– Ależ oczywiście, że tak zrobię. Nie jestem paplą. – odpowiedział i znowu mnie przytulił. W jego ramionach czułam się tak bezpiecznie, że mogłabym ich wcale nie opuszczać. Po chwili jednak sama się odsunęłam, by sprawdzić, która jest godzina. Zerknęłam na telefon i bardzo się zdziwiłam, bo była dopiero 15.27. A więc całe to opowiadanie zajęło mi jakieś pół godziny, a może nawet mniej. Dobrze, że już mam to za sobą. W końcu znalazłam osobę, której mogłam o tym powiedzieć. Teraz czuję się o wiele spokojniejsza.
– Jak dobrze, że Cię mam. Nie wiem, co ja bym dalej z tym zrobiła, gdyby nie Ty. – mówiąc to, musnęłam jego usta, a następnie wstałam i siadłam na drugim krześle. Zjedliśmy posiłek, popiliśmy czerwonym winem i wpatrywaliśmy się w siebie. Po kilku minutach, wstałam i skierowałam się w stronę morza. Ast mnie dogonił i złapał za rękę.
– Jak tak mogłaś pójść beze mnie?? Bez swego chłopaka?? No ja się pytam jak? – ciągle zadawał pytania. By go uciszyć, pocałowałam go.
– Pasuje Ci takie wynagrodzenie? – spytałam.
– Oczywiście, że tak. Pod warunkiem, że…
– Znowu warunek? – przerwałam mu.
– Oj taki malutki waruneczek, że będziesz tak robić do końca świata. – rzekł z bananem na ustach.
– Tak, tak, do końca świata. – odparłam.
– Dobra, umowa stoi. – tym razem, to on musnął moje usta. Szliśmy tak wzdłuż brzegu, trzymając się za ręce. Byłam taka szczęśliwa. Mogłam w tym miejscu zostać na zawsze, by tylko być z nim. Być z Astem. Idąc cały czas przed siebie, prowadziliśmy rozmowę. Musiałam się dowiedzieć prawie wszystkiego o nim, tak samo jak on o mnie. Byliśmy parą, a prawie się nie znamy. Musieliśmy to nadrobić w jakąś godzinę, bo po tym czasie będę musiała go zostawić i udać się do mojego domu. Nie chciałam jeszcze o tym myśleć, więc dalej zajęłam się rozmową z moim chłopakiem. W pogawędce nie obyło się bez żadnych podtekstów czy wygłupów. Właśnie za to go kochałam. Po mimo tego, że Ast jest sławną gwiazdą, wcale tego nie odczułam, spędzając z nim całe popołudnie. Wręcz przeciwnie – przy jego boku, to ja się czułam jak gwiazda. Dlaczego dopiero teraz go poznałam? Teraz, kiedy mam wyjeżdżać? Kurczę, ale nie ma co, gdyby mi ktoś powiedział, że ten weekend będzie tak wyglądał, wyśmiałabym go z każdej możliwej strony. Chyba, naprawdę należy mi się coś od życia. Dalej rozmawialiśmy z Astem i nim się obejrzałam, byliśmy już w parku pod naszą fontanną. Kiedy przechodziliśmy przez park, zauważyłam, że są w nim jeszcze nasi znajomi. Nie było z nimi jedynie mojej siostry. Widocznie zawieźli ją do domu, tak jak prosiłam.
– A wy jeszcze się bawicie?? A niby tacy duzi jesteście. – zaśmiałam się, krzycząc do nich. Na moje zawołanie, wszyscy odwrócili się w naszą stronę i mieli wielki zaciesz na buzi.
– No tak jakoś wyszło. A która jest godzina? – zapytał Marv.
– Dochodzi 17, dlatego wróciliśmy z Astem, bym nie spóźniła się na samolot, bo muszę jeszcze pożegnać się z dziewczynami i rodziną, no i dojechać na lotnisko.
– To my Cię zawieziemy. – wtrącił Ast.
– Nie trzeba, mama mnie zawiezie. – odpowiedziałam.
– Przestań się ze mną kłócić. Jak powiedziałem, że Cię odwieziemy, to Cię odwieziemy. Nie będziesz robiła sobie i rodzinie większej przykrości, żegnając się z nimi na lotnisku. Zrobisz to w domu, a my potem się Tobą zaopiekujemy. – rzekł chłopak, po czym przysunął się do mnie, by mnie pocałować. Nie wiedziałam co zrobić, bo dziewczyny nic o tym nie wiedziały, ale co tam. W końcu to MÓJ chłopak. Przysunęłam się i musnęłam jego usta.
– Niech tak będzie. – odparłam. Popatrzyłam na moje koleżanki. Ich miny były bezcenne. Zapamiętam sobie ich twarze do końca życia. Natomiast chłopaki, popatrzyli na siebie nawzajem i przybili sobie piątki, puszczając oczko w kierunku moim i Astona. Nie bardzo wiedziałam o co im chodzi, ale mniejsza o to. Podeszłam do moich dziewczyn i zaczęłam się żegnać.
– Wiecie, że będę za Wami strasznie, ale to strasznie tęsknić. Nigdzie nie znajdę takich drugich świetnych koleżanek. Dzięki za wszystko, moje piękne.! – powiedziałam, po czym wszystkie je przytuliłam. – Mam nadzieję, że będziecie się do mnie odzywać, i że nie zapomnicie o mnie. – dodałam.
– Oczywiście, że nie. – rzekła Elka.
– Nie ma nawet takiej opcji. – dodała Ewka.
– I Ty nie zapomnij, że masz nas tutaj. Jakby coś się działo, to dzwoń, pisz, pomożemy. Wieczorami będziemy spotykały się na skype ’ie. – powiedziała Aśka, przytulając mnie raz jeszcze. Nie wytrzymałam i uroniłam kilka łez, które spłynęły po policzku. Podszedł do mnie Ast, przytulił i szepnął do ucha: „Uszy do góry, wszystko się ułoży.” I pocałował mnie w czoło. Po pożegnaniu się z dziewczynami, poszliśmy z chłopakami z zespołu do samochodu i udaliśmy się do mojego domu. Nie chciałam tam wchodzić, bo wiedziałam, że będzie mi trudno potem stamtąd wyjść. Wtedy mój chłopak złapał mnie za rękę i prawie, że pociągnął w stronę domu. Weszliśmy na schody, złapałam za klamkę i zobaczyłam mamę z Paulą siedzące na schodach, które prowadzą na górę do mego pokoju. Obie płakały. Podeszłam do nich i mocno ich przytuliłam. Nie musiałam nic mówić, wiedziały, że gdybym miała inny wybór, to bym z nimi została.
– Kocham Was. Pamiętajcie o tym. Za jakiś miesiąc się zobaczymy. – mówiłam. – Albo wy do mnie przyjedziecie albo ja wezmę sobie wolne i Was odwiedzę. – dodałam z wymuszonym uśmiechem.
– Ale ja nie chcę, żebyś wyjeżdżała. – krzyczała Paula, uwieszając się na mojej szyi.
– Siostrzyczko, ja też nie chcę Was zostawiać, ale ja muszę wyjechać. Obiecałam Ci, że przyjedziesz do mnie na wakacje, ale najpierw muszę zarobić trochę kasy, bo potem za co kupię Ci prezenty jak do mnie przylecisz, co?? – powiedziałam, całując ją w policzek. – Nie musicie mnie odwozić na lotnisko. Pojadę z nimi, bo oni też dziś wylatują do Paryża. – rzekłam. Paula podniosła wzrok i zobaczyła Astona. Przypomniałam sobie, że ona nadal nie ma jego autografu. Chciałam jej o tym przypomnieć, ale gdy miałam się odezwać, usłyszałam głos dziewczynki.
– Ale ja nie mam Twojego autografu.! – wykrzyczała Paula, po czym poszła do swego pokoju.
Kurcze szkoda że Julia musi wyjechać ;/
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;) Czekam na next ;)