niedziela, 17 czerwca 2012

1. A miało być tak pięknie...

Nie wiem jakim cudem, ale w końcu znalazłam miłość swojego życia… Ciągle się zastanawiam jak to w ogóle możliwe, że spotkało mnie takie szczęście..? Oczywiście, nie obyło się bez cierpienia i niepotrzebnych komplikacji, ale niestety takie jest już życie. Ale dobrze wiedzieć, że mi też się coś należy od życia;) zacznę jednak od początku..

Mamy już czerwiec , zatem zbliża się koniec roku szkolnego. A tym samym – więcej nauki, sprawdzianów, poprawiania ocen. Jednym zdaniem, czeka mnie najgorszy miesiąc w tym roku, bo muszę pogodzić naukę z słonecznymi dniami za oknem.. Ale to nic, dam radę, muszę dać, bo wakacje tuż, tuż. Przede mną najdłuższe wakacje więc muszę dobrze zaplanować każdy dzień, by nie zmarnować ani chwili tym bardziej, że na miesiąc wyjeżdżam na głupie praktyki i to jeszcze za granicę. Z dala od rodziny, znajomych no i chłopaka… Ale to tylko miesiąc, tylko 30 dni i będę z powrotem.

No i stało się, skończyła się szkoła, a zaczęły wakacje. W końcu mam cały wolny czas dla siebie, chłopaka i znajomych. Od razu po zakończeniu roku umówiliśmy się z paczką na wieczorne grillowanie, bo początek wakacji trzeba jakoś uczcić (choć wtedy jeszcze nie wiedziałam, że będą to najgorsze i najwspanialsze wakacje mojego życia). Zbliżała się 18 więc zaczęłam się szykować na grilla. Wtedy do mojego pokoju wparowała mamuśka z niezbyt dobrą wiadomością.. Oczywiście dla niej to była okazja nie do zmarnowania, prawie że cud.
– No co się stało?? – zapytałam.
– Kochana, jedziesz do Londynu. – mama odpowiedziała z taką dumą w głosie, że aż mi się samej miło zrobiło.
– Ale jak to? Jakim cudem? Przecież praktyki mam gdzie indziej. – zadawałam pytania trochę zdziwiona. I właśnie tu zaczęła się najgorsza część tej wiadomości. Mamie zmieniła się mina więc wiedziałam że coś jest nie tak..
– No powiesz mi w końcu, o co chodzi z tym Londynem? – ciągle się dopytywałam. W końcu mamuś wydusiła to z siebie.
 – Skarbie, jedziesz do Londynu na całe wakacje, a jak wszystko dobrze się ułoży to zostaniesz tam na następny rok szkolny.
– Że co????!!!! Nie ma mowy!! Nie zgadzam się!!! Z jakiej paki?? Przecież praktyki miałam mieć tylko jeden miesiąc, to dlaczego mam wyjeżdżać na całe wakacje i to jeszcze do Londynu???? Dlaczego mam zostać tam na przyszły rok??? Weź mi to natychmiast wytłumacz!! – krzyczałam i nie mogłam się uspokoić.
– Kochanie, spokojnie. Chodź na dół, to Ci wszystko wyjaśnię. – mówiła mama.
– Nigdzie nie idę, przecież wiesz że mam dziś grilla ze znajomymi i nie mam czasu na rozmowy.
– Ale muszę Ci to wyjaśnić, bo nie zostało Ci dużo czasu do wyjazdu..
– Słucham??? Jak to??!! To niby kiedy mam ten wyjazd?? – zapytałam.
– Przykro mi to mówić, ale w poniedziałek masz samolot o 18.30. Jak to usłyszałam, usiadłam na łóżku i się rozpłakałam. Nie patrzyłam na to że mam makijaż i się rozmażę.. Nie docierało to do mnie.. Nie wyobrażałam sobie tego, że zostawię swoich przyjaciół i polecę sobie do Londynu, bo komuś sie tak ubzdurało. Ale jeszcze większy problem był z chłopakiem.. Przecież wiadomo, że związki na odległość nie mają sensu i prędzej czy później i tak się rozpadną. Jeszcze gdybym miała tylko wyjechać na te dwa miesiące, to może udałoby się nam to jakoś wytrzymać.. Ale tu trzeba brać pod uwagę to, że mogę tam zostać na następny rok. A wtedy to na bank nasz związek tego nie wytrzyma – takiej dużej odległości, nie widywania się, nie bycia ze sobą, nie spędzania ze sobą czasu.. Zaczęłam się zastanawiać jak ja mu to w ogóle powiem.. Napisałam smsa: „Kochanie, przepraszam bardzo, ale spóźnię się na grilla. Wystąpiły małe komplikacje co do moich, do naszych wspólnych wakacji.. Będziemy musieli o tym porozmawiać, ale najpierw muszę się wszystkiego dowiedzieć i dopiero po tym się pojawię. Kocham Cię dzióbku;*”  i wysłałam do Matka. Zmyłam makijaż, przebrałam się w dresy i zeszłam na dół do kuchni, gdzie czekała na mnie mama. Po chwili dostałam smsa zwrotnego od Matiego: „Słonko, o nic się nie martw, coś wymyślimy, żeby te wakacje były naszymi wspólnymi. Maleńka czekamy tu na Ciebie:) ale jak chcesz mogę do Ciebie przyjechać. Też Cię kocham myszko;*” Widząc ta wiadomość znowu napłynęły mi łzy do oczu, a mama od razu wiedziała, że to Mateusz napisał. Odpisałam mu, że na razie nie chcę żeby przyjeżdżał, bo muszę wyjaśnić wszystkie wątpliwości co do mojego wyjazdu. Dodałam też, że mogę się wcale nie pojawić na grillu więc zobaczymy się dopiero na drugi dzień. I skończyłam z nim pisanie, a zaczęłam rozmowę z mamą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz