** U ZAYNA **
Załatwione.
Nicole przyjedzie na pewno, bo Harry już ją zapraszał. Kate z Davidem też
przyjdą, Sarah z Samem nie, bo nie ma ich w Londynie. Została Perrie i Gregory.
Tylko do którego z nich zadzwonić? Zadzwonię do niej, to może Greg pomyśli, że
mam mu za złe to co zrobił, ale jak zadzwonię do niego, to Per tak pomyśli. ‘Malik, ale Ty głupi jesteś. Przecież to
obojętnie do którego zadzwonię, bo i tak zapraszam ich we dwoje.’ –
pomyślałem. Nie powinienem się tym martwić tylko tym, że Julka mi nie odpisała.
Właśnie. Dlaczego mi nie odpisała? ‘No
tak, pewnie jest zajęta Astonem.’ – przeleciała mi myśl w głowie. W tym
samym czasie ktoś zapukał do drzwi.
–
Otwarte! – krzyknąłem. Po chwili drzwi się uchyliły, a w nich pojawiła się ona,
ubrana w dresy i za dużą koszulkę. Weszła do pokoju trzymając w rękach dwa
kubki.
–
Telepatia. – mruknąłem. – Właśnie o Tobie myślałem. – dodałem.
–
Tak? A co? – zapytała.
–
No wiesz.. – poruszyłem śmiesznie brwiami.
–
Malik! Czy Ty potrafisz być poważny? – ponownie spytała.
–
Tak na serio, to się zastanawiałem dlaczego mi nie odpisałaś na sms ’a, ale po
chwili już znałem odpowiedź. – rzekłem. Dziewczyna nic nie powiedziała tylko
dalej się we mnie wpatrywała. Chyba chciała znać odpowiedź, bo kiwnęła głową na
znak, bym dalej kontynuował. – No powód jest jasny. Byłaś zajęta Astonem. –
dodałem i spuściłem wzrok na swe stopy.
–
Zajmowałam się Paula, a nie moim chłopakiem. Zresztą, jak dostałam od Ciebie
wiadomość stwierdziłam, że chcesz pogadać i poszłam do kuchni po czekoladę. –
odparła. – Masz. – podała mi kubek z piciem.
–
Dzięki. – uśmiechnąłem się. – Dlaczego pomyślałaś, że chcę pogadać? – odezwałem
się, gdyż nastała cisza między nami.
–
Napisałeś, że chcesz zaprosić Perrie z Gregorym. Jesteś tego pewien?
–
No pewnie, że tak! A dlaczego miałbym ich nie zapraszać skoro zapraszam innych
naszych znajomych? – zapytałem trochę zdziwiony.
–
Bo Perrie to Twoja była. I teraz zaprosisz ją z jej nowym facetem, który jest
albo był Twoim kumplem. Nie uwa..
–
No i co z tego? Nie kocham jej, więc nie widzę w tym żadnego problemu. Wiem, że
jest z Gregorym, ale to nie oznacza, że mam się do nich przestać odzywać.
Wybrała jego, więc będę cieszył się ich szczęściem. Nie chcę tracić znajomych
przez takie głupoty! – przerwałem jej.
–
Głupoty powiadasz? Rozumiem. – powiedziała ze smutkiem w głosie.
–
O co Ci chodzi? – zapytałem, bo nie wiedziałem skąd wziął się ten smutek w jej
głosie. Przecież ja mówię prawdę.
–
Szkoda, że tak nie mówiłeś albo nie myślałeś w sytuacji ze mną. Widać jak Ci
zależało na mojej miłości czy przyjaźni.. – posmutniała. – Ale to nieważne!
Lepiej będzie jak już pójdę. Do zobaczenia na dole. – wstała i kierowała się do
drzwi, a ja nie wiedziałem co mam zrobić, co powiedzieć. Faktycznie,
niepotrzebnie mówiłem o Perrie i Gregorym, bo w przypadku Julii postąpiłem
całkowicie inaczej, czyli szybko się poddałem pozwalając by nasze relacje na
tym ucierpiały, pozwoliłem jej odejść i żyć beze mnie. Teraz zrobiłem to samo,
gdyż nim się zorientowałem, jej nie było już w moim pokoju. Boże, ale ze mnie
głupek! Dlaczego jej nie zatrzymałem? Dlaczego nie zaprzeczyłem? Dlaczego
pozwoliłem jej uwierzyć w to, że nie zależało mi na niej, czy że jej nie
kochałem, skoro było i jest inaczej? Dlaczego Malik, kurwa nie ruszyłeś dupy,
żeby ją zatrzymać? Znowu wszystko spieprzyłem! Jak zwykle!
–
Kurwa! – krzyknąłem i rzuciłem poduszką w ścianę. – Ale się dziś najebie! Nie
będę sobie niczego żałował! – dodałem i położyłem się na łóżku.
** U JULII **
Wyszłam
z jego pokoju i same łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Nie mogłam wrócić
do mojego pokoju, bo tam był i Ast i mama. Nie chciałam żeby mnie widzieli w
takim stanie, dlatego zeszłam na dół. Usiadłam przy stole w kuchni, trzymając
kubek z czekoladą i zaczęłam myśleć. W końcu do mnie dotarło, że on mnie wcale
nie kochał. Byłam dla niego jakąś rozrywką, odskocznią od tej muzycznej
rzeczywistości. I wiadomo, dlaczego nie próbował się ze mną kontaktować po tych
wspólnych świętach u Nialla. Nie zależało mu na mnie, więc się nie odzywał, nie
próbował, nie walczył. W sumie, czego ja się mogłam po nim spodziewać? Przecież
to wielka gwiazda sceny muzycznej. Przecież to Zayn Malik! I on miałby się
zakochać albo przyjaźnić ze mną? Ze zwykłą dziewczyną z polskiej wsi, która w
życiu nie osiągnęła i nie osiągnie takiego sukcesu jak on? Przecież on może mieć
każdą. Wystarczy, że kiwnie palcem, a wszystkie będą stały koło niego. Boże
jaka ja byłam głupia! Byłam święcie przekonana, że podczas tych wspólnych świąt
coś między nami zaiskrzyło, ale widocznie się myliłam. Jak ja mogłam być taka
ślepa i tego nie zauważyć? Ale najgorsze jest to, że on nie potrafi albo nie
umie się do tego przyznać! I jeszcze teraz mi mów, że mnie kocha. Przecież on w
ogóle nie wie, co to słowo oznacza! Sam się do tego przyznał, mówiąc, że był z
Perrie tylko dla seksu. I to niby ma być miłość? Może i ze mną chciał stworzyć
taki związek? Tylko, że ja się na to nie zgodziłam, bo się z nim nie przespałam
w tego sylwestra i czar miłego Zayna prysł. Ale jednego jestem pewna. Nie
żałuje tego, że się z nim nie przespałam.
Siedziałam
nadał nad tym stole, co jakiś czas pociągając nosem i nawet nie wiedziałam
kiedy ktoś wszedł do kuchni. Zorientowałam się dopiero wtedy kiedy ta osoba mnie
przytuliła.
–
Co się dzieje kochanie? – odezwał się po chwili męski głos. Wiedziałam już kto
to. To był Niall. Nic nie odpowiedziałam, tylko odwróciłam się i mocniej się w
niego wtuliłam. Z racji, że Horan daje najlepsze przytulasy, więc śmiało mogłam
to wykorzystywać. Tak też zrobiłam. Wtuliłam się w niego jak małe,
przestraszone dziecko.
–
Co się stało maleńka? Kto Cię zranił? Ast Ci coś zrobił? Zaraz z nim pogadam! –
zapytał blondyn. Przetrzymałam go mocniej, bo chciał mnie zostawić.
–
Spokojnie, to nie Ast. On jest za dobry, by krzywdzić innych. Ja.. –
przerwałam, bo nie wiedziałam co mu powiedzieć. – Ja tylko… Ja rozmawiałam z
Zaynem i… – znowu przestałam mówić. Przemyślałam szybko całą tą sytuację i
rzekłam:
–
I byłam głupia. Teraz już tak nie będzie. Będę mądra – powiedziałam i odsunęłam
się od kuzyna. Otarłam łzy z policzków i wstałam z krzesełka. – Będę silniejsza
i mądra. Dzięki kuzynie. – dałam mu buziaka w policzek i poszłam na górę.
Musiałam pogadać z Astem i mamą. Podjęłam decyzję i oni muszą mi pomóc w jej
realizacji.
** U NIALLA **
Chyba
zabije tego Malika! Co on znowu jej zrobił? Musiał jej coś zrobić, bo bez
powodu Julka nie płacze. Chyba musze się do niego przejść i pogadać z nim. Tak
nie może być, by przez tego dupka moja kuzynka wylewała niepotrzebnie łzy. Nie
po to ją tu ściągałem, by dziewczyna miała oczy zaczerwienione i podpuchnięte
od płaczu. I to jeszcze przez Zayna! Właśnie kierowałem się do schodów, by iść
do mulata i przeprowadzić z nim rozmowę, kiedy wpadłem na Harrego i Liama.
–
A ty już jesz? Nie możesz się doczekać grilla? – zaśmiał się loczek.
–
Wcale nie jadłem. Gadałem z Julką. O której zaczynamy? – zapytałem.
–
Za jakieś 10 – 15 minut, bo prawie każdy się wyszykował. Zaraz będą schodzić tu
na dół. – odezwał się Liam.
–
Dobra, to później z nim pogadam. – rzekłem.
–
Ale z kim? Co się stało? – zapytał Li.
–
Nic się nie stało. Muszę tylko zamienić kilka słów z Malikiem, ale to może
poczekać. – odparłem.
–
Nie mów, że dotyczy to Julki?
–
Niestety tak, ale spokojnie, ja to załatwię.
– Oj zostawcie ich w spokoju. Jak mają jakieś problemy
ze sobą, to chyba muszą sami je rozwiązać. Wy im w tym nie pomożecie jak
zaczniecie się w to wtrącać. – wtrącił Harry. – A teraz zaczynamy grilla!
Chodźcie! – krzyknął i wybiegł z salonu na dwór. Razem z Paynem poszliśmy jego
śladami i po chwili siedzieliśmy już na krzesłach ogrodowych. Teraz zostało nam
tylko czekać na pozostałych. Po
jakiś 15 minutach czekania wszyscy byli na dole. Louis i Eleonor, Liam i Dan, Harry, Zayn, ciocia (chodzi
tylko o strój) i Paula, Reesh, JB i Marvin no i ja. No
dobra, nie wszyscy, bo brakowało Julki i Astona. Ale akurat tym to się nie
zdziwiłem.
–
Julka z Astonem zejdą za jakieś pół godziny, bo Julce makijaż się rozmazał, bo
Ast ją prysznicem ochlapał. – wytłumaczyła mama dziewczyny. Ja wiem, ze powód jest
inny, ale niech zostanie ten.
–
Dobrze. No to kto zabiera się za grillowanie? Kto będzie DJ? – zapytałem.
–
Do grilla to pójdę ja. – odezwała się ciocia.
–
Ależ nie ma mowy ciociu! Jesteś naszym gościem i to nie wypada byś stała przy
grillu. – rzekłem.
–
Oj przestań Niallerku. Nikt Ci tak dobrze nie usmaży karkówki jak ja! –
zaśmiała się. – Zresztą, nie wypada byś się z ciotką kłócił, więc postanowione.
– dodała.
–
Co racja, to racja. Już się podporządkowuję. – stanąłem na baczność i
zasalutowałem. Wszyscy pozostali wybuchli śmiechem, a ja razem z nimi. Po
chwili ciocia pokierowała się w stronę grilla. Coś czuję, że nie będę narzekał
na jedzenie dzisiejszego wieczoru.
–
To ja zajmę się muzyką. – odparł Marv.
–
Jesteś DJ? – zapytała Dan. – Nie wiedziałam o tym. – dodała.
–
Bo nim nie jestem. Uwielbiam tylko się w niego bawić. – odpowiedział chłopak i
posłał dziewczynie uśmiech. Ja natomiast podszedłem do Natalii.
–
Ciociu, nie będzie Ci to przeszkadzało jak wypijemy sobie po piwku? Bo wiesz,
Paula jest jeszcze mała. – zapytałem.
–
Ależ skąd. Jesteście u siebie, więc możecie robić, co chcecie, a Paulą się nie
przejmuj. Ja będę trzeźwa i będę nad nią czuwać. – odpowiedziała.
–
Mówiłem Ci już jak bardzo Cię kocham? – kobieta pokiwała twierdząca głową. – To
nic. Jeszcze raz to powiem. Kocham Cię i jesteś najlepszą ciocią pod słońcem. –
dodałem i ją przytuliłem. – A teraz powiedz mi ciociu, jak tam Julia? Wiem, że
to nie przez prysznic nie zeszła razem z Tobą. Spotkałem ją w kuchni jak
płakała. Jak się trzyma? Nie wiem co się dokładnie stało, bo mi nie
powiedziała, ale ja się dowiem o co poszło.
–
Spokojnie kochanie. Nie musisz się o nią martwić. Julka jest duża i sobie
poradzi. A teraz ma jeszcze Astona. On naprawdę ją kocha i nie pozwoli, by ktoś
ją skrzywdził. Wiem, że Julka to Twoja kuzynka, ale uwierz mi, będzie lepiej
jak nie będziesz się do tego wtrącał. Ona musi to sama rozwiązać z Zaynem. –
rzekła i mnie przytuliła. – A teraz wybacz, ale muszę zająć się mięskiem, bo
słyszę jak Ci burczy w brzuchu. – dodała i pogłaskała mnie po brzuchu.
–
Dobra, już zmykam. – dałem jej całusa w policzek i poszedłem do reszty.
Zdziwiłem się trochę tym co ujrzałem. Dan plątała się koło naszego DJ, Liam z
Zaynem o czymś zawzięcie rozmawiali, Harry cały czas wpatrywał się w telefon
jakby miał zbawienia od tego dostać. Jedynie Lou z Elką okazali się normalni i
zajęli się naszymi gośćmi. Mam nadzieję, że chłopaki z JLS dobrze będą
wspominać ten wieczór. No tak, ale gdzie jest Paula? Przecież musi tu gdzieś
być. Rozglądałem się po wszystkich i przy nikim jej nie zauważyłem. Odwróciłem
się w kierunku cioci i wszystko jasne. Kuzynka stała i się przytulała do mamy.
Mega słodki widok. Znowu do nich podszedłem.
–
Kochana, a dlaczego Ty tu jesteś? Dlaczego nie siedzisz z nami? – zapytałem.
Dziewczyna wzruszyła tylko ramionami. – Chodź, rozkręcimy tą imprezkę! –
dodałem i złapałem ja na barana. – Ejj DJ! Włączaj jakoś muzykę, bo tu zaraz
pośniemy! – krzyknąłem. Po chwili w głośnikach można było usłyszeć piosenkę. O tak!
To jest to! Zacząłem wyginać swoje ciało na wszystkie strony, próbując udawać,
że umiem tańczyć, ale niestety nie wychodziło mi to najlepiej. Plus jest taki,
że przynajmniej podobało się to Pauli, bo słyszałem jak zanosi się śmiechem.
Czyli jest już dobrze. Mam nadzieję, że dziewczynka nie zanudzi się w naszym
towarzystwie, bo nawet nie mamy dla niej zabawek czy puzzli. Może nie będzie
tak źle. Kiedy skończyła się jedna piosenka, DJ robił swoje, a ja z Paulą dalej
wariowaliśmy na parkiecie.
--------------- DODATEK ---------------
Nareszcie napisałam i dodaję rozdział.
Przepraszam, że musiałyście tyle na to czekać. Mam nadzieję, że mi to jakoś wybaczycie :)
Nie wiem czy przez przypadek nie będę kończyła tego opowiadania..
Brakuje mi weny i czasu, więc mam nadzieję, że zrozumiecie jak nastanie koniec tego bloga.
Czytasz? To zostaw po sobie jakiś ślad :)
Dziękuję za wszystko! ;**
KOCHAM WAS! <3<3<3<3