi powiedzieć dlaczego?? – Ast dalej zadawał pytania, choć z jednej strony, chciałam, żeby ten temat się skończył, a z drugiej – chciałam być z nim szczera.
– Tylko mi nie przerywaj, to Ci wszystko opowiem. – powiedziałam.
– Zamieniam się w słuch. – odrzekł chłopak.
– W zespole jest piątka chłopaków, z których dwójkę znam. Otóż, jeden z nich, a dokładnie Niall, jest moim kuzynem. Pewnie wiesz, że jest Irlandczykiem i takie tam, ale mniejsza o to. Chodzi o to, że kiedy byliśmy młodsi, utrzymywaliśmy świetny kontakt, choć dzieliły nas ogromne kilometry, bo on w Irlandii, a ja w Polsce. Nam to nie przeszkadzało, pisaliśmy, dzwoniliśmy do siebie, nawet kilka razy dziennie. Byłam z niego taka dumna, kiedy dostał się do X-faktora i z pozostałą czwórką stworzyli zespół. Od tamtego czasu nasz kontakt nieco został ograniczony. Wiesz jak to jest jak zaczyna się w show biznesie. Nie tylko przez to mniej się do siebie odzywaliśmy. Ja poszłam do gimnazjum, poznałam koleżanki i dużo czasu im poświęcałam. Na któreś święta, polecieliśmy do Irlandii do rodziny, a że to były Święta Bożego Narodzenia to i Nowy Rok też tam spędziliśmy. Wtedy chodziłam już do liceum. Wróciliśmy do Polski dopiero w połowie stycznia, bo ja miałam zaraz ferie w szkole po świętach. Kiedy byliśmy już na miejscu, bardzo się ucieszyłam, że zobaczę sie z kuzynem, ale niestety go jeszcze nie było. Miał przyjechać za dwa dni i tak było, tylko nie przyjechał sam. Towarzyszył mu Zayn, kolega z zespołu. Nie będę ukrywać, że chłopak od razu wpadł mi w oko, więc cieszyłam się, że przyjechał z mym kuzynem. Jak się okazało, Zayn również został na sylwestra u swego kolegi. Przez cały ten pobyt, bardzo zbliżyłam się z chłopakiem, który mi się podobał. Wszędzie chodziliśmy w trójkę – ja, Niall i Zayn. Byłam z tego bardzo zadowolona, tym bardziej, że chodziliśmy trzymając się za ręce. Zachowywaliśmy się jak dzieci w przedszkolu, które idąc na spacer, trzymali się za rączki, by się nie zgubić. Tak i my robiliśmy. Kilka razy Zayn zaprosił mnie na spacer, tylko we dwoje. Niall nie miał tego za złe ani mi ani jemu. Nawet się z tego cieszył, że przypadliśmy sobie do gustu. Zawsze jak wracaliśmy ze spaceru, Niall się z nas naśmiewał i ciągle pytał kiedy ślub. Wiem, to było głupie, ale tak niestety było. Tak minęły święta, a czas do sylwestra spędziliśmy podobnie. Chodziliśmy na spacery, oglądaliśmy razem filmy, razem przyrządzaliśmy posiłki, które razem z całą rodziną jedliśmy. Wszystko, ale to dosłownie wszystko, robiliśmy razem. Kilka razy się nawet zdarzyło, że musieliśmy skorzystać z łazienki w tym samym czasie. Mówię Ci, bardzo się zżyliśmy. Nie było chyba takiej minuty, którą spędziliśmy bez siebie od jego przyjazdu. Po świętach, jeszcze bardziej się do siebie zbliżyliśmy. Kilka razy się pocałowaliśmy i od tego się zaczęło. Jeszcze przed sylwestrem byliśmy parą, ale nikogo ten fakt nie zdziwił, bo każdy od samego początku zauważył, że mamy się ku sobie. Cieszyłam się z tego jak jakaś głupia, choć jak się okazało, to chyba była moja najgorsza decyzja, jaką kiedykolwiek podjęłam. Nie wiem dlaczego się zgodziłam, by z nim być. Teraz na pewno bym się nie zgodziła, ale wtedy nie wiedziałam, że to się tak potoczy. Myślałam, że będziemy jedną z tych szczęśliwych, zakochanych par. – nagle przestałam mówić, bo łzy napłynęły mi do oczu, kilka nawet spłynęło po policzku.

piątek, 6 lipca 2012

15. 'Dziękuje Boże.!'

– Nie skończyłem, więc mi nie przerywaj. Teraz ja coś Ci powiem, tak od serca. – ciągnął. – Wiem, że to może być trudne do zrozumienia, że po niecałych dwóch dniach znajomości, wyznaję Ci miłość. Nie myśl sobie, że nie wiem co to jest miłość, bo jestem gwiazdą i że mogę mieć każdą na skinienie palców. Ja tak nie traktuje dziewczyn, zwłaszcza tak uroczych. Wcale się nie znamy, ale po tym czasie spędzonym z Tobą wiem, że jesteś ta jedyną i mogę z Tobą spędzić resztę mego życia. Nie będę słodził jaka jesteś piękna, cudowna, inteligentna, a uwierz, że mógłbym tak wymieniać w nieskończoność, tylko chcę się Tobą nacieszyć, ponieważ wieczorem wylatujesz do Londynu. Bardzo tego żałuję, że nie mogę lecieć razem z Tobą, gdyż z chłopakami zaczynamy pracę nad kolejną płytą i jeszcze dziś lecimy do Paryża, gdzie mamy ostatni koncert. Gdyby nie to, wierz mi, wsiadłbym razem z Tobą do samolotu do Londynu, by Cię nie stracić, bo nie codziennie spotyka się takie dziewczyny jak Ty. Oddałbym wszystko, by móc spędzić z Tobą jeszcze z tydzień albo miesiąc, byś miała czas, żeby mnie pokochać. Wiem, że nie powinienem tego Ci mówić, bo zaledwie minął jeden dzień od Twojego zerwania z Mateuszem, ale wiedziałem, że jak dziś tego nie zrobię, to więcej nie będę miał okazji, by wyznać Ci swoje uczucia. Mam nadzieję, że to nie popsuje naszej przyjaźni tylko bardziej ją podbuduje, i że dalej będziesz się do mnie odzywała. Zdaję sobie sprawę z tego, że będą dzielić nas spore kilometry, ale ja jestem do tego przygotowany i jak będzie trzeba to będę do Ciebie przyjeżdżał nawet co weekend, bo niestety w tygodniu będę musiał zająć się zespołem. Ale to wraz nie zmieni moich uczuć do Ciebie. Ty chyba wszystko, co chciałem powiedzieć. Chociaż nie, jeszcze jedno. Kocham Cię. – zakończył swą wypowiedź, a ja stałam jak wryta. Patrzył się na mnie tymi brązowymi źrenicami, a ja nie mogłam nic powiedzieć. Jedyne na co było mnie stać, to na kilka łez, które właśnie zaczęły spływać po moim policzku. Aston położył rękę na mym policzku, by je zetrzeć, a ja w tym czasie złapałam go za kark i przyciągnęłam do siebie, muskając jego usta. Chłopak odwzajemnił pocałunek i znowu trwało to kilka minut. Kiedy skończyliśmy się całować, Ast nie odrywał ode mnie wzroku, jakby czekał na moją odpowiedź na jego słowa. A ja dalej nie mogłam nic powiedzieć. W końcu się zebrałam, wzrok skierowałam w dół i wydusiłam:
– Może to będzie dla Ciebie dziwne, ale ja nie potrzebuję żadnego czasu, by Cię pokochać. Podniosłam głowę do góry i spojrzałam na niego. Kiedy to mówiłam, w jego oczach prawie się pojawiły łzy. Zrozumiałam, że on jednak nie żartował i mówił poważnie.
– Spokojnie, poczekaj aż dokończę. – rzekłam i złapałam go za dłoń. Splotłam nasze palce, wzięłam głęboki wdech i zaczęłam mówić:
– Nie potrzebuję żadnego czasu, by Cię pokochać, bo… Yyy… Jak ci to powiedzieć?? Kurczę.. – zaczęłam się zastanawiać, co ja mam mu w ogóle powiedzieć. Przecież nie mogę go okłamać, on był ze mną szczery.
– Dobra, nie będę owijać i niczego wymyślać, powiem Ci prosto z mostu. Tak będzie najprościej i najlepiej. Nie chcę Cie oszukiwać, tym bardziej, że wieczorem czeka na mnie samolot. – powiedziałam i ponownie spojrzałam w jego oczy. Teraz byłam pewna, że muszę mu to powiedzieć. A mianowicie:
– Widzisz, ja nie potrzebuję żadnego czasu, bym mogła Cię pokochać, bo ja już to zrobiłam. Zakochałam się w Tobie. Nie wiem jak to… – i nie skończyłam mówić, bo Ast dorwał się do moich ust. Zaczął mnie znów tak namiętnie całować, że mało nie wypadłam mu z rąk. Przysunęłam go do siebie, zarzuciłam swoje ręce na jego szyje, po czym wplotłam palce w jego włosy. On złapał mnie w talii, by zbliżyć mnie jeszcze bardziej do siebie. Nasze usta nie chciały się rozłączyć, więc i my tego nie robiliśmy. Nagle poczułam jak zaczęliśmy się przemieszczać. Chłopak kierował się w stronę stojącego obok nas stolika. Zatrzymał się przy jednym krześle, po czym na nim usiadł. W momencie siadania poczułam jak jego ręce zjeżdżały coraz niżej. Trochę się tego przestraszyłam, bo myślałam, że będzie chciał ze mnie ściągnąć sukienkę, ale jednak się pomyliłam, bo jego ręce zatrzymały się na pośladkach. Złapał mnie za nie i podniósł do góry, sadzając na swych kolanach. Przez cały ten czas nie przestawaliśmy się całować. Siedząc już razem na krześle, dalej nie przerywaliśmy. Niestety, to co dobre, zawsze się kończy. Tym razem też tak było. Kiedy się oderwaliśmy od siebie, ledwo co mogłam oddychać. Popatrzyłam na mojego towarzysza i zauważyła, że on też ma problem z wyrównaniem oddechu. Po chwili, zaczęliśmy się oboje śmiać.
– Nawet nie wiesz jak ja się cieszę, że odwzajemniłaś moje uczucia. – przemówił chłopak. – Tak się bałem, że mnie wyśmiejesz i zostawisz na tym kocu. Całe szczęście się pomyliłem.
– Ja też się bałam, że narobiłam sobie głupich nadziei, a Ty nie będziesz tego czuł co ja. Widać też się pomyliłam. – powiedziałam z uśmiechem. Przytuliłam się do niego i wypowiedziałam te magiczne słowa ‘Kocham Cię’. Wiedziałam, że teraz kiedy wypowiadałam te słowa, mają one jakiś sens i skierowane są do osoby, którą naprawdę darzę wielkim uczuciem, mimo tak krótkiej znajomości. Wiedziałam także, że z jego strony jest tak samo, a nie tak jak z moim byłym. Ale nie będę sobie teraz zaprzątała głowy Mateuszem, bo to już przeszłość. Musze cieszyć się chwilą, bo wieczorem lecę do innego świata.
– Boże, jak ja się cieszę, że dziewczyny wyciągnęły mnie na Wasz koncert, że Mateusz mnie zdradził, i że z nim zerwałam. Gdyby nie to wszystko, to teraz nie siedziałabym wtulona w Ciebie. – dodałam po chwili.
– A ja się cieszę, że wtedy na koncercie podszedłem do Ciebie i pocieszyłem, przynajmniej się starałem. Dobrze, że nie zignorowałem tej sytuacji, bo gdybym zrobił inaczej, nie byłoby nas tu teraz. Widocznie, ktoś musiał nam w tym wszystkim pomóc. – odpowiedział i spojrzał się w niebo. Wiedziałam, że jesteśmy tu przez Niego. Dzięki Niemu nasze drogi się zeszły i teraz będziemy kroczyć jedną tą samą. ‘Dziękuję Boże.’ – pomyślałam i posłałam mu uśmiechem, po czym znowu się do niego przytuliłam.