sobota, 28 lipca 2012

26. 'Kurwa! To się nazywa pech!'

Za drzwiami rozlegał się basen, a za nim drewniany domek.
– Coś czuję, że spędzę tutaj więcej czasu niż w moim pokoju. – zaśmiałam się i wróciłam do środka domu. Zaczęłam szukać teraz kuchni, bo mój brzuch domagał się jedzenia. Trochę zajęło mi dotarcie do szukanego pomieszczenia, ale w końcu go znalazłam.
– Szukajcie, a znajdziecie. – powiedziałam, wchodząc do kuchni. Od razu skierowałam się do lodówki. Wyciągnęłam z niej sok jabłkowy, bo tylko to było.
– No to super, już się najadłam. Chwila. Widzę jajka. Będzie jajecznica. Mój żołądek jest uratowany. – mówiłam sama do siebie. Chyba coś mi się w głowie poprzewracało. Nigdy sama do siebie nie gadałam. Ale z kim mam gadać skoro tu nikogo nie ma? Muszę się zadowolić sobą. Uśmiechnęłam się i wzięłam za przygotowanie posiłku. Nim znalazłam potrzebne mi wszystkie rzeczy, ode chciało mi się jeść. Wzięłam wszystko i pochowałam. Wypiłam dwie szklanki soku. Nalałam sobie jeszcze jedną i postanowiłam pójść do siebie. I tak zrobiłam. Kiedy byłam już na schodach, usłyszałam jak otwierają się drzwi. Przyspieszyłam kroku, by mnie nie zauważyli. Tak się śpieszyłam, że zaczepiłam o schodek i tylko oddało jak upadłam na schody. Zbiłam szklankę, wylałam sok i miałam obity tyłek. Jednym zdaniem: lepiej być nie mogło.
– Co się dzieje? – ktoś powiedział. – Idź to sprawdź. – ponownie odezwał się ten sam głos. Wiedziałam, że ktoś się zbliża, więc próbowałam się podnieść, ale poślizgnęłam się na mokrym stopniu i znowu się wywaliłam. Tym razem nie wylądowałam na schodach tylko na jakimś chłopaku. Spojrzałam na niego i krzyknęłam:
– Kurwa! To się nazywa pech!
– Raczej szczęście. W innym przypadku, na pewno tak szybko byś nic nie powiedziała. – odezwał się Zayn. Że akurat on musiał sprawdzać, co się dzieje na schodach. Nie mógł to być Lou albo Harry. A ja też udana. Wywalić się dwa razy na tych samych schodach. Ale fajtłapa ze mnie.
– Nic Ci się nie stało? – zapytał chłopak.
– Nic, a jakby nawet co się stało, uwierzył byś? – odpowiedziałam pytaniem.
– A Ty dalej swoje? – mruknął. – Zresztą, po co ja się pytam skoro Ty się na mnie gniewasz i nie odzywasz. – dodał, podnosząc się z podłogi, tym samym zwalając mnie z siebie.
– No dzięki. Miły jesteś. – warknęłam.
– Cała przyjemność po mojej stronie. – odparł i wrócił do chłopaków. ‘Ale wredny! Nawet nie pomógł mi wstać. Palant.’ – pomyślałam. Podniosłam się, otrzepałam i skierowałam do swego pokoju. Wchodząc po schodach, usłyszałam ich rozmowę:

–Powiedziałeś jej o imprezie? – zapytał któryś z nich.
– A niby po co?? – odpowiedział Zayn.
– Jak to po co?? Chyba z nami mieszka, to powinna przynajmniej wiedzieć, że będzie u nas w domu zabawa. – powiedział z krzykiem Niall.
– Ale czy jej powiemy, czy nie to i tak nie przyjdzie i tak nie przyjdzie. Już Wam mówiłem, że gdyby nie ja i Niall, to może by się zjawiła, a tak to będzie siedziała zamknięta w czterech ścianach swego pokoju. – rzekł Malik.
– Moim zdaniem, powinniśmy jej powiedzieć i jej zostawić decyzję, czy zagości na imprezie. – to był chyba Liam.
– Dobra, to ja skoczę ją powiadomić. – rzucił albo Harry albo Louis.
– Poczekaj, daj jej chwilę, bo musi się przebrać. – dodał mulat.
– No spoko, za 5 minut pójdę.


‘Mówisz, że nie przyjdę? To zobaczymy! Już ja Ci pokażę, aż Ci szczęka opadnie!’ – pomyślałam i po cichu pobiegłam do siebie. Wpadłam do środka, wyjęłam z  szafki jakieś dresy z bluzką, ubrałam się i rzuciłam się na łóżko. Złapałam laptopa i go włączyłam. Chciałam pokazać, że jestem zajęta jak któryś przyjdzie i będzie gadał o tej imprezie. Komputer się uruchomił. Włączyłam ulubioną listę utworów, czyli JLS i weszłam na pocztę. Przeraziłam się, kiedy ujrzałam ile mam na niej wiadomości. Prawie wszystkie dziewczyny z klasy do mnie napisały. Zabrałam się za ich odczytywanie, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.
– Proszę. – powiedziałam. Po chwili, drzwi się otworzyły, a w nich stanął loczek.
– Przepraszam, że przeszkadzam, ale przyszedłem Cię poinformować, że wieczorem w domu robimy małą imprezkę i jesteś na niej mile widziana. – odezwał się chłopak.
– Dzięki, że mi powiedziałeś, ale nie mam ochoty na zabawę, tym bardziej, że mam zajęcie. – rzekłam, patrząc w laptopa.
– Ok, rozumiem. Na razie. – odpowiedział i wyszedł. Ja zamknęłam komputer i rozwaliłam się na łóżku, zastanawiając się co założę na imprezę. Przypomniało mi się, że wieczorem miał zadzwonić Ast, więc poszukałam mojej komórki. Napisałam smsa:

„Jak tam kochanie koncert? Przepraszam, ale wieczorem mogę nie odebrać telefonu, bo będziemy mieli małą imprezkę w domu. Możesz jednak próbować, bo nie wiem o której się ona zacznie, i o której kończysz koncert. Pozdrów chłopaków. Kocham Cię, kotku <3 Buziaczki ;***”

i wysłałam do Astona. Mam nadzieję, że zrozumie. Wróciłam myślami do mego ubrania na wieczór. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Otworzyłam i zaczęłam przewalać dopiero co ułożone ciuchy. W końcu znalazłam – spódniczka, bluzka, buty (torebka mi nie potrzebna, bo będę w domu). Dobrałam kolczyki, bransoletki (białą i niebieskie) i naszyjnik. Oczywiście, naszyjnik, który dostałam od Asta w prezencie, też widniał na mej szyi. Zadowolona ze swego wyboru, poszłam do łazienki za potrzebą. Kiedy skończyłam, znowu uwaliłam się na łóżku. Jednak długo nie poleżałam, bo mój żołądek ponownie upomniał się o jedzenie. Spojrzałam na zegarek. Wskazywał godzinę 19.48.
– Trochę późno na kolację, ale jakieś jabłuszko można zjeść. – powiedziałam i zeszłam na dół. Będąc na dole, wszystkich chłopaków spotkałam w kuchni. No tak, przygotowywali się na imprezę.
– Są jakieś owoce, które mogę sobie wziąć i zjeść? – spytałam, biorąc, tym razem, z lodówki cole.
– No jasne, że są. Bierz ile chcesz. – odpowiedział Lou. – Jeżeli chcesz, mogę dać Ci jeszcze marchewkę. – dodał.
– Dzięki, wystarczy mi tylko jabłko. – rzekłam. Wzięłam owoc, umyłam go i poszłam do siebie.

5 komentarzy:

  1. Bardzo podoba mi się determinacja bohaterki :) Jest niezła - pomimo wszystkiego ma wysokie poczucie własnej wartości, nie da się wyprowadzić chłopakom z równowagi. A Zayn to prostak. Żeby nie pomóc dziewczynie wstać?? Nieładnie.
    Pisz szybko nn i odwiedź mnie na :
    http://one-direction-and-ammie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Lou i jego marchewki :)
    Twój blog świetnie czyta się, słuchając 1D :)

    zapraszam do mnie : www.ho-run.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. polecam także piosenki JLS do posłuchania, czytając opowiadanie =D

      Usuń
  3. Haha Lou jak zwykle o marchewkach ;D
    Nie no Zayn na serio zaczyna mnie denerwować, jak nigdy xD
    Rozdział jest cudny jak wszystkie zresztą ;)
    Czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. cudownie !!! kocham twoje opowiadanie i czekam na kolejny rozdział ;)
    fajny mają ten basen :P

    OdpowiedzUsuń