** U JULII **
Byłam
już w salonie, kiedy usłyszałam, że chłopcy rozmawiają. Chciałam wparować do
kuchni i ich przestraszyć, ale kiedy padło pytanie Liama ‘Zayn, skąd wiedziałeś, że nie kochasz Perrie?’ stanęłam jak wryta.
Wiem, że to nieładnie podsłuchiwać, ale jakbym teraz weszła do środka,
przestaliby rozmawiać i Liam nadal by się z tym męczył. Mogłam przecież wrócić
na dwór, do reszty, ale podświadomość kazała mi zostać. Dlatego tak też
zrobiłam. Wysłuchałam wszystkiego, co chłopak miał do powiedzenia i stałam z
otwartą buzią. Niezłe zdziwko! A wydawało się, że ich związek jest stabilny.
Przynajmniej, tak było dotychczas. Jednak to prawda, że wszystko co dobre,
kiedyś się kończy.
–
Stary, musisz.. – usłyszałam Malika i nie zastanawiając się, ruszyłam do
przodu.
–
Musisz jej o tym wszystkim powiedzieć. – dokończyłam za niego.
–
Julka?! – i jeden i drugi był mocno zdziwiony, gdy się wtrąciłam. Sama też
byłam, bo chyba nie do końca wiedziałam, co robię. Bo przecież to nie moja
sprawa, więc nie powinnam się wtrącać. Ale nie! Ja muszę wszędzie wsadzić swego
nosa. Inaczej by się nie obyło.
–
Słyszałaś naszą rozmowę? Cała?! – zapytał Liaś, akcentując ostatnie słowo.
–
Tak. Przepraszam, że się przysłuchiwałam, ale jakoś tak wyszło. I przepraszam,
że się w to wtrącam, ale musisz z nią pogadać. Jakby nie było, to jest Twoja
dziewczyna i zasługuje na szczerość. Nie masz co owijać w bawełnę, bo później
będzie tylko gorzej. Szczera rozmowa może Was jeszcze uratować. To jedyna
opcja, byście się nie odsunęli od siebie za bardzo. – odparłam.
–
Ale..
–
Nie ma żadnego ale, Li. – przerwałam mu. – Ja swoje powiedziałam, choć i tak
nie powinnam. Zrobisz jak uważasz. A teraz chodźcie, bo oni tam na nas czekają.
– dodałam, podchodząc do Malika. Wzięłam od niego butelki, potem zgarnęłam
jeszcze chipsy ze stołu i zaczęłam wychodzić z kuchni.
–
Idziecie? – zapytałam. Liam pokręcił głową.
–
Zaraz przyjdziemy. Tylko nie mów nikomu, co tu usłyszałaś. Jak coś to powiedz,
że Liam źle się poczuł i siedzi na sedesem, a ja nad nim czuwam. – odezwał się
mulat.
–
Dobra, dobra. – odpowiedziałam i wyszłam z pomieszczenia.
** U ZAYNA **
Poczekałem,
aż Julka wyjdzie i zacząłem.
–
Tak, Julka ma rację. Musisz z nią szczerze porozmawiać. Ale najpierw mów, coś
Ty odwalił? Poznałeś kogoś? Jak ma na imię? Ładna chociaż? Znam ją? Jako twój
najlepszy przyjaciel chcę wiedzieć wszystko. – pytałem zaciekawiony.
–
Zayn, to nie pora na takie rozmowy. Tym bardziej, że jestem wypity. –
odpowiedział.
–
A kiedy będzie? Znając Ciebie Li, to następnego razu nie będzie, kiedy będziesz
tak otwarty, by rozmawiać o swych problemach. Nie chcę, byś się sam z nimi
męczył. Masz mnie, więc możesz na mnie liczyć. Zawsze będę po Twojej stronie. –
rzekłem, obejmując go za ramię i minimalnie przytulając do siebie.
–
Tak, wiem o tym przyjacielu. – posłał mi uśmiech. Odwzajemniłem gest.
–
To co, idziemy do reszty? Bo wypiją bez nas. – odezwałem się po chwili ciszy,
jednak nie uzyskałem odpowiedzi. Payne stał i mi się przyglądał. Po chwili
jednak spuścił głowę w dół i nad czymś chyba myślał.
** U LIAMA **
Staliśmy
dalej w tej kuchni przy zlewie, ramię w ramię. Malik namawiał mnie, by iść do
znajomych. W końcu to ja wymyśliłem całe to picie, a teraz stoję w kuchni. Ale
ja nie chciałem tam iść. Wolałem pójść na górę, razem z nim i szczerze, ale to
szczerze porozmawiać. Wtedy on ponowił swoje pytanie.
–
Halo Liaś, idziemy? – a ja nadal mu nie odpowiedziałem. – Wiem, że możesz się
dziwnie czuć, ale..
–
Nie masz zielonego pojęcia jak się czuję! To nie Tobie podoba się najlepszy
przyjaciel. – nie wytrzymałem i mu przerwałem. I po chwili ugryzłem się w
język. Po co ja to powiedziałem? To miało zostać w mojej głowie i Zayn miał się
o tym nigdy nie dowiedzieć. NIGDY! To się teraz wkopałem. Popatrzyłem na niego
– wpatrywał się we mnie jakbym mówił w innym języku i nie rozumiał znaczenia
tych słów. Po chwili jednak jego wyraz twarzy się zmienił. Na jego twarzy
pokazało się zrozumienie, jak również lekka obawa, że to niekoniecznie będzie to
coś dobrego.
–
Ok, teraz rozumiem całą tą rozmowę o Dan i Twoich wątpliwościach. Masz rację,
nie wiem jak się czujesz, więc nie będę mówił, że rozumiem, że będzie dobrze i
takie tam, bo to nie ma sensu. Powiem Ci tylko jedno, bądź dobrej myśli, a może
potoczy się tak jak sobie tego życzysz. – odezwał się. Chyba nie jest tak źle,
bo się nie domyślił, że to o niego chodzi. Przecież sam się nazwał moim
najlepszym przyjacielem, a teraz nie skapnął się, że miałem jego na myśli. A
może nie chcę dopuścić do siebie tej wiadomości? Teraz tylko pozostało mi
czekać, aż się ode mnie odsunie i zostawi samego.
–
A teraz chodź! Idziemy pić i nie przyjmuję żądnej wymówki. Jak chcesz, możemy
się nawet razem upić! – zaśmiał się lekko. Moje kąciki również uniosły się do
góry z dwóch powodów. Po pierwsze – w końcu się upiję. Pierwszy raz z Malikiem.
Hmmm, jak to fajnie zabrzmiało – ‘pierwszy raz’. Dobra, nieważne. Po drugie,
nie domyślił się niczego. Jaka ulga! Przynajmniej, nadal będzie moim
przyjacielem. A może jednak byłoby lepiej jakby wiedział, że mi się podoba? Nie
męczyłbym się z tym sam, a tak? Muszę dalej to dusić w sobie.
–
Dobra! Upijemy się, a co! – krzyknąłem. – Ale jak coś, to śpię u Ciebie. –
rzekłem i zamarłem, kiedy dotarło do mnie, to co wypłynęło z moich ust. Zayn
się tylko zaśmiał.
–
Dobra, jak chcesz. A co z Dan?
–
Będzie spała u mnie z Nicole. Bo chyba nie myślisz, że loczek ją przygarnie po
tym jak go olała dla Reesha. Jeszcze jak teraz tak postąpi, to nie mamy o czym
mówić. – odpowiedziałem. Chłopak znowu się uśmiechnął, kiwając przy tym głową
na potwierdzenie moich słów. Wyglądał trochę komicznie, ale bardzo seksownie. I
jeszcze ten jego uśmiech. Awww! Moje serce zamiera, a on się dalej uśmiecha.
Dlaczego on musi mi to robić? Dlaczego musi doprowadzać mnie do szaleństwa
zwykłym podniesieniem swych kącików do góry? Czy on nie zdaje sobie sprawy z
tego, że muszę się powstrzymywać i to cholernie powstrzymywać, by się na niego
nie rzucić i nie skosztować jego malinowych ust? No tak, on nie wie. Myśli, że
ktoś inny wpadł mi w oko, a nie on sam. Ale ciekawe, kogo wziął pod uwagę? W
sumie, to żadna zagadka, bo w zespole jest tylko jeden singiel. Oczywiście,
chodzi mu o naszego blondynka, bo przecież swojej kandydatury nie rozpatrzył.
–
Oj tam! Ważne bym ja miał gdzie spać. Reszta, jak dla mnie, może i na dywanie
się przekimać. Chodź do nich! – rzekłem i zarzuciłem rękę na jego szyję. –
Idziemy się schlać. – zaśmiałem się i pociągnąłem go w kierunku dworu.
** U JULII **
** w czasie rozmowy chłopaków **
Wyszłam
na dwór i od razu skierowałam się do altanki, gdzie siedziała reszta znajomych.
Podeszłam do stolika, gdzie postawiłam alkohol i zostawiłam chipsy. Jednak nie
chciałam z nimi zostawać. Musiałam pobyć w samotności. Musiałam pomyśleć.
–
A gdzie tamci dwaj? Mieliśmy tak strasznie pić. – zapytał Harry.
–
Liam źle się poczuł i siedzi w łazience, a Zayn nad nim czuwa. Jak opanują
sytuację, to do nas przyjdą. Wspomnieli, że możecie zacząć bez nich. –
powiedziałam to, co chcieli Payne z Malikiem.
–
Możemy? A Ty co? Nie pijesz? – wtrącił Lou.
–
Ja muszę... Na razie... Dajcie mi chwilę, co? Wrócę do Was niebawem. –
odparłam, powoli się cofając.
–
Kochanie, co się dzieje? – zatrzymał mnie Ast, łapiąc mnie za nadgarstek. –
Zayn coś Ci powiedział? Coś Ci zrobił? Wiesz, że możesz mi o wszystkim
powiedzieć? – zapytał.
–
Wiem kochanie, wiem. Chodzi o mnie, nie o Zayna. Muszę sobie coś przemyśleć,
nad czymś się zastanowić. Muszę pobyć w samotności, by to ogarnąć. Dziesięć
minut i jestem z powrotem. Nie pogniewasz się jak Cię tu zostawię? – spytałam.
–
Oczywiście, że nie. Ale pod jednym warunkiem, że naprawdę szybko wrócisz.
– Dobrze. – przytuliłam go. –Dziękuję, że jesteś. –
musnęłam jego usta i odeszłam od niego. W sumie, daleko nie poszłam. Wzięłam
krzesło i usadziłam się z nim po drugiej stronie ogrodu, z dala od znajomych.
Chodziło mi tylko o bycie samej, by nikt nie przeszkadzał mi w myśleniu. Po
podsłuchaniu rozmowy Liasia z Zaynem zrodziły się w mojej głowie myśli, a
mianowicie, czy oby na pewno kocham Astona? Czy to na pewno jest miłość, a nie
zwykłe zauroczenie jego osobą? Czy ja nie mam tego samego problemu, co Liam? W
sumie, ja nie mam wątpliwości czy chcę z nim być, bo to jest jedyna rzecz,
której jestem pewna. Ale chęć bycia z kimś nie oznacza od razu miłości.
Przecież jest wiele powodów, dla których ludzie są ze sobą i niekoniecznie
chodzi o miłość. Czy moim powodem jest miłość do niego? Nie jestem z Astonem ze
względu na jego sławę, bo bądźmy szczerzy, do koncertu nie wiedziałam o nich
prawie nic. Wiedziałam jedynie tylko tyle, że istnieje taki zespół jak JLS, bo
Paula się nimi zachwycała. W dniu, w którym go poznałam, poznałam ho jako
zwykłego chłopaka, Astona Merrygolda i spędziłam z nim wyjątkowy wieczór.
Później był kolejny spędzony wspólnie dzień, piknik nad morzem. Prosty sposób
na randkę, ale uroczy. I to mi się w nim podoba najbardziej, że ze zwykłej,
prostej czy banalnej rzeczy czy miejsca jest w stanie zrobić coś, co zabiera
dech w piersiach. Coś, co sprawia, że chcesz tam wrócić. Coś, co zostanie w
pamięci na długi, długi czas. Tak, właśnie za to go kocham.Inny powód? Jako jedyny okazał mi zrozumienie. Tak, chodzi o sprawę z Mateuszem, ale tez i Zaynem. Bardzo mi wtedy pomógł, choć nic wielkiego nie zrobił, tylko mnie wysłuchał, a potem przytulił. Zwykła rozmowa wystarczyła, by motyle na nowo zagościły w moim brzuchu i odprawiały dziką orgię. Rozmowy bez osądzania, bez krytykowania, bez utwierdzania, że będzie dobrze, że nie miałam racji, że wina leży po mojej stronie. Tak, to kolejny powód mojego zakochania się w nim.
Dalej – bycie z nim, by w kimś innym wzbudzić zazdrość. To chyba nie pasuje do mojej, do naszej sytuacji. Nie zgodziłam się na bycie z nim, by zrobić na złość Mateuszowi. Wtedy o nim nawet nie myślałam. Ważny był tylko Aston i ja i to, co zrodziło się między nami w przeciągu niecałych dwóch dni. O niczym innym nie byłam w stanie myśleć tylko o Astonie, o jego cudownych oczach, o jego zniewalającym uśmiechu, o jego poczuciu humoru, o jego bródce, którą urzekł mnie już na samym koncercie, o sposobie, w który mnie całował. Wszystko to, co było związane z Astem, było w mojej głowie i było dla mnie najważniejsze. Nawet przez myśl mi wtedy nie przeszło, ze będąc z nim, mogę odegrać się na Mateuszu za to, co mi zrobił. Co do Zayna, to też nie ma żadnych podstaw. Tyle czasu minęło, odkąd byłam z Malikiem, że to byłoby śmieszne, gdyby ktoś zarzucił mi to, że jestem z Astonem, by wzbudzić w nim zazdrość. Przecież to byłoby niedorzeczne. Ok, byłam z nim, może i kochałam, przynajmniej wtedy mi się tak wydawało. Przez chwilę myślałam, że będzie moim szczęściem, takim światem, który należałby i istniałby tylko dla mnie. Niestety, nasza ‘miłość’ uleciała w powietrze i wszystko się skończyło. Czy żałuję? Nie. Wiodłam życie bez niego i wszystkie uczucia do niego, choćby te najmniejsze, wygasły. Nic nie wróciło, nawet jak go zobaczyłam pierwszy raz tutaj, w Londynie. Serce nawet nie drgnęło na jego widok, więc nikt nie może mi powiedzieć, że mój związek z Astem jest tylko po to, by zrobić ma na złe. Przecież on nawet o tym nie wiedział. Widziałam jego zdziwienie, kiedy dowiedział się, że Aston Merrygold, ten z JLS, jest moim chłopakiem. Zresztą, on też miał jakieś życie, z kimś był, a ja o tym nie wiedziałam, więc nie miałam żadnych powodów zazdrości. I bardzo dobrze! Przynajmniej teraz wiem, że jestem z moim obecnym chłopakiem, bo tego chcę, bo go kocham. Nie wyobrażam sobie siebie bez niego. Nie wiem, czym byłby mój świat, gdyby jego w nim nie było. Pewnie jakimś pustym, wypranym z jakichkolwiek uczuć ciągiem dni, jeden po drugim, bez żadnego celu. On jest moim natchnieniem, obrazem każdego dnia, powodem, dla którego budzę się każdego ranka. Nie mogę pozwolić, by to wszystko, co namalował mi czas, zwyczajnie się popsuło. Muszę to pielęgnować, by dalej nasze uczucie względem nas rozkwitało i przynosiło nam obojgu szczęście. Tak! Ja już odnalazłam swoje szczęście, bo mam jego. Mam nadzieję, że i on jest ze mną szczęśliwy, a jak nie, to przynajmniej będzie miał odwagę mi o tym powiedzieć. Nie chciałabym się dowiedzieć z prasy czy telewizji, że ma jakąś pannę na boku, tylko dlatego, że ja nie daje mu szczęścia, którego on pragnie. No właśnie, on pragnie mego szczęścia, a ja pragnę jego i jego szczęścia, więc mógłby tu do mnie przyjść. Mógłby się zjawić tak niespodziewanie i mnie przytulić, tak jakby to miał być ostatni raz, a potem mnie pocałować. Taaaaaak, pocałować! Jednak nie, pocałować mógłby mnie na początku, a później się przytulać. Uwielbiam, kiedy mnie całuje. Robi to tak subtelnie i z taką pasją. Choć czasami robi to zbyt agresywnie i brutalnie, ale wtedy wiem, że przez to chce wyrazić, że minęło sporo czasu od ostatniego pocałunku i to jest taka lekka kara za to, że pozwoliłam, by to tak długo trwało. Później jednak tak jakby się uspokaja i znowu całuje mnie delikatnie, namiętnie sprawiając, że się rozpływam. I pomyśleć, że on mi to robi, kiedy mnie całuje. Ciekawa jestem, co by było, gdyby mnie dotknął? Gdyby przejechał swoją dłonią po moich nagich plecach czy brzuchu? O piersiach czy szyi nie wspomnę. Pewnie bym eksplodowała. Jednak mimo tego, chciałabym by w końcu odważył się na coś więcej. Pragnę go tak bardzo, że czasami się zastanawiam, czy przez przypadek nie mam tego wypisanego na czole. Bo przecież nie podejdę do niego i mu nie powiem, że chcę go dotykać, że chcę go całować tu i ówdzie, że chcę rozkoszować się jego ciałem, że chcę go poczuć w sobie, choćby nawet tu i teraz, że chcę, by mnie pieprzył all night albo i dłużej, że chcę, by robił ze mną takie rzeczy, które się nawet seksuologom nie śniły. A może tak zrobię? Nie, chyba się nie odważę, choć nigdy nie brakowało mi odwagi, do niczego. Jednak wolę, żeby ‘TO’ wszystko wyszło z jego inicjatywy, a ja jako potulna dziewczynka, bez żadnych protestów, zgodzę się na wszystko, co on zaoferuje. ‘Boże, dlaczego jego tu jeszcze nie ma? Nie możesz sprawić, by on tu przyszedł? Nie możesz? Proszę, proszę, prooooooooooszę!’ – pomyślałam i podniosłam wzrok ku niebu, by wzmocnić moją prośbę.