niedziela, 1 lipca 2012

9. 'Na pewno będziesz zadowolona!'

Siadłem na łóżko, bo nie wiedziałem co robić. Nic mi do głowy nie przychodziło, a czasu miałem nie wiele.
– Nie martw się, coś razem wymyślimy. Pomożemy zdobyć Ci tą dziewczynę. – zaśmiał się Reesh.
– Kocham Was. – powiedziałem, przytulając każdego.
– Dobra, to idź się szykuj na randkę, a my już się resztą zajmiemy. – odparł Marvin. – Ma być nieziemsko i nie do zapomnienia?? – zapytał po chwili.
– Chcę jedynie spędzić z nią kilka godzin sam na sam, nie ważne gdzie. Oczywiście, miło by było gdyby to wszystko było romantyczne, ale bez przesady. Dacie radę coś takiego wymyślić?? – krzyknąłem, będąc już w łazience.
– No jasne, że tak. Będzie jak chcesz. – usłyszałem głos JB, a potem jak zamykają się drzwi. Wyjrzałem na korytarz, nikogo nie było. Krzyknąłem, ale nikt się nie odezwał, więc chłopcy poszli realizować swój plan. Oby tylko nie okazał się jakąś plamą, bo tego już nie przeżyję. Muszę być dobrej myśli, że chłopcy mnie nie zawiodą i zorganizują coś miłego. Tylko, że mieliśmy się spotkać w większym gronie razem z jej koleżankami i jej siostrą, więc co teraz?? Kurdę, ja to umiem wszystko skomplikować..

** U JULII **
Poszłam do łazienki, by przygotować się na spotkanie z zespołem. Miałam tylko godzinę, a jeszcze muszę do dziewczyn zadzwonić. No właśnie, do której zadzwonić? Do Kingi na pewno nie, może Aśka, albo Ulka, może jeszcze Elka albo Ewka. Napisałam smsa:
„Cześć :) Masz jakieś plany na południe? Jeżeli nie, to przyjdź o 12 do parku. Spotkamy się przy fontannie. Będę z Paulą i chłopakami. Czekam :D”
 i wysłałam do Aśki, Elki i Ewki. Ulkę sobie darowałam, bo ona zbyt dobrze kumpluje się z Kingą, więc nie potrzebne mi są teraz jakieś plotki. Zaraz dostałam smsy zwrotne od dziewczyn, oczywiście z potwierdzeniem przybycia na ustaloną godzinę. Ucieszyłam się, bo nie będę sama z chłopakami z zespołu. Ciekawa jestem czy tylko one się ich nie przestraszą i będą mogły normalnie z nimi rozmawiać. Przecież to ich ukochani i jedyni idole na świecie. Oj tam, damy jakoś radę. Ja tymczasem już byłam umyta i wymalowana. Zostały włosy i oczywiście strój. Zawsze włosy mam związane w kucyk albo zaplecione w warkocz, ale dziś zostawiłam je rozpuszczone, z lekkimi lokami. No i teraz najgorsza część – wybór ciuchów. Otworzyłam szafę i zobaczyłam prawie pustki. No tak, byłam już spakowana do Londynu. Trudno się mówi. Niestety zostałam zmuszona do założenia różowej sukienki do połowy ud. Lubię chodzić w sukienkach, ale dziś wolałabym być bardziej na luzie. – Oj tam, chyba nie jest tak tragicznie. – pomyślałam, przeglądając się w lustrze i zakładając czarne szpilki. Dobrałam dodatki i torebkę do mojego ubioru i zerknęłam na telefon. Była już 11.30. Całe szczęście – zdążyłam. Popsikałam się perfumami i wyszłam z pokoju. Pokierowałam się do pokoju Pauli, by zobaczyć czy już jest gotowa. Nie myliłam się. Dziewczynka siedziała na łóżku wystrojona w sukienkę, również różową. Uśmiechnęłam się gdy tylko ją zobaczyłam.
– To co gotowa już? – zapytałam.
– Nie, jeszcze nie. Nie wiem co zrobić z włosami. Weź zrób mi kłosa, bo sama nie mogę. – odpowiedziała siostra.
– Oczywiście, że Ci pomogę. – uśmiechnęłam się.
– Mamy takie same sukienki – rzuciła Paula.
– I dobrze. Będą od razu wiedzieć, że jesteśmy siostrami albo wezmą Cię za moją córkę.
– Ej, ja nie chcę być Twoją córką. – oburzyła się.
– No i nie będziesz. Będę tłumaczyła, że jesteś moją młodszą i niedobrą siostrą. Może być?? – spytałam z uśmiechem na ustach. No właśnie, dlaczego ja się cały czas uśmiecham. Przecież wieczorem już mnie tu nie będzie, będę w samolocie do Londynu. Posmutniałam trochę.
– Ja niedobra?? No wiesz cooooo?? –przeciągała Paula. – To Ty jesteś niedobra, bo nie chcesz mi powiedzieć, gdzie mnie zabierasz. – spojrzała na mnie. – A gdzie Twój uśmiech siostrzyczko?? – dodała po chwili.
– Już, już się uśmiecham. – i strzeliłam wielkiego banana. – Nie mogę Ci powiedzieć, gdzie idziemy, bo to już nie będzie niespodzianka. Ale wiem jedno. Na pewno będziesz zadowolona. – rzuciłam. W czasie naszej rozmowy, zaplotłam jej kłosa, pomogłam założyć jej buciki i byłyśmy gotowe. Zaszłam jeszcze do łazienki, by uperfumować moją sis i przy okazji jeszcze siebie. Po tym zeszłyśmy na dół do kuchni. Nawet nie zdążyłyśmy usiąść, bo zadzwonił dzwonek do drzwi.
– Paula, przygotuj się. Właśnie przyjechała Twoja niespodzianka. – mówiłam, otwierając drzwi. Otworzyłam drzwi i mało nie padłam z wrażenia. O ja Cię.. Normalny szok w trampkach. Wiedziałam, że to Aston, ale nie wiedziałam, że aż tak przystojnie i seksownie będzie wyglądał w koszuli. Zresztą zawsze miałam słabość do chłopaków w koszulach.
– Yyy… - normalnie odebrało mi mowę. – Wejdź. – zaraz dodałam, jak trochę ochłonęłam.
– Dzięki. Super wyglądasz. – powiedziała puszczając do mnie oczko.
– Dziękuję, ale Ty i tak mnie pobiłeś. Wyglądasz… WOW!!! – odpowiedziałam. – Paula, no chodź do nas. Poznasz kogoś. – krzyknęłam na siostrę.
– Już idę, tylko sok dopiję. – rzuciła w odpowiedzi. Weszła do przedpokoju ze szklanką w ręku i jak zobaczyła Asta w naszych drzwiach, oczywiście ją puściła i mówiąc dosłownie – rzuciła się na gwiazdę zespołu. Całe szczęście, że nie zachlapała się tym sokiem.
– O mój Boże.! Nie wierzę. Aston jest w naszym domu. – wrzeszczała dziewczynka. Myślałam, że nie wytrzymam ze śmiechu jak się na nich patrzyłam.
– Dobra, przestań już, bo nam go wystraszysz i nici będą z lodów i poznania reszty zespołu. – rzekłam do Pauli.
– Przestań tak mówić. Nie słuchaj jej, na pewno się nie wystraszę i zabiorę Was na umówione lody. – wtrącił Ast.
– TAK, TAK, TAK!!! Poznam cały zespół. Hurrrra!!! – mała dalej się cieszyła, a ja dalej nie mogłam oderwać wzroku od nowego kolegi. Aston cieszył się razem z Paulą, jak małe dziecko z lizaka, którego dostało przed chwilą. Widok ten był do nieopisania.
– Może już wystarczy tych tuleń, pisków i wrzasków. W parku na pewno już na nas czekają. – rzuciłam, przyglądając się uśmiechniętej siostrze.
– Tak, tak. Już jedziemy. Chodźcie. – powiedział Ast, otwierając nam drzwi.
– Chwila. Muszę wziąć aparat, bo mi koleżanki nie uwierzą. – krzyknęła Paula.
– Spokojnie, już go wzięłam. – odpowiedziałam. – Możemy już jechać. – dodałam, po czym napisałam wiadomość dla mamy, że zabrałam małą na do parku na lody, i że wrócimy coś koło 17. Wyszliśmy z domu, zamknęłam drzwi na klucz i skierowaliśmy się w stronę samochodu Astona. Jazda do parku zajęła nam może z 20 min, bo były niewielkie korki. Wysiedliśmy z samochodu i poszliśmy pod fontannę. Moje dziewczyny już na mnie czekały. Nie dowierzały, że idzie ze mną Aston Merrygold – członek zespołu JLS. Ich min były bezcenne. Zdziwiłam się trochę, że nie było reszty chłopaków z boysbandu.
– Gdzie reszta zespołu? – zapytałam chłopaka.

1 komentarz: