piątek, 6 lipca 2012

15. 'Dziękuje Boże.!'

– Nie skończyłem, więc mi nie przerywaj. Teraz ja coś Ci powiem, tak od serca. – ciągnął. – Wiem, że to może być trudne do zrozumienia, że po niecałych dwóch dniach znajomości, wyznaję Ci miłość. Nie myśl sobie, że nie wiem co to jest miłość, bo jestem gwiazdą i że mogę mieć każdą na skinienie palców. Ja tak nie traktuje dziewczyn, zwłaszcza tak uroczych. Wcale się nie znamy, ale po tym czasie spędzonym z Tobą wiem, że jesteś ta jedyną i mogę z Tobą spędzić resztę mego życia. Nie będę słodził jaka jesteś piękna, cudowna, inteligentna, a uwierz, że mógłbym tak wymieniać w nieskończoność, tylko chcę się Tobą nacieszyć, ponieważ wieczorem wylatujesz do Londynu. Bardzo tego żałuję, że nie mogę lecieć razem z Tobą, gdyż z chłopakami zaczynamy pracę nad kolejną płytą i jeszcze dziś lecimy do Paryża, gdzie mamy ostatni koncert. Gdyby nie to, wierz mi, wsiadłbym razem z Tobą do samolotu do Londynu, by Cię nie stracić, bo nie codziennie spotyka się takie dziewczyny jak Ty. Oddałbym wszystko, by móc spędzić z Tobą jeszcze z tydzień albo miesiąc, byś miała czas, żeby mnie pokochać. Wiem, że nie powinienem tego Ci mówić, bo zaledwie minął jeden dzień od Twojego zerwania z Mateuszem, ale wiedziałem, że jak dziś tego nie zrobię, to więcej nie będę miał okazji, by wyznać Ci swoje uczucia. Mam nadzieję, że to nie popsuje naszej przyjaźni tylko bardziej ją podbuduje, i że dalej będziesz się do mnie odzywała. Zdaję sobie sprawę z tego, że będą dzielić nas spore kilometry, ale ja jestem do tego przygotowany i jak będzie trzeba to będę do Ciebie przyjeżdżał nawet co weekend, bo niestety w tygodniu będę musiał zająć się zespołem. Ale to wraz nie zmieni moich uczuć do Ciebie. Ty chyba wszystko, co chciałem powiedzieć. Chociaż nie, jeszcze jedno. Kocham Cię. – zakończył swą wypowiedź, a ja stałam jak wryta. Patrzył się na mnie tymi brązowymi źrenicami, a ja nie mogłam nic powiedzieć. Jedyne na co było mnie stać, to na kilka łez, które właśnie zaczęły spływać po moim policzku. Aston położył rękę na mym policzku, by je zetrzeć, a ja w tym czasie złapałam go za kark i przyciągnęłam do siebie, muskając jego usta. Chłopak odwzajemnił pocałunek i znowu trwało to kilka minut. Kiedy skończyliśmy się całować, Ast nie odrywał ode mnie wzroku, jakby czekał na moją odpowiedź na jego słowa. A ja dalej nie mogłam nic powiedzieć. W końcu się zebrałam, wzrok skierowałam w dół i wydusiłam:
– Może to będzie dla Ciebie dziwne, ale ja nie potrzebuję żadnego czasu, by Cię pokochać. Podniosłam głowę do góry i spojrzałam na niego. Kiedy to mówiłam, w jego oczach prawie się pojawiły łzy. Zrozumiałam, że on jednak nie żartował i mówił poważnie.
– Spokojnie, poczekaj aż dokończę. – rzekłam i złapałam go za dłoń. Splotłam nasze palce, wzięłam głęboki wdech i zaczęłam mówić:
– Nie potrzebuję żadnego czasu, by Cię pokochać, bo… Yyy… Jak ci to powiedzieć?? Kurczę.. – zaczęłam się zastanawiać, co ja mam mu w ogóle powiedzieć. Przecież nie mogę go okłamać, on był ze mną szczery.
– Dobra, nie będę owijać i niczego wymyślać, powiem Ci prosto z mostu. Tak będzie najprościej i najlepiej. Nie chcę Cie oszukiwać, tym bardziej, że wieczorem czeka na mnie samolot. – powiedziałam i ponownie spojrzałam w jego oczy. Teraz byłam pewna, że muszę mu to powiedzieć. A mianowicie:
– Widzisz, ja nie potrzebuję żadnego czasu, bym mogła Cię pokochać, bo ja już to zrobiłam. Zakochałam się w Tobie. Nie wiem jak to… – i nie skończyłam mówić, bo Ast dorwał się do moich ust. Zaczął mnie znów tak namiętnie całować, że mało nie wypadłam mu z rąk. Przysunęłam go do siebie, zarzuciłam swoje ręce na jego szyje, po czym wplotłam palce w jego włosy. On złapał mnie w talii, by zbliżyć mnie jeszcze bardziej do siebie. Nasze usta nie chciały się rozłączyć, więc i my tego nie robiliśmy. Nagle poczułam jak zaczęliśmy się przemieszczać. Chłopak kierował się w stronę stojącego obok nas stolika. Zatrzymał się przy jednym krześle, po czym na nim usiadł. W momencie siadania poczułam jak jego ręce zjeżdżały coraz niżej. Trochę się tego przestraszyłam, bo myślałam, że będzie chciał ze mnie ściągnąć sukienkę, ale jednak się pomyliłam, bo jego ręce zatrzymały się na pośladkach. Złapał mnie za nie i podniósł do góry, sadzając na swych kolanach. Przez cały ten czas nie przestawaliśmy się całować. Siedząc już razem na krześle, dalej nie przerywaliśmy. Niestety, to co dobre, zawsze się kończy. Tym razem też tak było. Kiedy się oderwaliśmy od siebie, ledwo co mogłam oddychać. Popatrzyłam na mojego towarzysza i zauważyła, że on też ma problem z wyrównaniem oddechu. Po chwili, zaczęliśmy się oboje śmiać.
– Nawet nie wiesz jak ja się cieszę, że odwzajemniłaś moje uczucia. – przemówił chłopak. – Tak się bałem, że mnie wyśmiejesz i zostawisz na tym kocu. Całe szczęście się pomyliłem.
– Ja też się bałam, że narobiłam sobie głupich nadziei, a Ty nie będziesz tego czuł co ja. Widać też się pomyliłam. – powiedziałam z uśmiechem. Przytuliłam się do niego i wypowiedziałam te magiczne słowa ‘Kocham Cię’. Wiedziałam, że teraz kiedy wypowiadałam te słowa, mają one jakiś sens i skierowane są do osoby, którą naprawdę darzę wielkim uczuciem, mimo tak krótkiej znajomości. Wiedziałam także, że z jego strony jest tak samo, a nie tak jak z moim byłym. Ale nie będę sobie teraz zaprzątała głowy Mateuszem, bo to już przeszłość. Musze cieszyć się chwilą, bo wieczorem lecę do innego świata.
– Boże, jak ja się cieszę, że dziewczyny wyciągnęły mnie na Wasz koncert, że Mateusz mnie zdradził, i że z nim zerwałam. Gdyby nie to wszystko, to teraz nie siedziałabym wtulona w Ciebie. – dodałam po chwili.
– A ja się cieszę, że wtedy na koncercie podszedłem do Ciebie i pocieszyłem, przynajmniej się starałem. Dobrze, że nie zignorowałem tej sytuacji, bo gdybym zrobił inaczej, nie byłoby nas tu teraz. Widocznie, ktoś musiał nam w tym wszystkim pomóc. – odpowiedział i spojrzał się w niebo. Wiedziałam, że jesteśmy tu przez Niego. Dzięki Niemu nasze drogi się zeszły i teraz będziemy kroczyć jedną tą samą. ‘Dziękuję Boże.’ – pomyślałam i posłałam mu uśmiechem, po czym znowu się do niego przytuliłam.

1 komentarz: