Witam!
Przepraszam, że mnie tak długo tutaj nie było.
Zbierałam siły i nareszcie się coś pojawiło. Ktoś (tak maleńka, mam Cb na myśli xx) mnie poprosił, bym wreszcie się ogarnęła.
Zatem rozdział dodaję i do usłyszenia za jakiś czas miśki! xx
KOCHAM WAS !!!! <3
** U JULII **
–
Zaczęłam rozmawiać z matką Mateusza, ale nie chciała mnie słuchać. Powiedziałam
jej, że Mati się za mną pożegnał i prawdopodobnie chce popełnić samobójstwo, a
ona skomentowała to tym, że w ten sposób chce zamknąć ‘nasz’ rozdział i żebym
mu dała spokój. Powiedziała, że Mateusz trochę się załamał, od kiedy
wyjechałam, ale na pewno nie jest głupi, by odebrać sobie życie i to jeszcze
przeze mnie. Zarzuciła mi, że to moja wina, że on jest teraz w takim humorze,
ale nic nie wspomniała o Kindze i ja też tego nie zrobiłam, bo nie chcę by
dowiedziała się ode mnie, że być może zostanie babcią. Ona nic nie wie o jego
zdradzie, rozumiesz? On jej nic nie powiedział, że przespał się z Kingą po
pijaku, więc w jej oczach to ja jestem tą, która popsuła ten związek. Ja jestem
tą suką, która zmarnowała mu życie, bo go zostawiłam i wyjechałam do Londynu! Tylko,
że ona nie zna prawdy, a mnie obraża! Jak ona tak może?! – opowiadałam Astowi
przebieg mojej rozmowy z panią Wiesią, mamą Mateusza. – Przekazałam jej, żeby
miała oko na niego i uważała, by nie zostawał sam, by czegoś głupiego nie
zrobił, a ona mnie wyśmiała. Wyśmiała mnie, bo według niej dopiero teraz
zaczęłam się o niego martwić, a nie wtedy jak podejmowałam decyzję o wyjeździe
tutaj. Stwierdziła, że nie mam serca i że myślę tylko o sobie. – załamałam się
i zaczęłam bardziej płakać. Siedzieliśmy bez ubrań na łóżku i Ast mnie
przytulał. Schowałam twarz w jego szyję i szlochałam.
–
No już, nie płacz kochanie. Będzie dobrze, zobaczy…
–
Nawet nie waż się kończyć! Nic nie będzie dobrze, jak on sobie odbierze życie.
Nic się nie ułoży jak jego już nie będzie! – krzyknęłam i się od niego
odsunęłam.
–
Kochanie spokojnie. Zrobiłaś co w Twojej mocy, by mu w tym przeszkodzić.
–
Wcale, że nie! Powinnam teraz być przy nim i wyrzucić mu ten pomysł z głowy! –
ponownie krzyknęłam i podniosłam się z łóżka, cały czas pociągając nosem.
Zaczęłam krążyć po pokoju, myśląc co mogę jeszcze zrobić, by go uratować. Chyba
usłyszałam pukanie w drzwi, jednak nie przejęłam się tym.
–
Julka, tym nic nie wskórasz. – odezwał się mój chłopak.
–
Ale to mi pomaga! Możesz się przez chwilę nie odzywać?! Wcale mi nie pomagasz!
– znowu podniosłam głos, jednocześnie upadając bezsilnie na podłogę. Byłam w
sytuacji bez wyjścia. Usłyszałam jak Aston wstał z łóżka i nagle ktoś zaczął
się dobijać do drzwi. Ast zatrzymał się w połowie kroku, tak samo przestraszony
jak ja.
–
Julka dlaczego krzyczysz? Co się tam dzieje? Otwórz te cholerne drzwi i to w
tej chwili! – ktoś się odezwał. To był Liam.
–
Liam? Już Ci otwieram. – odpowiedziałam i zerwałam się z podłogi. Ruszyłam do
drzwi, by je otworzyć.
–
Julka, na Boga, nie otwieraj drzwi! – zatrzymał mnie krzyk Astona. Odwróciłam
się do niego, a on do mnie podszedł. – Kochanie, jesteś naga. Jak mu to
wytłumaczysz? – wyszeptał. Z tego
wszystkiego zapomniałam o tym, że nie mam nic na sobie. Dobrze, że mnie
powstrzymał, bo chyba spaliłabym się potem ze wstydu. Aston podał mi sukienkę,
która nadal leżała przy drzwiach, więc szybko się w nią wśliznęłam. Bez majtek
i bez stanika, ale o tym tylko wiemy my oboje. Ast zarzucił na siebie spodnie,
a ja w tym czasie otworzyłam z klucza drzwi. Nie zdążyłam dobrze nacisnąć
klamki, a do pokoju wdarł się Liam, a za nim Danielle.
–
Co tu się, do cholery, dzieje? Dlaczego krzyczałaś? I dlaczego.. Płakałaś?
Skrzywdził Cię? Boże, zabiję go jak coś Ci zrobił! – dopadł mnie i złapał w
ramiona, mocno tuląc do siebie.
–
Liam, spokojnie. Nikt jej nie skrzywdził, chyba że Ty to teraz zrobisz, łamiąc
jej żebra w tym uścisku. Możesz puścić moją dziewczynę? – odezwał się mój
chłopak.
–
Właśnie Liam, możesz mnie puścić? – dodałam, pociągając nosem. – Zaraz Ci to
wytłumaczę, tylko mnie puść. – na te słowa chłopak odsunął się ode mnie.
–
Dobra, przepraszam. Co się stało? – zapytał. Zaczęłam opowiadać. Oczywiście,
ominęłam zbliżenie z Astonem, bo to by mi nie przeszło przez gardło. Opowiedziałam
o telefonie Mateusza, a potem o rozmowie z jego mamą. Teraz już wiedział,
dlaczego krzyczałam. W trakcie tłumaczenia Liamowi całej sytuacji, zauważyłam
jak Ast wychodził z pokoju. Czyżby to przeze mnie? Czy uraziłam go słowami,
które tak bezmyślnie powiedziałam? Przecież on mi pomagał. Był ze mną, nawet
wtedy kiedy kazałam mu się nie dotykać i wyjść. Jednak tej prośby, został ze
mną i trzymał w objęciach. Przecież to on podsunął mi ten pomysł z telefonem do
matki Mateusza. Pomógł mi bardziej niż myślałam. Boże, musiałam palnąć taką
głupotę? Normalne, że go zraniłam. Będę musiała się dobrze postarać, by mi to
wybaczył.
–
I co teraz zrobisz? – wyrwał mnie głos Liama. – Może powinnaś jeszcze zadzwonić
do jego kolegów, albo do koleżanek, z którymi się teraz trzyma? – dodał.
–
Nie mam zielonego pojęcia, co zrobić. Najchętniej pojechałabym tam do niego i z
nim porozmawiała. Ale ten pomysł jest trudny do…
–
Niekoniecznie. – wtrącił Ast. – Za trzy godziny mamy samolot do Polski, więc
idź, bierz prysznic, a potem się spakujemy. – dodał, a ja mało nie
zachłysnęłam się powietrzem. Załatwił nam samolot do Polski? Ale jak mu się to
udało? Dlaczego to zrobił? Przecież go o to nie prosiłam. Dlatego wyszedł z
pokoju. A ja myślałam, że się na mnie obraził.
–
Ale jak to? – spytałam.
–
Normalnie. Zadzwoniłem, zarezerwowałem bilety. Zapłacę za nie przy odbiorze,
więc o nic nie musisz się martwić. – odparł.
–
Ale dlaczego to zrobiłeś?
–
Bo nie mogę patrzeć na Twoje smutne oczy. I wiem, że dopóki nie wyjaśni się ta
sytuacja, będziesz jak mina. A ja jako Twój chłopak, najbardziej bym na tym
ucierpiał. Dlatego wolę z Tobą tam polecieć, niż trzymać Cię tu i robić
wszystko, żebyś tylko o nim nie myślała. – stanął obok mnie i mnie przytulił.
–
I jak go tu nie kochać?? Nie ma takiej opcji, by nie zwariować na Twoim
punkcie! – krzyknęłam i zarzucając mu swoje ręce na szyję, mocniej go
przytuliłam. – Kocham Cię. – wyszeptałam.
–
Ja Ciebie bardziej. – wymamrotał w moją szyję.
–
Dobra, to my was zostawimy. – odezwał się Payne i spojrzał na Dan. –
Przygotujcie się do wylotu, a ja pogadam z chłopakami.
–
Okej. Wielkie dzięki Liam! – powiedziałam i uwalniając się od silnego uścisku
mojego chłopaka, zbliżyłam się do kolegi i go przytuliłam. – Jesteś kochany! –
dałam mu buziaka w policzek i wróciłam do Astona.
–
Dajcie nam znać jak już będziecie na miejscu, żebyśmy się nie martwili. –
dodała Danielle.
–
Dobrze, zadzwonimy. – rzekł Ast. Po chwili Li i Dan zniknęli z naszego pokoju,
a ja jeszcze raz przytuliłam się do Merrygolda.
–
Kochanie, co ja bym bez Ciebie zrobiła? Dobrze, że Cię mam.
–
Też się z tego cieszę. – wycisnął słodkiego buziaka w moje włosy. – Kochanie, a
co powiesz swojej mamie? – zapytał.
–
Prawdę. Zaraz jej napiszę wiadomość i dam to chłopakom, by jej przekazali.
Zrozumie moje, znaczy nasze, postępowanie.
–
Kocham Cię słonko. – powiedział i złożył pocałunek na moich ustach. – To bierz
się za ten list, a ja przygotuję Ci kąpiel. – cmoknął mnie w nos i poszedł do
łazienki, a ja, zastanawiając się co napisać mamie, szukałam jakiejś kartki do
pisania.
** U NIALLA **
–
Ale to niesprawiedliwe! – mruknął Harry. – Dlaczego ciągle to ja dostaje?
–
Bo nie potrafisz wybić nam piłki! – zaśmiał się Lou.
–
Ale to już z siódmy raz jak będę tak biegł. Zayn nie biegł ani razu. To nie
fair! – krzyknął loczek.
–
Nic nie jest fair kochany, ale takie są zasady. Doliczyliśmy do 25, a Ty nie
zabrałeś nam piłki, więc biegniesz. – odezwałem się, po czym się do niego
uśmiechnąłem. Kiedy Liam poszedł z Dan na górę, postanowiliśmy sobie pograć.
Razem z Lou chcieliśmy pograć normalnie w piłkę, ale nie, Styles jak zwykle
miał lepszy pomysł. Przedstawił nam zasady i na początku, nie mogłem
powstrzymać własnego śmiechu. Kiedy reszta się zgodziła, loczek podskoczył
zadowolony jak pięciolatek, który nauczył się jeździć na rowerze. Do tej gry
przyłączyli się nawet chłopcy z JLS i Nicole. Miło było tak razem się
powygłupiać. Ustawiliśmy się we dwa rzędy i czekaliśmy, aż Harry ponownie
między nami przebiegnie, w tą i z powrotem, by dostać po tyłku. Ale żeby było
śmiesznie, miał przebiec w samych bokserkach. Nie wiem jakim cudem on nie mógł
nam wybić tej piłki. Przecież jest z nas najwyższy, więc to nie powinien być
dla niego żaden kłopot. Widocznie, alkohol zrobił swoje i chłopak nie widzi w ogóle
piłki. Dla nas lepiej, bo nasze tyłki zostają nie naruszone.
–
To był ostatni raz jak biegłem. – powiedział Hazz, rozmasowując swoje pośladki.
– Więcej nie dam się obijać po tyłku. – zaśmiał się i wciągnął na siebie swoje
spodnie.
–
Czyli już nie grasz? Poddajesz się Harry Styles’ie? – zapytałem.
–
Nie, nie poddaję się. Jak znowu wypadnie, bym to ja przebiegł, zbierając klapsy
od was, zrobi to za mnie Zayn. On nie dostał dziś ani razu. Mi już tyłek chyba
spuchł. – odparł. Ten pomysł mi się jeszcze bardziej spodobał. Zayn w
bokserkach i jeszcze będę mógł go klepnąć w tyłek. I to dwa razy! Trzy razy
tak!
–
Dobra, może tak być! – krzyknąłem.
–
Hej! Może to ja będę o tym decydował, co? To w końcu chodzi o mój tyłek! –
oburzył się Zayn, choć wiem, że udawał.
–
Nie bądź taki! Nie wybawisz kolegi? Widziałeś przecież, ile razy już dostał. –
rzekłem, uśmiechając się do mulata. Mam nadzieję, że prędzej się na to zgodzi.
–
No dobra. Mogę to zrobić. Ale tylko raz! – wiedziałem, że na to pójdzie.
–
To kto zaczyna? – zapytał Marv.
–
To może ja zacznę. – odezwała się Nicole. Kiwnęliśmy głowami i gra zaczęła się
od nowa. Dziewczyna rzuciła piłką w Harrego, ale ten, o dziwo, ją złapał.
Podawaliśmy między sobą piłkę do momentu aż pojawił się na dole Liam.
–
Grasz z nami? – spytał Harry, przerywając tym samym grę.
–
A w co gracie? W 25? – odpowiedział.
–
Tak, w 25. Zatem potrafisz w to grać?
–
No jasne. – uśmiechnął się. – Ale zanim zaczniemy, mam dla was wiadomość.
–
Tylko nie mów, że mamy jutro jakiś wywiad albo sesję. Nie wstanę jutro. –
burknął loczek i pomasował się po tyłku.
–
Nie, spokojnie. Chodzi o Julkę i Astona. Za niecałe 3 godziny lecą do Polski,
więc jutro będziemy musieli zająć się Julka i jej mamą oraz chłopakami z JLS.
–
Ale co się stało? – prawie krzyknąłem, rzucając piłką w Zayna. Nie złapał jej.
Szkoda, że to się nie liczy, bo już byśmy szykowali na niego rączki.
–
Problemy z byłym chłopakiem, więc Ast załatwił im bilety i lecą, by to
wyjaśnić. Jak wszystko pójdzie dobrze, to na drugi dzień wrócą. – dodał i wziął
kilka paluszków do buzi. Przyglądając mu się, zastanawiałem się jakby to było, gdyby trzymał w nich mojego…
Stop! Za dużo alkoholu, za dużo!
–
Idę z nią pogadać. – odchrząknąłem, odwracając wzrok od warg Payne’a i kierując
się do wnętrza domu.
–
Będziesz im tylko przeszkadzał. Muszą się spakować, odświeżyć i takie tam.
Zresztą, Julka i tak nie zmieni zdania, więc sobie daruj. – odparł Li i zatrzymał
mnie, łapiąc za rękę.
–
Niech Ci będzie. – spojrzałem na niego trochę zdenerwowany. Zgraną mnie w
ramiona.
–
Wiem, że się martwisz, ale ona ma teraz Astona. Jest w dobrych rękach. –
wyszeptał mi do ucha. Jego oddech połaskotał mnie po karku, sprawiając, że
gęsia skórka pokryła moje ciało. Mam nadzieję, że tego nie zauważył.
–
Dobra, koniec tych czułości. – wtrącił Zayn. – Wracamy do gry czy do picia? –
spytał.
–
Ja to wołałbym się już położyć. Wystarczy mi procentów i oszczędzę tyłek
Harrego. Niech już nie płaczę. – zaśmiał się Marv.
–
Ejjj! Wcale nie płakałem! – burknął loczek.
–
A nie jedziesz do Roch? – spytał JB.
–
Nie. Rozmawiałem z nią i coś im się tam przedłużyło, więc jeśli to nie problem,
to chciałbym zostać tutaj. – odpowiedział tamten.
–
Oczywiście, że to nie problem. Chodź, zaprowadzę Cię do jednego z pokoi gościnnych.
– oznajmił Zayn.
–
Okej. Niech tak będzie. – zgodził się Humes i skierował się z Malikiem do domu.
–
Czekajcie, to i ja z wami pójdę. Też już się położę. – wtrącił JB.
–
To ja idę z wami i zarządzimy pokojami. – dodałem i poszedłem z nimi. Trzeba tu
dobrze pomyśleć, bym dzisiejszej nocy znalazł się w pokoju naszego słodkiego
mulata.